niedziela, 25 lipca 2010

Anita Głowińska: Kicia Kocia zakłada zespół muzyczny

Media Rodzina, Poznań 2010.


Pierwszy koncert

Tę prawdę można powtarzać do znudzenia: kto chce stworzyć cykl opowiastek dla maluchów, musi mieć przede wszystkim pomysł na motyw spajający całość. Anita Głowińska taki pomysł znalazła i dzięki temu może cieszyć dzieci (w wieku od 2 do 6 lat) prostymi a ciekawymi historiami o przygodach małej, rezolutnej bohaterki, ślicznej białej kotki – czyli Kici Koci. Kicia Kocia jest dzieckiem, które odkrywa świat i porządkuje go, z jej doświadczeń korzystać mogą kilkulatki, śledzące bajkę. U Kici Koci nie wydarza się nic spektakularnego, ale, jak przekonuje Anita Głowińska, codzienność i zwyczajność niespodziewanie czasem przeradzają się w źródło znakomitych przygód. Zaletą książeczek o Kici Koci jest także fakt, że nietrudno stworzyć dziecku warunki podobne do tych z opowiastek – jeśli więc mały odbiorca pozazdrości Kici Koci pomysłów na spędzanie czasu, przy niewielkiej pomocy ze strony dorosłych będzie mógł powtórzyć wyczyny sympatycznej bohaterki.

Tytuły książeczek stanowią najlepszą zapowiedź treści. W zeszycie „Kicia Kocia zakłada zespół muzyczny” kreatywna kotka wykorzystuje swoje talenty. Uwielbia śpiewać, robi to niemal bez przerwy – ale kiedy na spacerze spotyka orkiestrę strażacką, wie już, jak spożytkować energię. Zaprasza przyjaciół, by razem z nimi założyć zespół muzyczny. Po krótkich próbach dzieci mogą już przygotowywać zaproszenia na koncert dla najbliższych. Tym razem książeczka ma także silnie akcentowany wymiar edukacyjny: instrumenty, jakie wybierają bohaterowie, nie należą do prostych do opanowania. Liczy się jednak to, że mali odbiorcy dzięki rozwojowi akcji poznają ich nazwy i kształty: poza instrumentami spotykanymi najczęściej w przedszkolu, zwykłymi zabawkami dla pociech, pojawią się tu także „dorosłe” instrumenty.

Anita Głowińska zwykle stawia na prościutko opowiadane historie. W książeczce „Kicia Kocia zakłada zespół muzyczny” okrasza jednak relację delikatnym humorem, który swoje źródło ma w lingwistycznych zabawach („bumbanie i plimplanie” jako nazwy odgłosów z próby). Dzięki temu bajka nie tylko pozwoli maluchom na poznanie świata muzyki, ale też dostarczy radości i rozrywki. Kto wie – może od tej opowiastki rozpocznie się u małych odbiorców przygoda z samodzielnym muzykowaniem? W końcu możliwość tworzenia wydaje się czymś, co bardzo cieszy dzieci. Wzorem Kici Koci mogłyby więc spróbować swoich sił w muzyce. Autorka zachęca wręcz kilkulatki do aktywności twórczej, ma nadzieję, że z kociej bohaterki wezmą przykład odbiorcy.

Czymś, co zachwyca w całej serii, okazuje się warstwa graficzna. Anita Głowińska sama ilustruje swoje książeczki (zajmuje się też składem i typografią, sprawdzając się tu bez zarzutu). Uśmiechnięty pyszczek Kici Koci z pewnością przekona maluchy do uważnego śledzenia przygód bohaterki, a kolejne sekwencje z książeczki, oddane na dużych i nasyconych kolorami rysunkach, pomogą w uporządkowaniu historii. Głowińska maluje bez wygładzania i poprawiania śladów pędzla, kilka nakładających się na siebie odcieni, niby przypadkowo pojawiających się na pokolorowanych płaszczyznach, dynamizuje te rysunki i nadaje im rys prawdziwości. Nierówne kontury postaci, plamy barw, nachodzące czasem na konturową kreskę - to pozorne niedoskonałości, które w książeczce urzekają: niewiele osób chciałoby je zamienić na komputerowo wygładzone grafiki. Czyste i mocne kolory, świetnie ze sobą harmonizujące, to również element, który przypadnie do gustu dzieciom oraz ich rodzicom. Kicia Kocia jest strzałem w dziesiątkę w literaturze czwartej – autorce należą się wielkie gratulacje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz