sobota, 30 stycznia 2010

Grzegorz Gortat: Niekompletność

WNK, Warszawa 2010.


Witraż

Zastanawiam się, co w „Niekompletności” jest silniejsze – motyw przemijania czy motyw sztuki. Z jednej strony mamy tu bowiem wszechobecną śmierć, śmierć, która przenika wszystkie płaszczyzny życia i wyznacza jego rytm, sterując zachowaniami bohaterów, z drugiej natomiast – pojawiają się metatekstowe wstawki i znani (a także nieznani, fikcyjni) artyści. W pewnym momencie te dwa główne wątki „Niekompletności” zaczynają się ze sobą splatać i zlewać tak, że stają się wreszcie nierozdzielnie ze sobą złączone, a sama powieść jawi się jako książka mocno poetyzująca, opalizująca znaczeniami i aż gęsta od opowieści i wątków. Fascynujący jest ten mariaż śmierci i sztuki, sztuki i śmierci, wspólny taniec, który odbywa się na oczach zachwyconych (w to nie wątpię) miłośników literatury pięknej. „Niekompletność” to książka napisana dla przyjemności – ta przyjemność widoczna jest nie tylko w esencjonalnym charakterze skróconych relacji i fabuł, ale też w kształcie samej narracji – głębokiej i pełnej intertekstualiów, ale też lekkiej i „szybkiej” w lekturze.

Grzegorz Gortat w mikrorozdziałkach przedstawia kolejne sytuacje i kolejnych bohaterów – a właściwie nie tyle przedstawia, co wstrzeliwuje się w ich doświadczenia, prezentuje strzępki historii, na podstawie których czytelnicy muszą sobie sami wywnioskować resztę. Postacie są tu zresztą po kafkowsku prezentowane inicjałami imion lub nazwisk, zupełnie jakby chciał autor zasugerować uniwersalność jednostkowych i przecież oryginalnych miniaturowych fabuł. Streszczanie „Niekompletności” to zabieg zupełnie pozbawiony sensu – chodzi tu przecież o wprowadzenie figury witrażu: pojedyncze elementy, choć mogą zachwycić kształtem czy odbijanymi refleksami światła, nie dadzą jeszcze takiego efektu, jaki zapewnia ich złożenie w całość. Poetyka „Niekompletności”, zaznaczana przecież także w tytule, to poetyka fragmentu. W tej publikacji najbardziej liczy się to, co niedopowiedziane, co wymaga uzupełnienia.

Śmierć przenikająca egzystencję anonimowych przecież bohaterów nabiera koloru dopiero wtedy, kiedy zaczyna dotyczyć sławnych – zwłaszcza artystów. Ci pojawiają się w książce już wymienieni z imienia i nazwiska. Grzegorz Gortat obficie czerpie z pozostawianych przez nich zapisków, przede wszystkim z notatek o charakterze autobiograficznym. Jeśli w zwyczajnej codzienności śmierć zwycięża nad sztuką, to w reżyserowanych starannie odejściach znanych ludzi przeważa czynnik estetyczno-artystyczny. Grzegorz Gortat sugeruje te różnice także przez zwiększanie objętości rozdziałów w drugiej części historii.

„Zmora wieczności, ta przepaść bez dna, gdzie kiedyś wszyscy trafimy” – pisze Gortat o śmierci. Często zresztą wplata do swojej książki metaforyczne sformułowania, cytaty i nawiązania do ulubionych, cenionych i szanowanych autorów. Szarpie rozdziały – aż po zupełne rozczłonkowanie końca powieści, gdzie kolejne akapity są swobodnymi skojarzeniami, sylwicznym spisem ciekawostek i wartych uwagi wiadomości, całkowicie subiektywnym zestawem informacji i ich interpretacji. Wśród tych cząstek przyciągają wzrok szczególnie partie autotematyczne. „Nie można bezkarnie być pisarzem” – poucza Gortat i chociaż zakończenie tego niezwykłego tomu uznać można za idealnie (także dzięki formie) wypracowaną puentę, triumf śmierci, to przecież wątki dotyczące sztuki niosą oryginalne i interesujące – ale też inspirujące – materiały do refleksji.

„Dorosłe” odgałęzienie Naszej Księgarni, czyli WNK, proponuje czytelnikom powieść niełatwą do zaklasyfikowania, za to piękną. Nawet w samym prowadzeniu historii widać literackie fascynacje twórcy. Hołd złożony mistrzom pióra odzwierciedla się nie tylko w ożywieniu ich w ramach kolejnych fabuł, ale i w operacjach językowo-stylistycznych. Jest „Niekompletność” opowieścią niespieszną i smakowitą, wyrazistą i delikatną. To pozycja, która wyróżnia się na polskim rynku literackim – warto więc przyjrzeć się jej dokładnie.


1 komentarz:

  1. Anonimowy31/1/10 19:41

    bardzo wysublimowana recenzja książki, której jeszcze nie znam ale z którą niewątpliwie się zapoznam.

    OdpowiedzUsuń