poniedziałek, 2 października 2023

Lemony Snicket: Seria niefortunnych zdarzeń. Wredna wioska

Harperkids, Warszawa 2023.

Wychowanie

Wielki problem z sierotami Baudelaire ma pan Poe. Wioletka, Klaus i Słoneczko to dzieciaki, które doskonale radzą sobie same - jednak dorośli uważają, że powinni zapewnić im opiekę. Tyle tylko, że owa opieka rodzi kolejne kłopoty. Rodzeństwo stara się umknąć hrabiemu Olafowi - człowiekowi zdolnemu do każdej metamorfozy, żeby tylko osiągnąć swój cel (a celem jest nie tylko uprzykrzenie życia Baudelaire'om, ale również ich przyjaciołom, trojaczkom pozbawionym jednej osoby). Tym razem dzieci mają zostać umieszczone w pewnej wiosce - bo zgodnie z porzekadłem, którym kieruje się pan Poe, do wychowania dziecka potrzeba całej wioski. Wioska okazuje się ucieleśnieniem koszmarów - nie tylko nie przynosi upragnionego spokoju, ale jeszcze doprowadza do kolejnych frustracji. Rządzi tutaj Rada Starszych, która wszystkie swoje oczekiwania i zalecenia spisuje w formie dokumentów wykluczających się nawzajem: nie da się funkcjonować tak, żeby nie złamać jakiegoś przepisu, co więcej: przeważnie łamie się ich mnóstwo. W okolicy jest pełno kruków (nawiązania do Poego stają się zatem już nie tylko czytelne, ale wręcz nachalne, chociaż raczej nie należy się spodziewać, że młodzi odbiorcy bez trudu wychwycą takie właśnie interteksty, na to jeszcze za wcześnie). Żeby stworzyć jak najgorsze warunki dla bohaterów - autor pozwala mieszkańcom wioski na wyzyskiwanie ich w każdym możliwym momencie. Sieroty Baudelaire mają wykonywać wszystkie znienawidzone przez Wioskę prace. Nic dziwnego, że dzieci muszą znaleźć sposób na wydostanie się z tarapatów i tym razem. Hrabia Olaf - przez dziennikarzy przeinaczony - depcze im po piętach, czyli - nic nowego w serii. Lemony Snicket wie, czego oczekują od niego odbiorcy - i tego się trzyma. Zapewnia czytelnikom mnóstwo burzliwych wydarzeń i trochę humoru, bawi się samą konwencją narracji - kiedy prezentuje kolejne przygody, od czasu do czasu wyłamuje się ze świata przedstawionego i dodaje odpowiednio "edukacyjne" komentarze: wyjaśnia odbiorcom znaczenie jakiegoś słowa albo zabawia się w tłumacza absurdalnych i nieistniejących haseł wygłaszanych przez Słoneczko, a obfitujących w rozłożyste i wielopoziomowe sensy. To zabieg kierowany zwłaszcza do młodszych czytelników - i sprawdza się dobrze, wystarczy przyjrzeć się popularności serii, która zyskała też wersję zekranizowaną (co oczywiście także poszerza krąg odbiorców). Lemony Snicket trzyma się pewnego schematu, który już mu się sprawdził: tworzy literaturę stricte rozrywkową, nie zależy mu na walorach artystycznych. Stawia na absurd i testowanie możliwości gatunku, bawi się tekstem - czuje się w nim swobodnie, może więc podejmować grę z odbiorcami. Szczególnie dobrze widać to przy okazji odstraszania od lektury: zamiast zachęt autor proponuje zachęty a rebours: odradza książkę (i serię), wiedząc, że dzięki temu przyciągnie do opowieści bardziej.

Sieroty Baudelaire uczą się funkcjonowania w skrajnie nieprzyjaznym świecie i pokazują czytelnikom, że poradzą sobie w każdych okolicznościach, bez względu na stopień zagrożenia. Lemony Snicket przyciąga zwłaszcza tych, którzy nie lubią tradycyjnych powieści: stawia na teksty błyskawiczne i pozbawione psychologicznej głębi: żeby nie męczyć tym spragnionych zwykłej zabawy. A zabawy dostarcza w nadmiarze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz