niedziela, 28 marca 2010

Patrick Carman: Dolina Szkieletów. Dziennik Ryana. Księga 1

Nasza Księgarnia, Warszawa 2010.


Gdy budzą się upiory


„Dolina Szkieletów” zwraca uwagę przede wszystkim oryginalnym pomysłem, wtrącającym książkę we współczesne sposoby walki o odbiorcę. Powieść ta wykorzystuje internet, jest swoistym hipertekstem, wymagającym innej niż tradycyjna lektury. Samo połączenie zamieszczanych w Sieci filmików, które mają uwiarygodnić akcję, nie byłoby już niczym wyjątkowym – na ten rodzaj promowania tytułów decyduje się coraz więcej wydawców. Ale owe filmiki, w fabule – kręcone przez bohaterkę – uzupełniają opowieść i przejmują momentami ciężar narracji. Czytelnicy mają szansę poczuć dreszczyk emocji, jeśli bowiem nie zdecydują się na prześledzenie króciutkich etiud – nie poznają zakończenia, nie będą też mogli naprawdę przeżywać grozy, jaką odczuwa Ryan. Pikanterii dodaje „Dolinie Szkieletów” fakt, że filmiki można obejrzeć dopiero po wpisaniu podanych w książce haseł – zapowiada się zatem jeszcze lepsza zabawa.

Ryan ma piętnaście lat – i zamiłowanie do pisania. Aktualnie prowadzi dziennik, ale chętnie tworzy także opowiadania – i zaczytuje się w powieściach akcji. Teraz leży w szpitalu ze złamaną nogą i z perspektywy szpitalnego łóżka próbuje rozwikłać tajemnicę małego, liczącego kilkuset mieszkańców, miasteczka. Dolina Szkieletów niegdyś nazywała się inaczej – przeszłość skrywa jednak nie tylko przyczyny zmiany nazwy, ale i wiadomości o pewnym tragicznym wypadku. Obdarzony bujną wyobraźnią Ryan zaczyna się bać – wszystko wskazuje na to, że miasteczko jest nawiedzone. Próby rozszyfrowania zagadki omal nie przypłacił życiem – teraz stara się skojarzyć fakty. Ryanowi pomaga przyjaciółka, Sarah. Dziewczynę również interesuje ciemna strona Doliny Szkieletów. Ponieważ rodzice zabronili Ryanowi i Sarah utrzymywać ze sobą kontakty, bohaterka wypowiada się za pomocą kręconych przez siebie filmów i lakonicznych maili.

Patrickowi Carmanowi udało się stworzyć i utrzymać pełen tajemniczości oraz grozy nastrój, bez narażania się na śmieszność. Obawy Ryana nie są bezpodstawne, a filmiki Sarah mają jeszcze utwierdzić w tym przekonaniu czytelników. W Dolinie Szkieletów rzeczywiście dzieje się coś niepokojącego – to zadziała na wyobraźnię odbiorców. Fakt, że wszystkie odkrycia, jak i komunikowanie się z Sarah, Ryan musi utrzymywać w sekrecie przed rodzicami stanowi dodatkowe źródło napięcia. Zwłaszcza że ojciec Ryana może mieć coś wspólnego ze sprawą sprzed lat.

Całość utrzymana jest w formie dziennika, mało tego: nawet graficznie przypomina ten gatunek. Wydanie przykuwa wzrok – przede wszystkim papier jest liniowany, jakbyśmy mieli do czynienia z prawdziwym zeszytem. Także oryginalna czcionka imituje tekst pisany. Jedyne „drukowane” elementy to maile od Ryana i Sarah – chłopiec drukuje je i wkleja do swojego tajnego dziennika (i owe maile pojawiają się na osobnym tle, przypominającym zwykły papier z drukarki, są tu odtworzone nawet nierówne kawałki taśmy klejącej – bajka). Rozdziały poprzegradzane zostały „ołówkowymi” szkicami, nie rysunkami artystycznymi, a właśnie szkicami, czasem lekko przybrudzonymi. W pewnym momencie czytelnicy mają dużą szansę, by zapomnieć o tym, że trzymają w rękach książkę, a nie dokument.

Nie jest tak, że pomysły graficzne i nastrój tajemniczości zastępują fabułę czy narrację – książka obroniłaby się nawet bez atrakcyjnych dodatków. Patrick Carman staje się w niej poza tym przewodnikiem po klasyce literatury grozy, być może zainteresowani sięgną do któregoś z dzieł, przewijających się przez tom. Silny intertekstualizm to prawdziwa rzadkość w powieściach rozrywkowych dla młodzieży. Język tej historii również został idealnie dopasowany do treści – przeważnie w krótkich zdaniach i urywanych akapitach wyraża się strach bohatera, a opisy zdradzają wplecione w jego charakterystykę zamiłowanie do tworzenia. Carmana nie da się przyłapać na sztuczności czy fałszu – to natomiast zwiększa radość czytania.

Można poradzić sobie bez hipertekstu – bo Ryan w dzienniku komentuje obejrzane filmiki Sarah, da się więc odtworzyć brakujące elementy – chociaż przeniesione do internetu zakończenie jest najlepszym argumentem za wzbogaceniem lektury o dodatkowe atrakcje.

Filmiki, które kręci Sarah, mają sprawiać wrażenie amatorskich – dopracowane w najdrobniejszych szczegółach dobrze imitują jednak pracę nastolatki: Jeffrey Townsend, reżyser i autor „efektów” stanął na wysokości zadania. Krótkie (przeważnie kilkuminutowe) wiadomości od Sarah budzą niekiedy dreszcz. Czasem to filmiki z dragi, innym razem wyniki detektywistycznych poszukiwań, lub po prostu obrazki nagrywane w pokoju dziewczyny. Odtwórczyni roli Sarah, Amber Larsen, spisała się znakomicie. Nocne eskapady do zakazanej strefy dostarczają sporo materiału do dedukcji, ale też wywołują w odbiorcach emocje zbliżone do reakcji na prawdziwe filmy grozy. Zwłaszcza że autor robi tu wszystko, by uprawdopodobnić faktycznie niezbyt prawdopodobną fabułę.

Obsługa strony, na której wyświetlają się zdobycze Sarah, jest banalna: na tle filmowego pleneru wyświetla się okienko do wpisywania kolejnych haseł, wplecionych w treść książki. Potem wystarczy tylko oglądać filmy (z polskimi napisami).

„Dolina Szkieletów” to publikacja z pomysłem i dowód na to, że w zachodniej literaturze czwartej sporo jest nowatorskich i odważnych rozwiązań, realizacji, które przyciągają uwagę. Patrick Carman pokazał, że warto wzbogacać powieści o zdobycze nowych mediów – dzięki temu książka znów staje się tajemnicza i wymaga głębszego zaangażowania. Zapowiada się zatem kolejna interesująca seria.

13 komentarzy:

  1. Nic dodać nic ująć. Ja ze swej strony mogę jedynie potwierdzić, ze książka rzeczywiście sprawia takie wrażenia. I nawet jeśli jest się zwolennikiem tradycyjnej literatury warto sięgnąć po tą książkę, jako po coś nowego, co może w przyszłości zyska większą popularność.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy2/4/10 14:35

    Niezła książka ale nie radzę czytać w nocy ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem, czy hipertekst zyska w najbliższej przyszłości większą popularność, wydaje mi się, że dopóki będzie funkcjonować jako nowinka - będzie się cieszył popularnością, potem może zacząć męczyć. Chociaż może akurat się mylę.
    Czytać w nocy można, wrażenia będą większe ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy14/4/10 09:20

    Fajny pomysł z tymi filmami. Na pewno dodają książce smaczku. Obawiam się tylko że po jakimś czasie hasła będą publicznie znane i ludzie czytający książkę później - będą mieli już za sobą filmy.

    OdpowiedzUsuń
  5. To sami by sobie odebrali przyjemność odbioru, nie wiem, czy warto.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy15/5/10 14:42

    mam tą książkę

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy12/6/10 20:20

    Mówiąc szczerze po prostu ŚWIETNA książka. Nic dodać nic ująć. Te filmy dodają jej smaczku i to niespodziewane zakończenie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy16/6/10 16:19

    Przeczytałam tę książkę całkiem niedawno i nie powiem, jestem pod wrażeniem. Wzbódziła we mnie wrażenie jakiego nie wzbódza pierwsza lepsza opowieść. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  9. teraz powracam do starego tematu, bo pojawiła się kolejna cześć pt."Duch w machnie". tak samo wart polecenia jeśli wam się podobała "Dolina szkieletów".

    OdpowiedzUsuń
  10. rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
  11. rewelacja "Dolina szkieletów" czy rewelacja kolejna część?

    OdpowiedzUsuń
  12. czytalam ksiazke i bardzo mi sie spodobala. kolezanka mi powiedzialao filmikach na stronie wiec obejrzalam ten z haslem kruk. po obejrzeniu cala sie trzeslam i teraz wole chyba poprzestac na czytaniu dzienników ryana ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy13/1/11 20:45

    Najlepsza książka jaką kiedykolwiek czytałam.

    OdpowiedzUsuń