Kropka, Warszawa 2025.
Otoczenie
„Mała Britannica. Encyklopedia dla dzieci ciekawych świata” to książka olbrzymia: zrobi to wrażenie na maluchach, do których jest kierowana. Imponującą objętość nadają jej jednak kartonowe strony: Sally Symes nie zajmuje się tu podawaniem typowych encyklopedycznych definicji, raczej proponuje prostą zabawę dla odbiorców. Hanako Clulow przygotowuje tu komputerowe grafiki: wyraźne, czyste, pozbawione niepotrzebnych detali, takie, żeby dzieciom łatwo było się skupić na zawartości kadrów i żeby bez większego wysiłku mogły rozpoznać, o czym będzie mowa. Jak w każdej encyklopedii czy publikacji encyklopediopodobnej, tak i tu pojawiają się charakterystyczne działy – części poświęcone zwierzętom, roślinom, ciału człowieka, ale też maszynom, muzyce, jedzeniu, sztuce, kształtom czy liczbom – tak, żeby dało się poruszać jak najwięcej tematów z najbliższego otoczenia maluchów. Przeważnie takie właśnie zagadnienia występują w wielu edukacyjnych tomikach z ciekawostkami, nie dziwi zatem taki dobór tematów. Każdy dział to kilka rozkładówek – na tych z wielkoformatowym obrazkiem widnieje przeważnie pytanie do odbiorcy. To rodzaj podsumowania, zmuszenie do zastanowienia się nad zdobytymi właśnie informacjami. Każda strona podzielona na prostokąty to kilka tematów przytaczanych jeden po drugim, żeby uświadomić dzieciom, jak wiele rzeczy czeka na odkrycie i jakie czynności, zjawiska lub przedmioty mogą zaobserwować odbiorcy wokół siebie. Zasada jest prosta: obrazek pokazuje zjawisko kojarzone przez dzieci, do prostej ilustracji odbiorcy otrzymują podpis – jednozdaniowy komentarz. Dzięki temu komentarzowi mogą przekonać się, jak wiele rzeczy czeka na poznanie, utrwalić już posiadane wiadomości albo rozwijać wyobraźnię – bo przecież pojedyncze kadry z bohaterami to szansa na wymyślanie sobie własnych historii, dorabianie fabuł do tego, co już zostało przedstawione. Tradycyjne definicje i wyjaśnienia nie sprawdziłyby się w takiej formie i przy takim przeznaczeniu – dzieciom najłatwiej będzie skoncentrować się na treściach przekazywanych w tej encyklopedii dzięki skojarzeniom ze zwyczajnym życiem. I takich odniesień jest tutaj mnóstwo.
Książka jest bardzo kolorowa (ale nie pstrokata), wygląda intrygująco i zachęca do zdobywania wiedzy. To lektura, dzięki której można maluchom objaśniać świat – ponieważ taką publikację rodzic musi czytać dziecku, nie obejdzie się bez opowiadania, co widać na obrazkach, czy budowania więzi z maluchem. Wspólne oglądanie obrazków to okazja do budowania własnych komentarzy i ćwiczenia spostrzegawczości. Może też pomóc w rozwijaniu słownictwa najmłodszych. To lektura nie w klasycznym tego słowa znaczeniu, jednak zapewni dzieciom rozrywkę i sporo wyzwań. Co ciekawe, Britannica nawet w tym wydaniu dla najmłodszych dzieci nie obniża poziomu: to wciąż książka, która uczy. A do tego może wyzwalać silne emocje, czego po standardowych encyklopedycznych wydaniach raczej trudno byłoby się spodziewać. Dla najmłodszych odbiorców będzie to pozycja ekscytująca – nawet jeśli przedstawia rzeczy oczywiste i zrozumiałe, to przecież porządkuje je, nazywa i podsuwa w odpowiedniej kolejności, zapewniając sporo niespodzianek przy czytaniu. A kto już skończy lekturę, może jeszcze ucieszyć się ostrzeżeniem przed informacjami wielkiej wagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz