środa, 21 kwietnia 2010

Hella S. Haasse: Panowie herbaty

Noir sur Blanc, Warszawa 2010.

ZwyCZAJne życie

Do lektury „Panów herbaty” potrzebna jest przede wszystkim cierpliwość i spora ilość wolnego czasu. Hella S. Haasse serwuje bowiem swoim odbiorcom książkę, której nie da się w pośpiechu przekartkować. To powieść dla koneserów, smakoszy, którzy pozwolą się uwieść powolnemu, działającemu na zmysły rytmowi narracji. To także proza niezwykle gęsta, nasycona obrazami – choć fabularnie niespecjalnie trzymająca w napięciu.

„Panów herbaty” osnuła autorka na kanwie rzeczywistych wydarzeń – odtwarzała losy bohaterów historii dzięki zachowanym dokumentom i listom (znalezionym we Wschodnioindyjskim Archiwum Herbacianym i Rodzinnym). Kronikarskie podejście zaowocowało jednak nie literaturą faktu, a piękną powieścią, przenoszącą czytelników do XIX wieku – stąd rozmach dawnej narracji i styl pisania, jakiego próżno by dzisiaj szukać, stąd też pewne wrażenie niespieszności relacji. W „Panach herbaty” od pierwszych stron uderza rzeczowość i drobiazgowość zarazem. Prezentowanie losów Rudolfa Kerkhovena, który po studiach przybył na Jawę, by rozpocząć uprawę herbaty, staje się raczej pretekstem do literackich i warsztatowych popisów niż bodźcem do zbudowania prawdziwej intrygi. W efekcie przebieg fabuły można zamknąć w jednym zdaniu: młody człowiek poznaje zasady prowadzenia fabryki herbaty, spotyka piękną dziewczynę, zakłada rodzinę i dalej pracuje nad swoim przedsięwzięciem, nie zawsze znajdując pomoc i wyrozumiałość u najbliższych. Ale Helli S. Haasse wcale nie interesują życiowe zawirowania pełnego ideałów młodego człowieka, on okazuje się tylko przyczyną ukazania całej złożoności obyczajów dziewiętnastowiecznych w Holenderskich Indiach Wschodnich – i dobrym uzasadnieniem dla tworzenia rozbudowanych, a przy tym smacznych, opisów.

Na dwie sfery trzeba koniecznie zwrócić uwagę. Pierwsza dotyczy formy. Autorka stosuje rozlewny, epicki styl, szczegółowo charakteryzuje kolejne poczynania bohatera – i kiedy wydaje się, że niczym już nie zaskoczy, a sprawność pióra ujawniać się będzie jedynie w utajonej pastiszowości, nagle zmienia rodzaj prowadzonej opowieści. Zmienia, gdy na arenę wkracza przyszła żona bohatera. Niespodziewanie pojawia się odmienny punkt widzenia, który w niewymuszony sposób pociąga za sobą drobne, ale wyraźne modyfikacje planu językowego. Haasse w centrum zainteresowania stawia nową postać i wypowiada się przez pryzmat jej doświadczeń i doznań. Potem tę sztuczkę narracyjną wywoła drugi raz, oddając możliwość oceny sytuacji potomstwu głównego bohatera – i wówczas uderzy czytelników sprawność w operowaniu frazami, mało tego – zdolność zmieniania sposobu postrzegania świata, bo przecież nie w samym języku leży źródło owych misternych konstrukcji.

Drugą godną zainteresowania sferą jest sprawa psychiki postaci. Haasse na początku skupia się na przedstawianiu otoczenia Rudolfa, odmalowuje zastaną przez niego rzeczywistość – i wydaje się po prostu spostrzegawcza (czy, jeśli przejść od roli narratora do pisarza – rzetelna w swoich badaniach i poszukiwaniach). Z czasem jednak wychodzi na jaw, że autorka dobrze potrafi oddać w powieści wewnętrzne metamorfozy bohaterów. Pozostawia czytelnikom możliwości interpretacyjne, ale sama subtelnie kreśli sylwetki postaci w trakcie przemian charakterologicznych. Wszystko jest tu, rzecz jasna, umotywowane okolicznościami zewnętrznymi, lecz nie na tyle tendencyjne, by uprzedzać rozwój wydarzeń.

Hella S. Haasse proponuje odbiorcom podwójną egzotykę. Umieszcza akcję w Holenderskich Indiach Wschodnich, zadziała więc w Polsce kryterium geograficzno-społeczne – a przy okazji odsuwa fabułę w czasie, do drugiej połowy XIX wieku, co przecież nie może pozostać bez znaczenia na doznania lekturowe, zwłaszcza że chce autorka uwiarygodnić tekst na wielu płaszczyznach. Wplata do książki różne formy i gatunki, wszystko po to, by zachwycić odbiorców sposobem prowadzenia historii. Po „Panów herbaty” nie powinni sięgać ci, którym zależy na sensacyjności i szybkim tempie, ale już lubiący dobre puenty wycinków utworu czy sugestywne opisy znajdą tu coś dla siebie. Ta książka rozwija się wolno, ale pachnie herbatą – czasami to właśnie wystarczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz