Zysk i S-ka, Poznań 2009.
Koronkowy kryminał
Kryminały osadzone w rzeczywistości PRL-u miały charakterystyczny, niemożliwy już dziś do podrobienia klimat. Konstruowane według określonych schematów intrygi ubarwiane były prostymi, a obecnie odbieranymi jako egzotyczne – scenkami obyczajowymi. Dalekie od przeciętnych produkcyjniaków kryminały przynosiły rozrywkę, a po latach nabierają też wartości sentymentalnej, zwłaszcza dla tych odbiorców, którzy kompletowali serie z kluczykiem czy jamnikiem i zagłębiali się z lubością w groźne świty bezwzględnych przestępców.
W „Szlaku Tamerlana” Heleny Sekuły uwagę przykuwają dwie płaszczyzny. Jedna, dla gatunku klasyczna i naturalna, to losy ludzi, którzy stanowili trybiki w rozbudowanych przestępczych organizacjach – i którzy przez niewłaściwie podjęte decyzje mogą stracić wszystko. Drugą płaszczyznę natomiast Helena Sekuła mocno rozbudowuje i nadaje jej niespotykany zwykle w powieściach sensacyjnych wymiar: autorka koncentruje się bowiem na odwzorowywaniu obyczajowości i mentalności mieszkańców zapomnianej wsi na Suwalszczyźnie. Z jednej strony na egzystencję bohaterów wpływają wielkie wydarzenia historyczne (między innymi wprowadzenie stanu wojennego), z drugiej kształtują ich doświadczenia wyniesione z rodzinnych domów. Mistrzowsko przedstawiona matka, prosta kobieta, która nie ma pojęcia o źródle kłopotów syna, a podejmuje w jego obronie odważne kroki, to dowód na literacki kunszt Sekuły. Dalszoplanowych bohaterów, odmalowanych realistycznie i nie „papierowych” jest w „Szlaku Tamerlana” więcej – wszystkie te sylwetki pozwalają w pełni docenić warsztat autorki.
Tym, co w książce oddala podejrzenia o schematyzm, jest nie tylko mocno rozgałęziona fabuła, rozrastająca się w kilku kierunkach równocześnie, ale i sposób prowadzenia narracji. Sekuła zdecydowała się na wyrazisty, mocny język, osadzony w przestępczych żargonach (przy trudnych do zrozumienia sformułowaniach pojawiają się objaśniające tekst przypisy) i pełen kolokwializmów. Jednocześnie nie jest to – bo być nie może – współczesny styl, jakim porozumiewa się ulica, „Szlak Tamerlana” zachwyca zatem swoistą przebrzmiałą oryginalnością, świeżością zapomnianych już gwar. Sekuła mimo ostrości stylu złagodziła jego brzmienie przez unikanie wulgaryzmów – jedynym przerywnikiem w rozmowach okazuje się okaleczone dookreślenie „erdolony” – to także nadaje kryminałowi cech niepowtarzalnych. Brak słownictwa brukowego nie oznacza natomiast ugrzecznionej narracji – od Sekuły powinni się uczyć pisania ci wszyscy twórcy, którym wydaje się, że duża ilość wulgaryzmów wystarczy do oddania atmosfery zagrożenia. Na tym maestria Sekuły się nie kończy – pojawiają się w historii ludzie z różnych sfer i o różnym wykształceniu. Helena Sekuła potrafi równie prawdopodobnie przedstawić nieuczoną chłopkę z zapadłej wsi, jak i młodego inteligenta – w tych sylwetkach nie da się dostrzec fałszu, a autorka koncentruje się w tym samym stopniu na urealnianiu swoich bohaterów jak i na rozwiązywaniu skomplikowanej fabuły.
Autorka ładnie przedstawia dylematy i problemy ludzi, którzy z różnych względów tracą zaufanie szefów przestępczego półświatka. Jest doskonała w portretowaniu osób wystraszonych, zaszczutych, zdeterminowanych i bezradnych, w pewnym momencie to właśnie rozgrywające się w umysłach postaci sceny bardziej niż sensacyjna rzeczywistość zaprzątać będą uwagę widzów. To pozycja dobra dla czytelników znudzonych tekstami, w których oś konstrukcyjną stanowi toczące się śledztwo. Nie ma tu detektywów, nie wychodzi się poza gangsterskie porachunki, trudno też domyślić się finału.
„Szlak Tamerlana” jest powieścią skondensowaną i zwartą. Przy adaptacji nadawałaby się ta opowieść raczej na serial niż na film. Nie należy do lektur, które można czytać w pośpiechu – najlepiej delektować się nią i cieszyć rozwiązaniami, jakich ciągle w rodzimych kryminałach brakuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz