Harperkids, Warszawa 2025.
Wakacyjne skarby
Wanda-Lena i Markus to przyjaciele, którzy w każdej wolnej chwili grają w metagramy (nie ma to żadnego związku z fabułą ani z charakterami, jedynie wprowadza ciekawostkę językową do dialogów), a w wakacje są bardzo zajęci: muszą rozwiązać pewną zagadkę. Poza rozwiązywaniem zagadki borykają się jeszcze z dorosłymi, którzy przeważnie nie wiedzą, jak się zachować: Markus nie ma jednej dłoni i w związku z tym spotyka się wciąż z niepotrzebnymi komentarzami. Byłoby o wiele łatwiej, gdyby postronni pohamowali ciekawość – ale skoro nie potrafią Markus radzi sobie poczuciem humoru, sugerując kolejnym życzliwym, że ich zachowanie pozostawia wiele do życzenia. I jak często u Ewy Nowak bywa, bohaterowie zamykają się w swoim własnym świecie, nie chcą się tłumaczyć z organizacji codzienności nikomu – dobrze czują się we własnym towarzystwie i nie dopuszczają do siebie innych.
Tyle tylko, że przypadkiem Markus wchodzi w posiadanie przedziwnej monety. Kiedy dorośli orientują się, że ją ma, planują odkupienie jej – a gdy to nie wchodzi w grę, bo dzieciak całkiem nieźle odczytuje intencje nieznajomych – rozpoczyna się gra w poszukiwanie skarbu. Nagle wizyta w lokalnym muzeum, normalnie nudna i niepotrzebnie zajmująca czas, staje się koniecznością, kiedy chce się sprawdzić, dlaczego przedmiot z sylwetką czarnego jaszczura jest tak pożądany. Poszukiwania trwają, skarby wydają się czekać na odkrycie – ale wraz z nimi na odkrycie czeka cała historia.
I tak naprawdę autorka maskuje w ten sposób całe psychologiczne tło. Markus jest pilnowany przez mamę, żeby robił ćwiczenia wzmacniające lewą stronę ciała (oczywiście robi to tylko dla świętego spokoju i wtedy, kiedy rodzicielka mu o tym zadaniu przypomni), Wanda-Lena jest wychowywana przez tatę, który tutaj zostaje określony mianem tatmy, bohaterowie czasami muszą się mierzyć z zazdrością, a czasami wykazywać się wyrozumiałością, żeby nie zranić drugiej strony. Pod zbiorem wydarzeń aż kipi od niezadawanych pytań, ale Ewa Nowak taka już jest: wprowadza czytelników do świata postaci i zmusza do zaakceptowania ich nienaturalności. Stawia w narracji na proste i surowe zdania, buduje przestrzeń, która bardziej intryguje niż koi – w krótkich powieściach zawiera mnóstwo energii i silnych emocji, ale nie prowadzi oczywistych wynurzeń – tutaj trzeba trochę wysiłku, żeby polubić bohaterów i zostać z nimi. A jednocześnie brak sentymentów i powtarzalności to wielka zaleta tych powieści. Ewa Nowak w „Akcji Czarny Jaszczur” proponuje wakacyjną przygodę w starym stylu – ale przedstawioną w sposób, jakiego czytelnicy na pewno się nie spodziewają. Tu nie ma rozwlekłych opisów przyrody czy przestojów – przez cały czas trzeba zachować czujność i towarzyszyć bohaterom w przedziwnych działaniach wbrew całemu światu. Historia przechodzi w wyzwanie dla sprytnych – a amatorów skarbu jest więcej. Ewa Nowak wie, że musi znaleźć hit, który zatrzyma odbiorców przy lekturze – a że zwraca się do czytelników myślących, nie tłumaczy im wszystkiego, liczy na inteligencję młodzieży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz