sobota, 10 września 2022

Ilona Wiśniewska: Migot. Z krańca Grenlandii

Czarne, Wołowiec 2022.

Przemiana

W tej książce uderza inność. Zachowania, które wydadzą się obce i brutalne polskim czytelnikom, najlepiej charakteryzują odmienność prezentowanego świata. "Migot. Z krańca Grenlandii" to zestaw reportaży, w których Ilona Wiśniewska bardzo precyzyjnie i w drobnych scenkach charakteryzuje mieszkańców surowych terenów - i niejeden raz będzie szokować czytelników: czy to podejściem do śmierci i rozstań, czy postawami wobec zwierząt. Tu najbardziej liczy się szorstkość i surowość: w niemal każdej opowieści znajduje się ktoś, kto rezygnuje z sentymentów i tanich wzruszeń na rzecz pozornej bezwzględności. Litość objawia się często przez okrucieństwo (z perspektywy innej kultury). Na pewno nie będzie tu prostych rozwiązań i scenek, nad którymi da się przejść do porządku dziennego. Ale na Grenlandii - zwłaszcza na najbardziej wysuniętym jej krańcu - nie da się żyć inaczej. Przetrwają najsilniejsi: mogą liczyć tylko na siebie. Połączenie ze światem jest tu znikome, zresztą jeśli trzeba codziennie walczyć o przetrwanie, nie myśli się o cywilizacyjnych wygodach. Nic dziwnego, że miejscowi w razie potrzeby sami sobie przetną nerwy, żeby usunąć bolący ząb albo rozstaną się z psem, który ma zbyt silny charakter, żeby się podporządkować - nie wolno się roztkliwiać, nie wolno też za długo zastanawiać. To nie miejsce dla niezdecydowanych lub słabych, tacy nie wytrzymają. Nawet śmierć dziecka oznacza tyle, że trzeba jak najszybciej wziąć się w garść i działać, bez względu na wszystko. Rozpacz czy żałoba to coś, co przegrywa z trudami codzienności. Dzieci mogą do zabawy dostać płody wyciągane z martwych fok. A Ilona Wiśniewska wydobywa historie, które być może nie ujrzałyby światła dziennego, sięga po opowieści wyjątkowe i wiele mówiące o specyfice życia na Grenlandii, ale usiłuje pozostawić emocje na marginesie spotkań. Nie może przedstawiać ich czytelnikom, wybiera raczej beznamiętny tekst, bo w ten sposób może przekazać więcej. To do odbiorców będzie należało przeżywanie kolejnych relacji - tu nikt z bohaterów się nie skarży i nikt nie narzeka na swój los. Autorka skupia się na przedstawianiu dramatów, które w niesprzyjającym klimacie i w całej samotności stają się jeszcze bardziej przejmujące. A przecież nie pozbawia nadziei, nie tworzy książki minorowej i męczącej. Pozwala przyjrzeć się innemu stylowi życia, z dala od poradników lifestyle'owych i nonsensownych mód. Jest w stanie zaangażować odbiorców w temat codzienności na Grenlandii bez wysiłku: każdy rozdział tomu "Migot" przynosi nowe informacje o egzystencji innej niż wszędzie. Autorka zajmuje się jednostkami, ale pokazuje też, jakie wydarzenia mają wpływ na zachowania i wybory miejscowych: zaskakiwać może między innymi oczekiwanie zapłaty za opowieści.

Jest w tym wielkie wyczulenie na odmienność kulturową i na różnice w podejściu do codziennych wielkich i małych spraw. "Migot" to książka, która składa się z precyzyjnie dobieranych detali, historii chwilowych, mocno przemawiających do czytelników. Ilona Wiśniewska nie zamierza tworzyć reklamy dla turystów, ale nie będzie też odstraszać, raczej urzekać innością i sposobem jej opisywania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz