Nasza Księgarnia, Warszawa 2010.
Wyprawa po skarb
Do tej pory Agata Mańczyk dość łagodnie wprowadzała swoich bohaterów w całe serie awanturniczych przygód rodem z młodzieżowych powieści sensacyjnych z ubiegłego wieku. W „Jajecznicy na deszczówce” i „Pierwszej nocy pod gołym niebem” nakreślała najpierw tło wydarzeń i pozwalała odbiorcom oswoić się z nastoletnimi postaciami zanim zaserwowała potężną dawkę emocji. W „Dużej kieszeni na kłopoty”, historii mocno rozbudowanej, takiego czasu na przyzwyczajenie się do szybkiej fabuły i adrenaliny nie ma, akcja rozkręca się błyskawicznie, a książka niemal do ostatniej strony trzyma w napięciu. Nie znam drugiej takiej autorki, która dziś zdecydowałaby się na podobne przeładowanie historii mrożącymi krew w żyłach przygodami. Agata Mańczyk jest jedyna w swoim rodzaju – i ze względu na kreatywność może budzić podziw.
Czworo nastolatków – Polę, Gutka, Nikodema i Gretę – łączy jedno: spędzają wakacje w deszczowym, więc i strasznie nudnym, Jarosławcu. Bohaterowie nie znają się na początku opowieści – i wcale nie mają zamiaru się poznawać, każdy zamyka się w sobie i w samotności przetrawia codzienne troski. Pola cierpi z powodu kilkukilogramowej nadwagi i tęskni za mamą, która zmarła dwa lata temu. Ojciec Nikodema pije, rodzice Gutka bez przerwy się kłócą, a mama i tata Grety są nadopiekuńczy do przesady – wciąż faszerują córkę kolejnymi lekarstwami i zabraniają prawie wszystkich rozrywek. Gdyby nie nuda, być może Pola, Gutek, Niki i Greta nie zwróciliby uwagi na rozmowę miejscowych gangsterów, z których jeden… pracuje na komisariacie. Zgubienie walizki pełnej pieniędzy nie zdarza się co dzień – a taki współczesny skarb rozwiązałby wiele problemów nastolatków. Nic dziwnego, że dzieci podejmują wyzwanie i próbują przechytrzyć mafiozów z Jarosławca: łatwo nie będzie, bo już pierwsze zadanie wymaga… rozkopania świeżego grobu – a to dopiero dwudziesta z trzystu pięćdziesięciu stron. Młodzi ludzie nastawieni są do siebie nieufnie, ale muszą zacząć współpracować, jeśli chcą mieć szansę na odnalezienie skarbu.
Trudno uwierzyć, że Agata Mańczyk potrafi – zaczynając od rozgrzebywania mogiły – przez cały czas podkręcać tempo książki. A jednak. Będą tu brawurowe ucieczki, szyfry i tajne mapy, będzie łamanie prawa (do grona przeciwników, przed którymi trzeba się kryć, dołączy więc i policja). Będą noce spędzane pod gołym niebem, będzie walka ze strachem, głodem i bólem. Będzie cały korowód przygód – a każda z nich bardziej od poprzedniej zaskakująca. Nie zostawia autorka czasu, by odetchnąć. W „Dużej kieszeni na kłopoty” dzieje się tyle, że akcją można by obdzielić kilkanaście książek. Mańczyk nie rozwodzi się przy tym nad prawdopodobieństwem wydarzeń: liczy się adrenalina, część kwestii pomaga wyjaśnić przypadek, szczęśliwy traf. I dobrze, bo przez długi czas takie właśnie wyjaśnienie wystarczy, a kiedy przestanie wystarczać – autorka zafunduje odbiorcom jeszcze jedno, zaskakujące i ostateczne tłumaczenie.
Skazani na swoje towarzystwo bohaterowie muszą w końcu zacząć ze sobą rozmawiać. Ponieważ nie leży w ich interesie robienie wrażenia na kolegach, a przez długi czas zakładają w ogóle, że się nie polubią, stawiają na wzajemną szczerość – choć ta może być czasem bolesna. Dzięki temu przypadkowe i celowe zwierzenia nie nabierają cierpiętniczego charakteru, łatwiej też wspólnie zaradzić kłopotom. Pewnych spraw nie da się na poczekaniu rozstrzygnąć, lecz spojrzenie z dystansu bardzo pomaga. Między Polą, Gretą, Gutkiem i Nikim wytwarza się stopniowo bardzo silna więź. Nie ma tu łatwych uczuć: przyjaźń uniemożliwia ciągły brak zaufania, zauroczenia budowane są i rujnowane przez przypadkowe gesty. Agata Mańczyk stroni od sentymentalizmu i swoją książkę kieruje do czytelników obu płci – nikt nie będzie się tu nudził.
I na tle ekstremalnych przygód wybrzmiewają bezcenne komentarze, dotyczące zwyczajnych oraz niezwyczajnych problemów i zmartwień nastolatków. Wachlarz poruszanych tematów okazuje się bardzo szeroki, od kompleksów wywoływanych wyglądem po apatię i strach przed ludźmi. Każda troska przedyskutowana w gronie bezlitośnie szczerych rówieśników przestaje być przygnębiająca. A dodatkowo bohaterowie tej powieści wyniosą z wakacyjnej przygody cenną prawdę o sobie…
Podziwiam Agatę Mańczyk. Udaje jej się każdorazowo zaskoczyć czytelników. Nie powtarza tych samych rozwiązań, chociaż ogólny szkielet konstrukcyjny powieści zwykle pozostaje bez zmian. Nie brakuje autorce barwnych pomysłów na to, by ożywić akcję, a propozycje niebanalnych przygód, które podrzuca w swoich powieściach młodzieży budzą jednocześnie grozę i zachwyt. Mało jest dzisiaj książek, które tak silnie jak historie proponowane przez Agatę Mańczyk działają na wyobraźnię czytelników. „Duża kieszeń na kłopoty" nie jest głupawą historyjką o poszukiwaniu złota, ale mądrą powieścią o samopoznaniu.
Czytałam tą książkę-najlepsza jaka mogła mi wpaść w ręce! Z niecierpliwością nie mogłam doczekać się 22.00-pory czytania, prawie trzygodzinnego. Cieszyłam się jak głupia ("jejciu, zaraz zacznę czytać tę książkę, nareszcie!!!");D Jest NAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJNAJLEPSZĄ KSIĄŻKĄ JAKIE W ŻYCIU CZYTAŁAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSuper książka,jest świetna.M.M Katowice
OdpowiedzUsuń