Poradnia K, Poznań 2025.
Starość
Nie ma w starości nic romantycznego, jedni tracą pamięć, inni siły, jeszcze inni zdrowie. Ludzie, którzy do niedawna byli samodzielni i w pełni sprawni, nagle potrzebują opieki i… cierpliwości, żeby dotarła do nich prawda o koniecznej pomocy. I Małgorzata Kalicińska bardzo dosadnie przypomina czytelnikom, że od starości ucieczki nie ma, a życie przynosi wyzwania, na które trzeba reagować na bieżąco. Bohaterka jej książki „Dom na głowie, czyli gang seniorów i ja”, Magda, jest matką i babcią – i stoi na życiowym rozdrożu. Nie wie, co chciałaby robić, powinna się przekwalifikować, ale nie ma na siebie pomysłu. Rzeczywistość przynosi jej rozwiązanie: Kwiryna, mama Magdy, zapada na otępienie starcze. Początkowo nie dzieje się nic alarmującego, ot, drobne wpadki i śmiesznostki, które mogą przydarzyć się każdemu roztargnionemu: Kwiryna podaje na przykład słodkie pierogi w słonej zupie i obraża się, kiedy ktoś się z niej naśmiewa. Z czasem jednak problemów jest coraz więcej i staje się jasne: Firka nie powinna już mieszkać sama. Z siostrą bez przerwy się kłóci, a młoda opiekunka… podaje jej marihuanę. Magda, namawiana przez członków bliższej i dalszej rodziny, postanawia działać: zakłada rodzinny dom opieki. Gromadzi pod jednym dachem wszystkich osiemdziesięciolatków – mamę i jej rodzeństwo – a do tego życiowo pogubioną Ryszardę, dziewczynę, którą mama toleruje jako swoją opiekunkę. Organizuje życie na nowo, wymyśla, jak powinno wyglądać, a co najważniejsze – skąd brać pieniądze na codzienne potrzeby.
Jest to powieść inna niż bestsellery na rynku. Przede wszystkim bohaterka-narratorka wpada w olbrzymie dygresje na temat kolejnych członków rodziny i ich perypetii, całe drzewo genealogiczne rozrysowuje przed czytelnikami zanim cokolwiek zacznie się dziać na dobre. Zresztą akcji nie rozkręca przesadnie, skupia się na tym, co potrzebne do zrealizowania śmiałego planu: najpierw to poszukiwania odpowiedniego domu (chociaż najlepsze rozwiązanie Magdzie podsuwa rodzina), później przekonywanie kolejnych seniorów, że powinni porzucić swoje dotychczasowe mieszkania i przeprowadzić się pod opiekę Magdy, jeszcze później – przygotowania do świąt i docieranie się pod jednym dachem, dzielenie się obowiązkami czy choroby. Pozostaje tu wątek Ryszardy – dziewczyny, która nie miała prawdziwego domu i teraz może się realizować, pod czułą i dyskretną opieką rodziny z wyboru. Do tego autorka dodaje jeszcze motyw romansowy – chociaż jej bohaterka jest już w wieku, w którym nie liczy na wielkie uczucie, nie może pozostać obojętna wobec towarzysza jej codziennych zmagań: Olo pojawia się znienacka i wrasta w normalność Magdy, nie ma tu wielkich namiętności, za to miłość, o jakiej mogą marzyć odbiorczynie.
Nie jest to książka wygodna: zwłaszcza w przypominaniu o obliczach starości, które wymagają od młodszych pokoleń zdecydowanych działań. Magda w zasadzie nie ma innego wyjścia jak tylko poświęcić się dla bliskich – nawet jeśli snułaby inne plany, problemy zdrowotne członków rodziny skutecznie by je zniszczyły. To dla czytelniczek będzie wyraźny sygnał zapowiedzi nieksiążkowej – nieidyllicznej – przyszłości. Jednak Kalicińska koncentruje się na tym, co może podsunąć odbiorcom ważne i wartościowe rozwiązania – przypomina o idei wielopokoleniowych domów, w których wszyscy są kochani i potrzebni. I to może być najważniejsze przesłanie „Domu na głowie”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz