Iskry, Warszawa 2003 (I), 2004(II).
Płomień uśmiechu
Z tradycji żydowskiego kabaretu, dziś już zapomnianego (z wyjątkiem programu Aj waj Grupy Rafała Kmity, bezpośrednio nawiązującego do dawnych szmoncesów) wywodzi się wiele dzisiejszych dowcipów i skeczy. W początkach XX wieku istniały nawet swoiste autorskie giełdy, na których kabareciarze i satyrycy handlowali pomysłami na kawały i dowcipne scenki, piosenkami i numerami estradowymi. Przez dłuższy czas to właśnie kabaret żydowski, a nawet szerzej – humor żydowski miał wpływ na kształtowanie się polskiego komizmu.
Przy szabasowych świecach to wznowienie dwutomowego wydania zbioru żydowskich anegdot i dowcipów, spisanych przez Horacego Safrina. W informacji podanej na obwolucie drugiego tomu widnieje zachęta „Prawdziwy rarytas dla wielbicieli tej [żydowskiej] tradycji i kultury”. Ale tak naprawdę nie trzeba być wielbicielem szmoncesów ani wybitnym znawcą żydowskiej kultury, żeby zestaw opowiastek zgromadzonych przez Safrina bawił i zachwycał. W bezproblemowym zrozumieniu przesłania i humoru urokliwych historyjek pomoże zamieszczony na końcu każdego tomu słowniczek podstawowych pojęć, używanych w anegdotach. Dzięki temu charakterystyczne postacie kultury judaistycznej czy nazwy żydowskich świąt nie zaburzają toku percepcji, wszystkie bowiem mogące sprawiać kłopoty określenia, zostały zgromadzone w słowniczku. Przez to snu z powiek nie spędza zawołanie „Rabojsaj!” a mełamed, magid czy goj przestają brzmieć tajemniczo.
Zachowanie tradycyjnych judaistycznych nazw i istniejących naprawdę osób oraz naśladowanie stylu mówienia Żydów nadaje opowiastkom kolorytu lokalnego. Wytwarza też niepowtarzalną atmosferę minionego już świata. Horacy Safrin mistrzowsko wykorzystuje urok dawnych miast i miasteczek, łącząc z niepowtarzalnym poczuciem humoru talent gawędziarski i wyczucie sytuacji. Nic dziwnego – znawca kultury żydowskiej a także satyryk zestawił po prostu te dwie namiętności. Tak zrodził się cykl Przy szabasowych świecach. Dowcipy zamieszczone w dwóch tomach czerpał Safrin z doświadczenia (przebywał przez przeszło 30 lat w „środowisku żydowsko-galicyjskim”) a także z lektur i studiów nad kulturą i humorem Żydów. „Wędrując z teatrem żydowskim po miastach i miasteczkach Małopolski (…) chłonąłem z ich ust świeżo upieczone nowinki i drwinki, które później, wzięte na warsztat folklorystów i naukowców, przybrały formę drukowanych anegdot i dykteryjek”. Te obserwacje, bezpośredni kontakt z humorem, uczestnictwo w narodzinach wielu historii – dało znakomity plon przeszło siedmiuset opowieści.
Wszystkie anegdoty i szmoncesy łączy geneza – wywodzenie się z kultury żydowskiej i żydowskiego poczucia humoru, którym zbiór jest na wylot przeniknięty. Mikroopowieści zgrupowane w książkach zostały podzielone na kilkanaście rozdziałów (w związku z prezentowaną tematyką) – znajdziemy tu zatem dowcipy o charakterystycznych mieszkańcach miasteczka, o handlu, o relacjach między Żydami i przedstawicielami innych nacji (oraz – między żydami i przedstawicielami innych wyznań), dowcipy o miłości, anegdoty o znanych Żydach, przysłowia. Fragmenty większych rozdziałów również podlegają specyfikacji – szmoncesy dotyczą uczonych, duchownych, kupców, swatów, kpiarzy, żebraków, świąt, wojska i wielu, wielu innych tematów. Znajdują się dowcipy o „miasteczku głupich Żydów”, zastępowanym dziś przez wyśmiewany Wąchock czy Marklowice.
Z kilku anegdot czas starł komiczną otoczkę, pozostawiając jedynie klimat minionej epoki, relikt przeszłości, zaklęty w bursztynie melancholijnego dowcipu. Mnóstwo opowiastek przeżyło bądź też odżyło we współcześnie przywoływanych kawałach i skeczach. Znakomita większość anegdot zachowała świeżość, prawie każda zaskakuje nie tylko ogromnym potencjałem humorystycznym, ale również, a może przede wszystkim – prostotą puent.
Gdyż siła żydowskiego humoru tkwi także, obok dobrotliwości i spokoju przenikającego te teksty, w konsekwentnej postawie bohaterów, w logiczności. Najprostsze, a zarazem najmniej oczekiwane rozwiązania, pochodzą ze zwyczajnego wnioskowania. Nie ma tu miejsca na absurd czy purnonsens. Wszystko jest efektem rozumowania. Wszystko powinno dać się przewidzieć, a jednak...
Pisząc o zbiorze anegdot żydowskich nie sposób pominąć tematu antysemityzmu. Zdzisław Jastrzębski w Poetyce humoru lat okupacji zwracał uwagę na fakt, że śmiech jest najlepszą formą obrony przed ciemiężycielem. Pisał, że „jednym z rodzajów broni jest równowaga człowieka, jest jego pogoda wewnętrzna wbrew wszystkiemu, jest i humor, który w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiedniej chwili rani, często zaś leczy cudownie (…) śmiech bowiem dowodzi, że nie przegraliśmy wojny nerwów”. W zbiorze Safrina znajdą się – obok śmiechu z konfliktów międzyludzkich – także szmoncesy wiążące się z drugą wojną światową (Żyd, który po dojściu Hitlera do władzy chce zmienić imię i nazwisko z Adolf Sztynkfas na Mojsze Sztynkfas). Dowcipy wyśmiewają stereotypowe, utrwalone w zbiorowej świadomości (i niekoniecznie prawdziwe) cechy swojego narodu, zgodnie z twierdzeniem, że o posiadaniu zmysłu humoru świadczy umiejętność dostrzegania własnych słabych stron. Wszystkie anegdoty są utrzymane w lekkim, ironiczno-humorystycznym tonie.
Całości dopełniają rysunki przedstawiające codzienność Żydów i fragmenty piosenek czy wierszy o tematyce żydowskiej.
Przy szabasowych świecach to zbiór przenoszący czytelników w nieistniejący już świat żydowskich szmoncesów. Książki są pełne ciepłego, pogodnego humoru, to tomiki rozjaśniające życie płomieniem uśmiechu i rozpraszające mroki pesymizmu światłem żartu. „To humor, który się nie starzeje, nie traci uniwersalnej wymowy i bawi do dzisiaj”. Horacy Safrin, przytaczając w przedsłowiu do pierwszego wydania kilka anegdot z własnego życia, zamieścił między innymi prośbę ojca: „wspominaj mnie tylko przy radosnych okazjach!”. Mimo że zestaw historyjek z obu tomików powodować może niewytłumaczalny sentyment czy tęsknotę za beztroską, w porównaniu z dzisiejszymi czasami, przeszłością, opowieści przytoczone przez Safrina z pewnością będą bawić, rozśmieszać i skłaniać do refleksji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz