Znak, Kraków 2023.
Kariera
Lara przez szesnaście lat była Laurą, ale kiedy uznała, że mogłaby stanąć na scenie i zagrać Emily w przedstawieniu. Zajmowała się pomaganiem babci w przygotowaniach do castingu dla mieszkańców New Hampshire, jednak pod wpływem obserwacji postanowiła spróbować swoich sił w tym fachu. "Nasze miasto" ma wszelkie powody, żeby stać się hitem - zwłaszcza kiedy ogląda się kolejki chętnych do wyjścia na deski teatralne: Lara jeszcze nie wie, że w tym momencie zmieni się jej życie. Trafia do Tom Lake i tam również ma grać w przedstawieniu czy w filmie - ma wszelkie szanse, żeby stać się sławna. A gdyby nie wyszło, ma też fach w ręku: potrafi przerabiać ubrania, może zatem zostać przy branży artystycznej. W młodości o tym nie myśli, przyjmuje kolejne propozycje i nie zastanawia się nad przyszłością. A kiedy przyszłość zamienia się w przeszłość, Lara może o niej opowiedzieć swoim trzem dorosłym córkom. Okazja ku temu jest potężna: zaczęła się pandemia, kobiety zjeżdżają się do rodzinnego domu, żeby pomóc przy zbiorze czereśni i wiśni - nie ma tylu co zwykle pracowników i każda para rąk do pomocy się przyda. Trzeba też coś zrobić, żeby nie oszaleć ze strachu i niepewności - rzeczywistość zmienia się diametralnie, brak kontaktu z przyjaciółmi uniemożliwia zachowanie spokoju ducha. W takim wypadku kojące jest opowiadanie historii. Lara snuje swoją: zaczyna od pamiętnego castingu w czasach szkolnych. Jej córki słuchają i komentują: dla nich sednem wspomnień staje się romans matki ze sławnym aktorem - jedna z młodych kobiet podejrzewa nawet, że mógłby to być jej ojciec. Oczywiście córki chcą też się dowiedzieć, dlaczego ich matka nie zrobiła ostatecznie filmowej ani teatralnej kariery - i jak to się stało, że związała się z ich ojcem i trafiła na farmę. Jednak to tylko dodatek do historii, którą Lara może zaprezentować. Czekają na kolejne odcinki relacji, proszą o doprecyzowanie niektórych momentów, wtrącają się w ramach oczekiwania na rewelacje - ale nie wiedzą jednego: że matka sporo rzeczy przemilcza. Wraca wspomnieniami do dawnych chwil i pomija te, które wyzwoliłyby zbyt silne emocje kolejnego pokolenia. A ma co wspominać i przekonają się o tym czytelnicy.
"Tom Lake" to powieść niespieszna, pokazująca, jak w życiu kształtuje się system wartości. Lara przechodzi przez swoje życie, z perspektywy czasu i trochę pod wpływem nudy wywołanej pandemiczną stagnacją ocenia przeszłość - ale nie tłumaczy się ze swoich wyborów i niczego nie żałuje. Wie, że mogłaby inaczej pokierować swoją egzystencją, przynajmniej gdyby w kluczowych punktach podejmowała nieco inne decyzje albo gdyby inne szanse przed sobą widziała - jednak obecnie może czuć się spełniona. Nie musi mieć wyrzutów sumienia ani zastanawiać się, co by było, gdyby.
Ta historia wydaje się być niespieszna - może dlatego, że aktualnie Lara nie bierze udziału w wyścigu szczurów, jest szczęśliwa i spełniona, ma swoje życie, którego nie zniszczy nawet globalny kryzys. A jednocześnie co chwilę autorka ujawnia coś, co rujnuje stan szczęścia, nie pozwala zaznać spokoju - burzliwa przeszłość zastępuje obecne kryzysy. I to rozwiązanie bardzo dobrze się sprawdza. To powieść dla odbiorców, którzy lubią stonowane narracje wypełnione silnymi wrażeniami i puentami.
Nie natknęłam się wcześniej na tę powieść, chociaż autorkę kojarzę z "Domu Holendrów". Tom lake brzmi bardzo intrygująco, podoba mi się to pomieszanie różnych wątków, postawienie pandemii jako po prostu pewnego elementu historii, do którego można w książkach nawiązywać. Ta niespieszna historia wydaje się obiecująca, więc będę polować, dziękuję za inspirację.
OdpowiedzUsuń