Zysk i S-ka, Poznań 2010.
Życie bez upiększeń
Na pytanie, czym jest „Wstrząsające dzieło kulejącego geniusza” najłatwiej odpowiedzieć, powielając tytuł: to po prostu wstrząsające dzieło kulejącego geniusza, i tyle. Czytając książkę Eggersa trudno wyzbyć się przekonania, że tak nie powinno się pisać. A skoro nie powinno – tym bardziej atrakcyjna okazuje się wznowiona publikacja wydawnictwa Zysk i S-ka. Ta nominowana do nagrody Pulitzera historia naprawdę robi wrażenie – jeszcze zanim się zacznie. Treść można by zamknąć w kilku zdaniach: bohater-narrator w wieku dwudziestu paru lat traci rodziców (oboje umierają na raka w przeciągu pięciu tygodni): odtąd będzie się opiekował bratem – Toph jest uczniem podstawówki, a jego nowy opiekun próbuje zapewnić mu normalne dzieciństwo, przy okazji odkrywając w sobie pokłady infantylności. Główny bohater próbuje też zapanować nad własnym życiem: wraz z przyjaciółmi zakłada pismo, które pomaga wyrażać ideowy bunt. W tle pobrzmiewa niewyjaśniona sprawa związana z pochówkiem rodziców, którzy zapisali swe ciała dla celów naukowych. Życie toczy się w miarę zwyczajnie, lecz pisarz przedstawia je w sposób daleki od banału.
Początek właściwej historii (o początku rzeczywistym zaraz, choć kusi) może czytelników szokować. W tym kontekście niespodziewany wstęp ma zamortyzować uderzenie scenami otwierającymi książkę. Oto bowiem bohater przedstawia dość szczegółowo umieranie matki. Naturalistyczne obrazy (wielogodzinny krwotok z nosa, wydzieliny z ciała) i strach kobiety zostają tu zderzone z lekkim i bezemocjonalnym tonem. Właśnie na granicy dwóch światów, między życiem a śmiercią, rozgrywa się prawdziwa tragedia. Przeraża nie ogrom cierpienia, ale drobiazgowość w przedstawieniu fizjologicznych szczegółów, brak upiększeń i to, że mimo wszystko ton Eggersa daleki jest od konwencjonalnego. Czarny humor w jego wydaniu, praktycznie nieznanym w naszej kulturze, odpycha i fascynuje jednocześnie – przejście przez pierwsze sceny powieści stanowi jednak dla odbiorców spore wyzwanie.
Nowe jest też podejście w ilustrowaniu braterskich uczuć. Choć Dave ma zastąpić młodszemu o dziesięć lat bratu rodziców, nie chce rezygnować z roli starszego brata-kumpla. Wybiera więc szorstką przyjaźń, bezustanne wygłupy i sprzeczki, Toph odwzajemnia się oddaniem, ale i złośliwą pomysłowością. Obrazy z udziałem tych postaci są najbardziej chyba przesycone humorem czystym, który powinien przypaść do gustu większości odbiorców. Zwraca także uwagę styl historii. Wydaje się surowy i zupełnie nieliteracki. Dave Eggers lubuje się w dialogach złożonych z całej serii krótkich fraz, pozbawionych dodatkowego komentarza – rozmowy wyglądają wówczas jak gra w ping-ponga. Przy rozlewności opisów (a właściwie relacji, książka zachowuje rytm zwykłej egzystencji)) robią jeszcze większe wrażenie – zwłaszcza ze autor chętnie wplata w nie puenty. Zabawę konwencją widać na każdej stronie, zresztą w rozbudowanym „wywiadzie”, zamieszczonym w środku tomu, bohater przyznaje się do niektórych sztuczek. Całość imituje zwyczajne życie, prezentowane w zgodzie ze stylistyczną ascezą – to jednak sprytny gest autora, któremu trudno dać wiarę, zwłaszcza po obszernej i zupełnie nietypowej pierwszej części książki.
Fakt, że spis treści (który ma przecież w publikacjach tego typu marginalne znaczenie) umieszczony został w środku wstępu, to jeszcze nic. Zabawa zaczyna się zaraz za stroną tytułową – już przy charakterystyce (czy muszę dodawać, że nieoczekiwanej?) wydawnictwa, zaraz potem – przy takim opisie autora. Przedmowę rozpoczyna Eggers od zasad i sugestii, które mają ułatwić korzystanie z książki, potem próbuje wyręczyć krytyków, tłumacząc przeplatanie się fikcji i rzeczywistości, włącza fragmenty usunięte z edycji, analizuje motywy z książki i rozczytuje metafory. W narracji tej partii jest prześmiewczy i autoironiczny, demaskuje wiele literackich stereotypów, jawnie kpi sobie z powielanych do znudzenia rozwiązań i sprawia, że w czytelnikach budzi się nagła ciekawość co do dalszej części lektury. Dave Eggers okazuje się tu odkrywczy i niebanalny.
„Wstrząsające dzieło kulejącego geniusza” to książka, od której trudno się oderwać. To powieść-niespodzianka (autor utrzymuje, że powinno się ją nazywać pamiętnikiem), świeża i ożywcza, przypomina odwróconą bildungsroman, a przy okazji przedstawia wzruszającą historię. Bezkompromisowemu Eggersowi nie chodzi przecież o prosty szok i bunt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz