Dolnośląskie, Wrocław 2022.
Trup nad morzem
Marta Matyszczak powraca do relacji Gucia i wysyła bohaterów uwielbianych przez wszystkich na wakacje nad morze. W Sopocie czas mają mile spędzić Róża z mężem, Szymonem Solańskim, ale też... Brygida Buchta oraz aspirant Barański ze swoją nową partnerką, Potomek-Chojarską. Gucio obserwuje wszystkich i wynotowuje co ciekawsze informacje, dzieli się nimi z czytelnikami i jak zwykle - serwuje mnóstwo sarkazmu w swoich wyznaniach. Wszystko zaczyna się z chwilą, gdy wzięta za topielca Róża faktycznie znajduje przy brzegu zwłoki - wiadomo, że wakacje nie będą wyglądały normalnie, bo trzeba zaangażować się w śledztwo. Sam Barański, nawet jeśli wspierany przez lokalne służby, nie da rady poznać prawdy. Róża i Szymon mają za to wprawę w rozwiązywaniu detektywistycznych zagadek - i tym razem nie będą bezczynnie czekać na wykrycie sprawcy.
Kryminały pod psem biegną zwykle dwutorowo: teraźniejszość przeplatana jest scenkami z przeszłości, nie inaczej jest i tym razem. Marta Matyszczak zabiera odbiorców do Sopotu z czasów międzywojnia, przyglądając się przyjaźni czterech dziewczyn, przedstawicielek czterech różnych narodowości (trudno o lepsze zarysowanie wielokulturowości). Wychodzi na to, że w Sopocie przez cały czas coś się dzieje: amatorzy mocnych wrażeń mogą tu przybywać niezależnie od czasów. W "Józefinie", całkiem przyjemnym pensjonacie, chwilowo trudno o sielankę. A jednak perypetie Gucia, Róży i Szymona sprawiają, że odbiorcy będą się z lektury bardzo cieszyć. Marta Matyszczak jak zwykle intrygę kryminalną obudowuje mnóstwem humorystycznych i obyczajowych scenek - wie, jak podkreślać charaktery postaci i co robić, żeby opowieść nikomu się nie dłużyła. Proponuje śledztwo, które rozgrywa się niejako mimochodem, na marginesie wydarzeń - tak, żeby nie fundować odbiorcom papierowych rozmów i kolejnych kadrów z procesu zdobywania informacji. Czego nie wykryją Róża i Szymon - często przypadkiem i w oderwaniu od siebie - tego dowie się Gucio. Czytelnikom pozostanie łączenie faktów i sprawdzanie, jak przeszłość przenika się z teraźniejszością. Autorka starannie wybiera miejsce akcji: w pierwowzorze "Józefiny" lubi wypoczywać, a o dawnych czasach dowiaduje się z odpowiednich publikacji. Tym samym nie tylko zapewnia odbiorcom garść wiadomości - może bardziej przekonująco prowadzić narrację. "Sopot w trzech aktach" to nie tylko spotkanie ze znanymi i lubianymi bohaterami: autorka wie, jak odchodzić od schematów w kryminałach, tworzy historię, która wciąga. Proponuje zestaw przygód komicznych - ale połączonych z dramatami dalszoplanowych postaci. Róża zwykle popełnia rozmaite gafy, Gucio tęskni za kiełbasą śląską, a Szymon wreszcie zyskuje spokój ducha. Trio uwielbiane przez publiczność literacką może spełniać swoje marzenia. Nawet to o przerobieniu mieszkań na ekskluzywny apartament (w czym wydatnie pomagajądwie matki...). Każdy, kto chce się dowiedzieć, co słychać u Solańskich, może tu znaleźć sporo dla siebie: dobrze, że Marta Matyszczak do swojego pierwszego cyklu powieściowego dodaje kolejne historie. Nie traci przy tym pomysłów i po "żyli długo i szczęśliwie" potrafi poprowadzić niezwykłą parę przez szereg następnych niespodzianek. Rozśmiesza, zapewnia rozrywkę i do tego nie męczy: "Sopot w trzech aktach" to dowód na to, że powieściami kryminalnymi można się nieźle bawić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz