Marginesy, Warszawa 2023.
Cena życia
Chociaż to z ratownikami medycznymi stykają się najszybciej ci, którzy wzywają pogotowie, zawód ten jest wciąż słabo znany i niedoceniany przez społeczeństwo. Justyna Dżbik-Kluge stara się ten stan rzeczy zmienić za sprawą rozmów z Jarosławem Sowizdraniukiem. "Ratownik. Nie jestem bogiem" to wywiad rzeka i zestaw wspomnień jednocześnie. Dżbik-Kluge zabiera głos tylko od czasu do czasu, przeważnie pozwala mówić swojemu bohaterowi - i wypytuje o rozmaite fakty czy przeżycia z codzienności ratowników medycznych. Umożliwia dzięki temu odbiorcom poznanie tego zawodu i wzbudzenie szacunku do ludzi, którzy codziennie ratują komuś życie.
Jarosław Sowizdraniuk dzieli się anegdotami z wyjazdów do pacjentów. Przedstawia historie brzmiące momentami wręcz nieprawdopodobnie, czasami komiczne, a czasami dające do myślenia. W wielu przypadkach chodzi o to, by uświadomić odbiorcom, że nieuzasadnione wezwanie karetki oznaczać może śmierć kogoś, do kogo nie zdąży się z pomocą na czas. Niekiedy (zwłaszcza gdy akcja zakończy się powodzeniem) można przekuć opowieść w przygodę, w coś, co rozbawi czytelników. Mnóstwo tu takich scenek. Ale Sowizdraniuk może też przyjrzeć się z bliska rozmaitym dramatom i patologiom, sprawdzić, jaki pomysł ma państwo na bezdomnych i dlaczego ratownicy nie mogą być remedium na ludzką samotność. Dzieli się autor nie tylko informacjami o tym, jak powinny wyglądać zadania ratownika: może wytłumaczyć, jak ratować życie zanim przybędzie karetka (i takie informacje jako dodatek do książki tu funkcjonują), ale zdradza też własne patenty na pracę. Opowiada o tym, jak podchodził do chorych psychicznie wymagających hospitalizacji i jak zjednywał sobie ich zaufanie. Przedstawia historie samobójców i tych, którzy zachowują zimną krew w najbardziej niewiarygodnych sytuacjach. Nie ma tu miejsca na zbyt długie komentowanie standardowych przypadków: liczą się skrajności, bo też i one są najbardziej medialne i najbardziej przyciągną czytelników. Jarosław Sowizdraniuk ma sporo do opowiedzenia: z części historii zdaje relacje w drobnych rozmowach składających się na tę książkę, innym razem decyduje się na samodzielne opisywanie wydarzeń i analizowanie ich pod kątem komplikacji w pracy ratowników. Jarosław Sowizdraniuk nie wybiela ratowników: zwraca uwagę na to, jak można naginać zasady i przedstawia sytuacje, z którymi spotkał się sam lub które rozpalały opinię publiczną.
Osobny temat stanowi covid i działania ratowników w czasie pandemii. Tu znalazło się miejsce na opowiadanie o kolejkach do szpitali i spędzaniu z chorymi kilku godzin na podjeździe w karetkach. Z perspektywy ludzi, którzy muszą narażać życie swoje i swoich bliskich w imię czyjejś źle pojętej wolności sytuacja wygląda inaczej niż w części mediów. I dzięki temu, że w "Ratowniku" głos zyskuje przedstawiciel branży medycznej, do części ludzi może to trafić. Emocjonalna i pełna silnych wrażeń historia zamienia się w wielką lekturową przygodę. Książka została sprawnie napisana, z odpowiednio skrótowymi relacjami i komentarzami, które zapadają w pamięć. Granie na uczuciach odbiorców jest tu wyraźne, ale trudno o inny rodzaj narracji, gdy trzeba uzyskać określone efekty. Jarosław Sowizdraniuk, chociaż zawód ratownika medycznego porzucił (ale nie wyklucza powrotu), z dystansu podkreśla jego bolączki i problemy, bezbłędnie wskazuje konieczności zmian. Daje czytelnikom sporo do myślenia i sprawia, że z większym szacunkiem będzie się podchodzić do tych, od których zależy życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz