Must Read, Media Rodzina, Poznań 2025.
Sojusz
Trudno sobie wyobrazić bohaterkę mniej pasującą do życia wyższych sfer niż Sawyer Taft. Sawyer pracuje w warsztacie samochodowym i zaczyna spełniać swoje marzenia o naprawianiu silników – długo uczyła się fachu, przyglądała się, jak zajmować się pojazdami i teraz może funkcjonować jako pełnowartościowy pracownik. Nauczona jest zarabiania na siebie od dawna, nie może liczyć na matkę, która ma swoje problemy i prowadzi swoje życie, bardzo często w oddaleniu od córki. Sawyer nie przejmuje się brakiem rodzicielki, jest samodzielna i zdecydowana, wie, jak o siebie zadbać i z pewnością nie wpadnie w żadne tarapaty. Tyle że w jej życiu pojawia się ktoś, kogo do tej pory nie było: babka. Lilian Taft to dama w każdym calu. Posiadaczka olbrzymiej fortuny i bardzo stanowczego charakteru: to Lilian wyrzuciła z domu swoją spodziewającą się dziecka córkę – i zerwała kontakty z pociechą, przynajmniej pozornie. Lilian zgłasza się do Sawyer z propozycją nie do odrzucenia. Dziewczyna ma wziąć udział w balu debiutantek – za pozbycie się problemów finansowych. Sawyer oczywiście podejmuje wyzwanie, ale nie zamierza dopasowywać się do środowiska. I tak zaczyna się powieść „Małe wielkie kłamstwa”.
Sawyer może poznać swoje kuzynki, dziewczyny, o których istnieniu nie miała pojęcia – w ogóle wchodzi do rodziny, która odcięła się wcześniej od jej matki. A to dla niej szansa na odnalezienie kawalera, który prawie dziewiętnaście lat wcześniej spotkał się z jej matką. Najważniejsze jest jednak to, że za fasadą pozorów skrywają się wielkie niespodzianki. Jedna z dziewczyn wypisuje na swojej skórze sekrety nadsyłane przez innych i fotografuje je, publikując na specjalnym blogu. Inna jest urodzoną intrygantką i potrafi planować długofalową zemstę, jeszcze inna nie radzi sobie z własnymi uczuciami. Towarzystwo debiutantek dalekie będzie od myślenia o balu i strojach. Tu liczy się wielka walka ze światem, z którym bohaterki wcale nie muszą się zgadzać. I chociaż Sawyer musi kombinować, żeby przetrwać – to nie ona wiedzie prym w wymyślaniu złożonych podstępów. A jak cztery młode kobiety w strojach balowych znalazły się w celi na komisariacie – to już zagadka dla odbiorców.
Ta powieść to migawki z celi i retrospekcje, które do tego momentu doprowadziły. Jennifer Lynn Barnes zaczyna od trzęsienia ziemi, a potem ma dla odbiorczyń coraz więcej atrakcji. Funduje silne emocje i jest niestrudzona w wymyślaniu kolejnych problemów. Motyw debiutantek to tylko tło, dzięki któremu bardzo różniące się od siebie charakterami dziewczyny mogą (albo wręcz muszą) zacząć współpracować. I wcale nie będzie tu akcji opartej na wzajemnych uszczypliwościach i drobnych złośliwostkach – sprawy wielkiego kalibru nadają rytm opowieści. Rówieśnicze niesnaski to tylko dodatek do fabuły. „Małe wielkie kłamstwa” to powieść, która może się spodobać – jest inna niż by się zapowiadało, burzliwa i wypełniona nietypowymi rozwiązaniami. Barnes nie boi się ryzyka w akcji – wie, jak rozwiązywać problemy bohaterek w nietuzinkowy sposób. Proponuje autorka bardzo dynamiczną książkę, wyłamującą się ze schematów, ale jednocześnie wpisującą się w modę na „zeszłowieczne” historie z ponadczasowymi uczuciami. Kto poszukuje niebanalnej relacji i odważnych fabularnych pomysłów, może śmiało sięgać po przygody debiutantek – Jennifer Lynn Barnes nie rozczaruje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz