Media Rodzina, Poznań 2009.
Im bardziej pada śnieg
Gdyby Lola nie istniała, trzeba by ją było wymyślić. Na szczęście uczyniła to Lauren Child, która w postaci kilkuletniej dziewczynki zamknęła wszystkie niemal najbardziej rozczulające pomysły i zachowania maluchów. Impulsywna, energiczna Lola to uosobienie dziecięcej naiwności i takiej samej nieubłagalnej logiki. To także źródło żartów i kpinek – Lola nie ma w sobie ani odrobiny „dorosłości”, jest skrojona na miarę pomysłów kilkulatków – przez to okazuje się naturalna i przekonująca. Dopełnieniem Loli staje się Charlie, jej starszy i rozważny brat. To Charlie tonuje wybryki malutkiej Loli, stawia się w pozycji jej mądrego opiekuna i przewodnika – może być odbierany jako jedyny możliwy łącznik między światem starszych (w książce niereprezentowanym), a fascynującymi krainami zrodzonymi w wyobraźni Loli.
Zwykle adaptacje kreskówkowych opowiastek przegrywają z wersjami animowanymi, a już na pewno z prawdziwą literaturą czwartą, książeczkami, których genezą jest nie filmowy scenariusz, a pomysł autora. Przygody Charliego i Loli konkurencję bez trudu wytrzymują – to bajeczki, w których pierwotne medium nie ma większego znaczenia, bo cieszą także jako historyjki wydrukowane i ozdobione screenami z dobranocki.
W serii o Loli tytuły stanowią przeważnie ekspresyjne wyznania małej dziewczynki, kategoryczne i niemożliwe do zbicia sądy (które w toku opowieści umiejętnie podważa Charlie). „Najbardziej na całym świecie lubię śnieg” to historyjka idealna na początek grudnia – odwzorowuje bowiem marzenia i nadzieje większości maluchów. Lola jest podekscytowana i nie może zasnąć, bo pogodynka zapowiedziała opady śniegu. Prognozy pogody sprawdzają się i już na drugi dzień Charlie i Lola mogą razem z kolegami lepić bałwany, robić orły na śniegu i zjeżdżać z górki na sankach. Niestety, pierwszy śnieg szybko topnieje i rozczarowana Lola nie rozumie, dlaczego nie mógłby padać codziennie. Tylko Charlie potrafi jej wytłumaczyć, że życie obfituje w wiele przyjemnych niespodzianek i gdyby co dzień bawić się na śniegu, nie można by było korzystać z innych uroków dzieciństwa.
„Najbardziej na całym świecie lubię śnieg” to pozycja, która lekko różni się od pozostałych publikacji z tej serii. Przede wszystkim mniej tu zaskakującego dowcipu i śmiechu – zamiast tego większy nacisk położony został na świat wyobraźni małego dziecka. Charlie i Lola zajęli się rozważaniami nad czarem zimy: mimochodem zastanawiają się i nad innymi przyjemnościami życia – to pozwala pocieszyć maluchy rozczarowane krótkim czasem istnienia pierwszego śniegu. Rozmowy Charliego i Loli trafią do przekonania małym odbiorcom.
W historii o nierozbudowanej fabule liczy się również opracowanie graficzne. Odchodzi się tu momentami od klasycznego podawania tekstu – oczy muszą podążać za napisem, imitując, choćby, jazdę na łyżwach. Operacjami na fontach przedstawia się emocje, akcenty tematyczne i wykrzyknienia. Równie ważne stają się ilustracje z bajki. Charlie i Lola są na nich zaprezentowani w maksymalnie uproszczony sposób. Zmiany w mimice twarzy sprowadzają się jedynie do modyfikowania kształtu ust. Wiele tu obrazków przygotowanych na zasadzie kolaży – lodowce zastępuje na przykład pognieciony biały papier. Różne faktury i wzory (a raczej wzory faktur) urozmaicają opowieść i są uzupełnieniem dla ascetycznych kształtów. Twórcy kreskówki uniknęli zatem kiczu, grafika w książeczce o Charliem i Loli może się podobać i to nie tylko maluchom, dla których są duże kształty, wyraziste kolory i wyraźne kontury – ale i ich rodzicom. „Najbardziej na całym świecie lubię śnieg” to książeczka pięknie wydana i podejmująca bliski dzieciom temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz