Rebis, Poznań 2022.
Komizm myśli
Nic dziwnego, że Daphne Merkin we wstępie do tomu "Zero grawitacji" skupia się przede wszystkim na tym, co Woody Allen robi z imionami bohaterów oraz na streszczaniu zawartości kolejnych mikrohistoryjek - dość trudno jest bowiem uchwycić istotę tych drobnych form tak, żeby nie odbierać czytelnikom przyjemności i zabawy. Zresztą polscy odbiorcy niekoniecznie będą się chcieli zatrzymywać na onomastycznych zabawach, docenią za to pomysły w portretowaniu bohaterów i w kompletnie niefilmowych opisach. "Zero grawitacji" to popis absurdu w zestawieniu ze statycznymi zgryźliwymi uwagami na temat kolejnych wkraczających na scenę postaci, Woody Allen wykorzystuje tu wiele pomysłów, które nie dadzą się przenieść na inne sztuki. W efekcie zaburza proporcje opowiadań, sprawia, że fabuła schodzi na dalszy plan, podobnie jak ramy konstrukcyjne utworów - za to wybijają się u niego dowcipy na poziomie charakterystyk i ironii narratora. Niewielki tom zbiera opowiadania publikowane w prasie i nowe - jest przyjemną niespodzianką dla tych wszystkich, którzy na kolejne utwory Allena w ramach literatury absurdu czekali - zwłaszcza że poprzednie zbiorki są raczej trudne do znalezienia na rynku i funkcjonowały często jako efemerydy.
Woody Allen wie, jakie tematy najbardziej rozśmieszą szeroką grupę odbiorców - ale tę wiedzę wykorzystuje dość nietypowo. Sięga po wielkie zagadnienia, w których łatwo byłoby o spłycanie komizmu przez najprostsze - najbardziej oczywiste - chwyty, jednak kieruje się do wymagających czytelników za sprawą inteligentnych zabaw tekstowych. Szuka humoru w kontrastach i w porzuceniu schematów, realizuje scenki na przekór wyobraźni odbiorców. Myli tropy i wprowadza bohaterów, którzy nie boją się zachowań dalekich od konwencji. Dzięki temu rozwiązaniu nie musi martwić się o prawdopodobieństwo akcji - zresztą na absurdzie opiera także bieg wydarzeń, to metoda pozwalająca między innymi na zdynamizowanie opowieści. Krótkie formy stają się dla autora szansą na przetestowanie jakości żartów, które nie sprawdziłyby się w sztukach wizualnych ze względu na swoją konstrukcję: wymagają bowiem uważności, otwarcia na błyskotliwe chociaż niekoniecznie pierwsze skojarzenia i cierpliwości w odkrywaniu stosunku do bohaterów. Woody Allen nie zamierza powielać oczywistych dowcipów. Buduje płaszczyznę porozumienia z odbiorcami kompletnie bez nawiązywania do historii humoru, stara się tworzyć własną wersję komizmu i śmieszności jako takiej. Prowadzi do konieczności przeanalizowania pomysłu autora - "Zero grawitacji" w tym sensie jest intelektualnym wyzwaniem, w którym nagroda to rozbawienie. Czytelnicy, którzy lubią kwieciste opisy i puenty wtapiane w rozbudowane komentarze mogą znaleźć tu wiele dla siebie. Tom z takimi opowiadaniami nie będzie raczej zbiorem aforyzmów - pokaże za to inny sposób komentowania rzeczywistości i przeglądania się w krzywym zwierciadle. Wśród niespodzianek, jakie autor szykuje, są gry formą i dowcipne porównania, karykatury i zgryźliwe uwagi. Różne rodzaje humoru przenikają się i wzajemnie uzupełniają, a na tych poszukiwaniach czegoś śmiesznego literatura jednak nie zyskuje: Woody Allen zatrzymuje się na poziomie chęci rozbawiania czytelników, ucieka za to od popisów czysto tekstowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz