Harperkids, Warszawa 2024.
Wygoda
Pyra to kolejna bohaterka tomiku zainspirowanego pomysłami Jory’ego Johna. To bohaterka, która – co zaskakujące – uosabia nadzieje wielu współczesnych maluchów: wizje, że można bez reszty zasiąść przed ekranami i zrezygnować ze zwyczajnego życia. Pyra otacza się wyświetlaczami różnej wielkości, a każdy służy do pokazywania innych obrazów, filmów i relacji. Pyra ma wszystko, co jest jej potrzebne do szczęścia: nie rusza się z kanapy, może tam się całymi dniami wylegiwać i tylko obserwować działania innych. To aktywność, która teoretycznie wystarczy bohaterce do funkcjonowania. Ale w pewnym momencie Pyra musi wstać z legowiska, opuścić centrum dowodzenia i wyruszyć w drogę. A na zewnątrz przekonuje się, że żadna elektronika nie jest tak doskonała, żeby zastąpić zapachy, powiew świeżego wiatru czy promienie słońca. Zapośredniczona rzeczywistość – ta z ekranów i głośników – nie umywa się do tej prawdziwej, doświadczanej bezpośrednio. Pyra dowiaduje się, że warto czasami ruszyć się z miejsca i poznać coś innego niż to, co oswojone. To wskazówka dla odbiorców – owszem, ale przede wszystkim źródło zabawy. Można obserwować zachowania bohaterki i porównywać je z własnymi pomysłami, można też bawić się dobrze, śledząc nieoczekiwaną przygodę Pyry (albo prezentację jej ziemniaczanego rodu). Jest tu sporo żartów różnego rodzaju, każdy podczas lektury może odkryć coś dla siebie – podobnie jak inne publikacje z tego cyklu, tak i ta przyniesie mnóstwo śmiechu. Najważniejszym jego celem jest pokazanie dzieciom, że po książki można sięgać dla zabawy i przyjemności.
„Domowa Pyra” to tomik, który jest bogato ilustrowany, warstwa graficzna pełni tu ważną rolę, bo przejmuje sporą część wyjaśnień, której nie ma w narracji. Niektórych rzeczy nie da się po prostu opisać, ale wystarczy na nie spojrzeć, żeby wszystko stało się jasne – tak jest w przypadku przeglądu stanu posiadania bohaterki. Pyra, która zalega na kanapie i pod ręką ma mnóstwo pilotów, to bohaterka wyposażona we wszystko, co jej potrzebne do funkcjonowania. A raczej do wegetacji. Ale o tym postać musi przekonać się samodzielnie – nie pomogą żadne perswazje ani tłumaczenia, liczyć się będzie tylko i wyłącznie eksperyment. „Domowa Pyra” to drobna książeczka, czytanie jej nie zmęczy dzieci, które dopiero poznały litery – a nagrodą stanie się sporo śmiechu. Kolejna postać z kuchni wkracza do świata przygód – i to przygód nietypowych, nie do przewidzenia. Domowa Pyra szybko stanie się ulubienicą dzieci, ale uświadomi im też, że w życiu trzeba zachować równowagę i nie da się przez cały czas siedzieć przed monitorami. To zwłaszcza w dzisiejszych czasach bardzo istotne przesłanie – komentarz, który bez zbędnych pogadanek uruchomi w dzieciach chęć zakosztowania świata, przedstawiony w prostym i dowcipnym stylu. Kto zna poprzednie części cyklu, ten nie będzie mieć wątpliwości, że Pyra musi zagościć w jego domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz