Media Rodzina, Poznań 2010.
Mój pierwszy rower
Nauka jazdy na rowerze to dla każdego malucha wydarzenie ogromnej wagi – zwłaszcza że kiedy posiądzie się już umiejętność poruszania się na dwóch kółkach, to – na całe życie. Nic więc dziwnego, że w serii książeczek edukacyjnych spod szyldu „Mądrej Myszy” znalazł się tomik Liane Schneider „Zuzia uczy się jeździć na rowerze”, przedstawiający zmagania bohaterki z kolejnymi wehikułami.
Zuzia wyrosła już z trójkołowego rowerka, którym przemieszczała się po domu, nie wsiada też na pojazd księżycowy – samochód-zabawkę (żeby nim jeździć, trzeba odpychać się piętami od podłogi). Teraz szaleje na starej hulajnodze, ale coraz bardziej zazdrości Lenie, koleżance z podwórka. Lena śmiga po placu zabaw na pięknym nowym rowerze – i nawet pozwala Zuzi się przejechać. Tyle że nieodpowiednia dla bohaterki wysokość siodełka i kierownicy sprawia, że pierwsza próba kończy się upadkiem. Na szczęście Zuzia nie poddaje się – pragnie tylko mieć własny rower.
Liane Schneider, autorka serii książeczek o Zuzi, po raz kolejny udowodniła, jak dobrą jest obserwatorką maluchów. Doskonale przedstawia wszystkie etapy nauki jazdy, łącznie z emocjami, jakie towarzyszą każdemu dziecku, próbującemu opanować tę trudną sztukę. Zuzia to bohaterka samodzielna, więc rola rodziców w pierwszej fazie eksperymentu została mocno ograniczona: marzenia Zuzi rozbudza jej rówieśniczka, mama i tata wkraczają w momencie, gdy trzeba udzielić fachowych rad i ulepszyć technikę poruszania się na jednośladzie. Ambitna bohaterka ćwiczy nawet zadania, przed jakimi stają jej starsi koledzy, uczniowie czwartych klas, przygotowujący się do egzaminu na kartę rowerową. Autorka kładzie nacisk także na względy bezpieczeństwa: Zuzia i jej koledzy zawsze mają na głowach kaski. Dziewczynka wie od taty, że musi hamować na skraju jezdni, żeby nie wpaść pod samochód – a czas na rowerze spędza tylko na placu zabaw, lub przed domem, pod czujnym okiem rodziców.
Zuzia nabywa umiejętności, które są dla niej i dla jej bliskich powodem do dumy – lecz przy okazji nie traci dziecięcego entuzjazmu i emocjonalności właściwej maluchom. W narracji oznacza to sygnalizowanie ekspresji wykrzyknieniami, ale i wprowadzaniem nie zawsze godnych pochwały postaw (kiedy pewnej siebie Lenie przytrafia się upadek, Zuzia „troszeczkę się cieszy”) – jest więc bohaterka normalnym dzieckiem, z którym maluchy będą się mogły identyfikować. Liane Schneider w opowieści stosuje krótkie zdania w czasie teraźniejszym, przedstawia Zuzię i jej zachowania oraz myśli i poglądy. Ten sposób pisania bliski jest opowieściom przekazywanym ustnie, przy głośnej lekturze (a taka ma szansę najczęściej się pojawiać w przypadku tej serii) wybrzmi jak relacja mówiona, nie tekst czytany. Dzieci będą natomiast mogły śledzić przygody Zuzi na starannych rysunkach Evy Wenzel-Burger.
Umiejętność jazdy na rowerze wiąże się z zapowiedzią miłych przygód i obietnicami dotąd nieznanych rozrywek – ale z pewnością maluchy szybko przekonają się, że warto – jak uczyniła to Zuzia – przesiąść się z trójkołowego dziecinnego rowerka na „dorosły” pojazd. Dla niezdecydowanych fabuła tej książeczki może się stać dobrym argumentem, by pokonać strach i niepewność. Bohaterka historii Liane Schneider ma przecież za zadanie oswoić małych odbiorców z codziennością.
W niemieckiej serii opowiastek o sympatycznej Zuzi liczy się zachęcanie dzieci do naśladowania dzielnej postaci. Zuzia niewiele robi sobie z upadku na rowerze (na skaleczone kolano można przylepić plaster) i chce pokonywać kolejne trudności. Stanowi wzór dla kilkulatków (ale nie niedościgniony ideał), a cykl autorstwa Liane Schneider cieszy się zasłużonym powodzeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz