mg, Warszawa 2008.
Całus, rzecz święta
Właściwie większość książek dla nastolatek kręci się wokół jednego tematu. Wystarczy tylko mieć pomysł na jego oryginalne przedstawienie, a czasem – jedynie sprawną narracją budować atmosferę powieści, do której chce się wracać. Siłą książki Donny Freitas będzie właśnie dobrze zrealizowany pomysł, a poza nim i różnice kulturowe, które sprawią, że powieść „Cud pocałunku, czyli jak nie zostałam świętą” wyróżnia się na tle amerykańskich historyjek o młodych ludziach. Wyróżnia się i nie pozwala o sobie zapomnieć, choć momentami wydaje się być nieco przesadzona.
Główna bohaterka, Antonia, pochodzi z typowej włoskiej rodziny, ale zainteresowania jej są, nawet jak na nastolatkę, dość ekscentryczne. Dziewczyna chce bowiem zostać pierwszą żyjącą świętą, bez przerwy śle zatem do Watykanu listy z kolejnymi, coraz dziwniejszymi, propozycjami. Nie zraża się odpowiedziami odmownymi, w swoje marzenia konsekwentnie wplata wizję siebie włączonej w panteon świętych. Antonia zna na pamięć całe spisy rzeczy, za które odpowiadają kolejni święci (rzuca informacjami niemal tak swobodnie, jak jej rówieśniczki potrafią wymienić cechy przedstawicieli konkretnych znaków zodiaku), co wykorzystuje, modląc się w każdej sprawie do odpowiedniej postaci. Donna Freitas buduje natomiast obraz rodziny, którą momentami aż chciałoby się nazwać patologiczną: ciągłe kłótnie, krzyki, wyzwiska – okazywanie matczynej miłości na sposób włoski może miejscami szokować, ale autorka konsekwentnie przypomina, że to zachowania dla Włochów naturalne.
Da się wydzielić trzy składniki powieści „Cud pocałunku”. Pierwszy to warstwa okołoreligijna, dzienniki modlitw, dążenia bohaterki, żywoty świętych itp. W kreacji Antonii daje się dostrzec pewne wyolbrzymienie. Zwłaszcza że wpada bez przerwy bohaterka w dyskurs naiwny, zachowuje się jakby miała dziewięć lat. Drugą część powieści – bardziej klasyczną dla literatury czwartej – osiąga Freitas dzięki wprowadzaniu typowych dla książek z tej dziedziny motywów. Pojawia się zauroczenie kolegą, pierwsze rozczarowania, przyjaźń i elementy flirtu, niepewność, rozterki duchowe, uczuciowe, marzenia. Antonia poza oryginalnym hobby jest przecież najzwyklejszą nastolatką pod słońcem. Wykłóca się z matką o stroje, marzy o pierwszym pocałunku, ma przyjaciółki, ale i złośliwe koleżanki czy kuzynki, które potrafią zatruć życie. Chodzi do szkoły, pracuje w rodzinnej firmie i nie zawsze może robić to, na co ma ochotę. Trzecią warstwą „Cudu pocałunku” będzie koloryt lokalny, wizja życia w tradycyjnej włoskiej rodzinie, hałaśliwej, stanowczej, rozmodlonej i wybuchowej. To sprawia, że powieść Freitas zyskuje niepowtarzalny smak, trzecia sfera tej książki jest zarazem tkanką spajającą całość, uzupełniającą i usprawiedliwiającą poprzednio omówione rozwiązania.
Zaletą powieści, obok starannie prowadzonej pierwszoosobowej narracji, okazuje się humor. Sporo tutaj dowcipnych scenek i pomysłów, poczynając od punktu wyjścia samej fabuły, przez pomniejsze komentarze. Autorka, wychowana w surowy, staroświecki sposób, przejawia sporą dozę autoironii – ucieczka w żart jest tu również metodą na złagodzenie powagi marzenia o zasileniu szeregu świętych. Dzięki uśmiechowi, jaki przenika książkę Freitas, „Cud pocałunku” zamienia się w zabawną i wciągającą lekturę dla nastolatek. Myślę, że to pozycja wymarzona dla osób znudzonych schematycznymi, pisanymi według jednej recepty książkami, dla tych odbiorczyń, które lubią historie romantyczne, a przy tym i niebanalne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz