Harperkids, Warszawa 2024.
Przeżycia
Basia to kilkulatka, która przeprowadza swoich rówieśników przez meandry bycia dzieckiem – poznaje kolejne rozrywki i obowiązki, kolejne wydarzenia charakterystyczne dla świata maluchów, takie, bez których nie da się obejść i takie, które są przyjemnym dodatkiem do codzienności. W tomiku „Basia i kino” mała bohaterka przekonuje się, jakie rozrywki może zapewnić oglądanie filmów na dużym ekranie i w wyciemnionej sali. Wszystko zaczyna się od wspomnień rodziców i stryjków – dorosłe pokolenie przywołuje przyjemne chwile spędzane kiedyś w kinach, a to wyzwala w Basi ochotę na przetestowanie takiej atrakcji. Wprawdzie jako berbeć Basia już była w kinie i z podekscytowania bez przerwy musiała wychodzić do toalety, jednak teraz jest już wystarczająco duża, nawet na film z napisami (chociaż akurat to ją trochę martwi, bo nie czyta zbyt dobrze). Co więcej: kuzynka Basi twierdzi, że chodzi już na filmy dla starszych dzieci – i Basia, jak to Basia, też by na takie chciała. Na szczęście tata jest jej w stanie wytłumaczyć, że do niektórych dzieł trzeba zwyczajnie dorosnąć – nie wszystkie spodobają się kilkulatkom. Basia ma o czym myśleć – ale liczy się fakt, że pójdzie z rodzicami i bratem na film dla dzieci – przeżyje pobyt w kinie i da się ponieść emocjom, które towarzyszą projekcji. Przekona się, że filmy oglądane w kinie to miły sposób na spędzenie czasu (i to z całą rodziną), a do tego – że można je bardzo silnie przeżywać. Zofia Stanecka kojarzy też kino z przekąskami, jakie można ze sobą zabrać (ale na szczęście w trakcie filmu Basia zapomina o tym, że chciała coś chrupać, nie ma takiej potrzeby – pochłania ją film).
„Basia i kino” to kolejna książka w rozrastającej się od dekad serii. Mała bohaterka poznaje w niej świat i dowiaduje się, jak można spędzać czas. Pokazuje odbiorcom, jak ważna jest rodzina, codzienne relacje z mamą, tatą i rodzeństwem – a także z dalszymi krewnymi przychodzącymi w odwiedziny. W domu Basi to nie kolorowe ekrany smartfonów pełnią główną rolę, a towarzystwo, wspólnota i nastawienie na mądre wychowanie. Zofia Stanecka tak prowadzi historie, żeby nie pouczać dzieci przesadnie (owszem, Basia co pewien czas dowiaduje się czegoś na temat postaw i zachowań, ale nie ma w tym męczących morałów, raczej naturalne wyjaśnienia spraw dla kilkulatków niekoniecznie oczywistych). Basia wiele rzeczy poznaje w praktyce, przekonując się, dlaczego nie warto się bać albo – dlaczego warto eksperymentować i wchodzić w nowe atrakcje. Daje przykład odbiorcom – a przecież nie przestaje być rozbrykaną kilkulatką z wieloma wadami. Dom Basi jest stworzony tak, żeby zapewnić ciepłą i rodzinną atmosferę – nie ma tu idealizowania bohaterów, każdemu zdarzają się słabsze chwile, zmęczenie czy skłonność do kłótni – ale króluje zrozumienie i traktowanie nawet najmłodszych z pełną powagą. Jest tu czas na zabawę i czas na obowiązki, a dotyczy to także najmłodszego pokolenia. Z domu Basi można brać sobie serdeczność i mądrość w wychowywaniu dzieci – Zofia Stanecka podpowiada, jak sobie radzić w różnych sytuacjach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz