Nasza Księgarnia, Warszawa 2020.
Najlepsza na świecie
Spotykam dziki w mieście całkiem często i od pierwszego spotkania z nimi pałam do nich miłością ogromną (chociaż trudno stwierdzić, czy odwzajemnioną). Ale książka Joli Richter-Magnuszewskiej zachwyca mnie nie ze względu na temat, a z uwagi na realizację. „Dzika książka o dzikach i o ich kuzynach” to publikacja, którą powinno się wręczyć każdemu (zwłaszcza tym nawołującym o zagrożeniach, jakie płyną z obecności dzików w pobliżu ludzkich siedzib). Autorka konfliktem ludzko-dziczym się nie zajmuje (na szczęście!), za to pokazuje świat dzików ze szczegółami, jakich żaden bajkopisarz by nie wymyślił.
Przede wszystkim porządnie rozszerza nazewnictwo. Już nie tylko locha i warchlaki – z tego tomu dzieci dowiedzą się, jak nazywa się babcia dzika, jak młode w różnych stadiach rozwoju, ale też – jakie zwierzęta z różnych kontynentów są z dzikami spokrewnione (ta opowieść prowadzi również do świń – i dostarcza prostego a pięknego wyjaśnienia, dlaczego zwierzęta te zasługują na szacunek. Autorka zbiera mnóstwo ciekawostek o dzikach – dzięki niej można przekonać się, gdzie funkcjonują dziki w kulturze i tradycji (albo w religiach!), sprawdzić, jak się zachowują – gdzie budują legowiska i w jaki sposób, po co włażą w błoto, jak pozbywają się pasożytów, a nawet… jaka jest ich rola w oczyszczaniu lasów. I to wiadomości, które przydałyby się wszystkim pseudodziennikarzom siejącym panikę w sensacyjnych artykułach, w których liczy się wyłącznie klikalność, a nie sens. „Dzika książka o dzikach” pozwoli obejrzeć dzika od środka, dowiedzieć się, że dziki bardzo różnią się od siebie. Każda rozkładówka to nowe niespodzianki dla odbiorców – i nowe sposoby na to, żeby przekonać się do sympatycznych zwierząt i odczarować bajkowe „dzik jest dziki, dzik jest zły”. Jola Richter-Magnuszewska tłumaczy, kiedy dzik rzeczywiście może być niebezpieczny (te informacje przydadzą się do omijania rozjuszonych zwierząt, zwykle zaangażowanych w gody lub w chronienie najmłodszych członków stada) – ale równolegle pokazuje sytuacje, w których można go podziwiać i doceniać.
„Dzika książka o dzikach” aktywizuje najmłodszych, sporo tu zabaw i propozycji działań kreatywnych (wycięcie własnego dzika bardzo mi się podoba), jest też metoda na sprawdzenie jakości czytania. Można zatem nie tylko zdobywać wiedzę, ale i popracować nad jej zapamiętywaniem. Najważniejsze przesłanie książki wiąże się jednak z szacunkiem do zwierząt – z ochroną środowiska i uznaniem, że każda istota żyjąca ma prawo do tego życia. Jola Richter-Magnuszewska bez wielkich słów i bez epatowania okrucieństwem, najzwyczajniej w świecie uczy miłości do zwierząt – i pozostaje mieć nadzieję, że po dzikach przyjdą kolejne zwierzęce opowieści utrzymane w tym tonie. „Dzika książka o dzikach” to oczywiście także popis ilustratorski – można się tu zachwycać każdą rozkładówką i każdą będzie się chciało długo oglądać. Chociaż tomik znajdzie się na półce z literaturą dla dzieci, nawet dorosłym autorka przedstawi informacje, których raczej nie mieli.
Hmm... Zaraz mi się skojarzyła ta książka z tym odcinkiem "Czterdziestolatka", w którym Karwowski wybrał się na polowanie :).
OdpowiedzUsuń