Zysk i S-ka, Poznań 2018.
Krzywdy
Jest w tej powieści nadzieja na to, że zły los się w końcu odwróci, a po dramatach i katastrofach przyjdzie czas na prawdziwe szczęście. Ale jest też wiele goryczy i Małgorzata Garkowska do baśniowych rozwiązań podchodzi z dużą dozą nieufności. “Spotkamy się przypadkiem” to zestawienie doświadczeń kilku postaci z różnych pokoleń, różnych domów i różnych tragedii. Joanna jest nauczycielką, która niedawno sprowadziła się do miasteczka. Jeszcze nie zna lokalnych spraw, ale zjednuje sobie ludzi serdecznością i ciepłem. Maria próbuje się podnieść po śmierci męża i córki: od wypadku samochodowego minęło sporo czasu, najwyższa pora zacząć realizować dawne plany o otwarciu pizzerii. Te dwie kobiety spotkają się ze sobą, zresztą wydarzenia z egzystencji kolejnych bohaterów Garkowska szybko i zgrabnie łączy. Przedstawia również przypadek Janka, nastoletniego ucznia Joanny. Janek w domu ma problemy z ojczymem-alkoholikiem, w szkole – z prześladującymi go rówieśnikami. Zresztą w życiu każdego może się wydarzyć coś, co na zawsze zmieni jego losy, Małgorzata Garkowska nie stroni od naprawdę mocnych rozwiązań. Nie boi się mieszać w rzeczywistości, a dzięki temu unika problemu schematyczności, tak charakterystycznego dla dzisiejszych czytadeł dla pań. Garkowska nie zamierza iść na fabularną łatwiznę, przynajmniej w drodze do wyznaczonych celów. Stroni od cukierkowości - i zwłaszcza na początku tomu trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość. Zanim rozkręci się akcja, autorka wcale nie próbuje przekonać czytelników do swoich bohaterów. Wrzuca wszystkich w codzienność pozbawioną pocieszeń i każe czekać na zmiany. Na szczęście postacie kreatywnie podchodzą do wyzwań, co może być potraktowane jak wskazówki dla czytelniczek – warto sprawdzić, jak radzą sobie z problemami. Jednak zdarza się w “Spotkamy się przypadkiem” i zestaw sytuacji ekstremalnych, w których pomoc przydałaby się znacznie wcześniej i pozwoliła uniknąć kolejnych cierpień. Każdy z bohaterów, bez względu na pokolenie, ma tu swoje powody do zamartwiania się. Jednak nikt nie traci empatii i potrafi pospieszyć z pomocą innym. To element krzepiący wpleciony do obyczajówki osnutej na kanwie powieści psychologicznej i... sensacyjnej. Garkowska nie boi się eksperymentowania, co pozwala jej na nieprzewidywalność w kierunkach rozwoju fabuły (chociaż niekoniecznie w każdym z punktów finału). Kiedy już nabierze pewności siebie w ramach budowania akcji, może zaangażować odbiorczynie w świat postaci – wtedy, nawet jeśli to świat przerysowany, lektura zaczyna przebiegać inaczej.
Dosyć szybko łączy Małgorzata Garkowska poszczególne wątki, nie chce, żeby tworzyły się odrębne przestrzenie: musi przecież pokazać, jak bohaterowie wpływają na siebie nawzajem i do czego jest im potrzebny kontakt z drugim człowiekiem. Tu nikt nie da sobie rady bez innych – ale ci inni również potrzebują wsparcia. Przy takim pomyśle konstrukcyjnym dobrze sobie Garkowska radzi z narracją i rozwijaniem poszczególnych intryg. Sprawia, że chce się śledzić losy bohaterów, mimo że czasami opisy wywołują odruchowy sprzeciw i złość. “Spotkamy się przypadkiem” to odskocznia od ciepłych, serdecznych i naiwnych obyczajówek, próba rozdrażnienia czytelniczek i wyczulenia ich na pewne kwestie możliwe do zaobserwowania w najbliższym otoczeniu. Autorka wyostrza poruszane tematy, żeby zmusić do reakcji - żeby nikt nie pozostał obojętny na krzywdę drugiego człowieka. Jest to zatem obyczajówka z przesłaniem, całkiem ładnie dopracowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz