sobota, 26 czerwca 2010

Julian Tuwim: Czary i czarty polskie oraz Wypisy czarnoksięskie i czarna msza

Iskry, Warszawa 2010.

Polowanie na czarownice

Wyobraźnię artystów – ale także zwykłych ludzi – od dawna rozpalały nie obietnice nagród po śmierci, lecz wizje piekielnych mąk. Mroczna strona natury człowieka domaga się obrazów wywołujących lęk, scen budzących grozę i dreszcz emocji. Perwersyjna radość czerpana z kreowania okropieństw bądź śledzenia wytworów imaginacji innych sprawia, że literatura dotycząca „czarów i czartów” okazuje się nadspodziewanie bogata. Julianowi Tuwimowi, kolekcjonerowi różności, zawdzięczamy przegląd opisów diabłów, zabobonów i guseł, utrwalonych w tekstach do dziewiętnastego wieku.

Iskry przypominają teraz tom „Czary i czarty polskie oraz Wypisy czarnoksięskie i czarna msza” – przegląd literackich i obyczajowych kuriozów, dawniej przerażających, dziś w wielu przypadkach groteskowych, czasem jeszcze mrożących krew w żyłach. W książce tej znajdą się „Wypisy czarnoksięskie” – to środkowa, najobszerniejsza część tomu, jednocześnie najciekawsza i najtrudniejsza w odbiorze – pojawiają się tu wyimki z dawnych dzieł, począwszy od tekstów makaronicznych. Głównym problemem dla zwykłych czytelników, którzy zdecydują się sięgnąć po książkę, będzie archaiczny język – warto jednak podjąć wyzwanie i prześledzić odnalezione przez Tuwima fragmenty, by przekonać się, do czego doprowadzić mogła wiara w czary, jak rozwijała się w Polsce i – w jaki sposób zagrożenia płynące ze strony ciemnych mocy odmalowywano w tekstach. Sporo tu tematów związanych z cielesnością, pytań o moc czartów, o pokusy, przysięgi, składane czarownicom i szatanowi. Szeroki jest zakres zagadnień, od barwnych opowieści o sabatach, po sposoby szkodzenia innym. Pojawiają się opowieści o czarach, które wykonywać mogą tylko mężczyźni – a obok tego przegląd objawów, pozwalających poznać opętanego. Nie zabraknie porad, jak czary odwrócić bądź odpędzić. Tę część książki zamyka przegląd mocy tajemnych ziół (najbardziej podoba mi się opis działania ruty: „kto się obłoży rutą, iże miejsca gołego nie będzie, tedy taki może bazyliszka zabić bez wszelkiej szkody i obrazy”). Są tu metody na odkrycie niewierności męża lub żony – i na zdobycie serca ukochanej osoby. Tuwim – literacki alchemik – opowiada też, za sprawą cytowanych partii, o największych nadziejach przedstawicieli fachu – rozbija mity o możliwości przemiany metalu w złoto.

Ale Tuwim najpierw przygotowuje czytelników do śledzenia wybranych wątków. „Czary i czarty polskie” rozpoczyna przegląd najciekawszych zjawisk związanych z ludowymi wierzeniami. Julian Tuwim porządkuje zgromadzoną wiedzę, wymienia nazwy dla diabła, oznaki opętania (często utrzymane w poetyce anegdot) czy dowolnego oddania duszy ciemnym mocom. Prezentuje tu działania czarownic i cały zestaw skarg na rzucające czary kobiety. Osobny rozdział stanowi opis torturowania podejrzanych o współpracę z diabłem – i następująca po nim opowieść o tych, którzy czarownic zaczęli bronić (a raczej – sprzeciwiali się strasznym praktykom). Tuwim przekonuje, że „z każdą niemal czynnością związany był jakiś zabobon, w każdym fakcie dopatrywano się sprężyn i nici tajemnych, roiło się od przestróg, wróżb, prognostyków, zażegnywań i przepowiedni” – i w swojej opowieści o czarach i czartach bogactwo pomysłów i wierzeń pokazuje. Jego wykład na temat niebezpiecznych praktyk ludzi żyjących w minionych wiekach jest dynamiczny i pasjonujący, chociaż Piotr Matywiecki, autor wstępu do tego wydania, sugeruje, że Tuwim był demonizmem zarażony, a ślady tej fascynacji daje się odczytać także w poezji skamandryty.

Książkę zamyka wykład na temat czarnej mszy na przestrzeni wieków. Autor próbuje zanalizować poszczególne elementy bluźnierczej ceremonii, a jego celem jest uchwycenie momentu przeistoczenia się tego obrzędu z wyrazu buntu i rozpaczy w orgię i rozpustę. Jeśli pierwszą część książki zaludniają polskie czarty – opisy czarnej mszy dotyczą praktyk z różnych krajów. Jednocześnie zamykająca tom partia okazuje się najbardziej emocjonalna – może sprawia to klamra kompozycyjna, a może rzeczywista zgroza przebijająca między wierszami.
W tomie mnóstwo jest rycin i ilustracji prezentujących makabryczne scenki i wyobrażenia na temat diabłów oraz ludzi opętanych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz