W.A.B., Warszawa 2022.
Za drzwiami
Sebastian Nowak bawi się motywem relacji międzyludzkich - tych, które są powszechnie zrozumiałe i jednocześnie najmniej efektowne. Dla swoich bohaterów nie ma baśniowych rozwiązań i pocieszeń w trudnych chwilach, stawia ich przed sytuacjami przykrymi lub do bólu zwyczajnymi, żeby przetestować ich przygotowanie na niespodzianki. "Powszednia historia" to zanurzenie się w egzystencję kilku postaci - niby nietuzinkowych, gdzieś wyłamujących się ze społecznych schematów - a jednak w pełni przekonujących w swoich dążeniach i zamiarach. Nie ma znaczenia, czy chodzi o nieudane związki damsko-męskie czy o miłość homoseksualną - nieporozumienia, które zniszczą wizję szczęścia zawsze wypadają tak samo i wiążą się z bezradnością. Ludzie, których portretuje Sebastian Nowak, niechętnie nadają kierunek biegowi wydarzeń: wolą poddawać się temu, co przyniesie los, zupełnie jakby zatracili wiarę w moc sprawczą. W związku z tym ciągle skazani są na przeżywanie dramatów i dylematów, na rezygnację z marzeń na rzecz tego, co możliwe do osiągnięcia najmniejszym wysiłkiem. A to nie jest zbyt udany przepis na szczęśliwe życie. W "Powszedniej historii" nie ma miejsca na czcze obietnice: jeśli coś ma się rozpaść, rozpadnie się raczej prędzej niż później, jeśli coś ma dostarczać poczucia beznadziei - na pewno się do opowieści wkradnie. Tu króluje marazm i bezradność, nawet jeśli ktoś próbuje działać po swojemu. Mechanizmy w relacjach międzyludzkich Sebastian Nowak odmalowuje z wyczuciem: stawia na literaturę środka, ucieka za to od hollywoodzkich scenariuszy. Tu wszystko rozgrywać się będzie bez fajerwerków i nawet opowieść składa się z pojedynczych scenek, poszatkowanych i pomieszanych, a nie z logicznego, przyczynowo-skutkowego ciągu wydarzeń. Precyzja jest czynnikiem, który przyciągnie odbiorców: bo Sebastian Nowak w tym podglądaniu okrucieństwa rzeczywistości jest po prostu szczery. Przekonuje swoimi wizjami, zapewnia silne przeżycia. a jednak udaje mu się też pokazać rozmycie prywatnych dramatów, ich miałkość w obliczu problemów innych ludzi. Co ciekawe, w "Powszedniej historii" bohaterowie najczęściej doświadczają sytuacji znanych czytelnikom z konkretnych etapów w życiu, są przewidywalni i dokładnie określeni, sami siebie definiują przez codzienność. A jednak wszystko składa się na odświeżającą całość, nieco oniryczną, trochę zuchwałą. Marazm przesycający tom nie zmienia faktu, że jest tu również ważna ironia, zwłaszcza w kolejnych doświadczeniach postaci, w ramach akcji a nie charakterów. Ucieka autor od wielkich słów, a przecież potrafi przedstawiać wielkie tematy - tyle tylko, że maskuje je pozorną zwyczajnością narracji. Równie łatwo odrzucić tych bohaterów, co się z nimi zaprzyjaźnić - nie ma jednej reakcji na tę opowieść, tak samo jak nie ma jednego scenariusza, który Sebastian Nowak chce realizować. "Powszednia historia" to ukłon w stronę zwyczajności - niefilmowej, nieksiążkowej egzystencji wypełnionej drobnymi troskami - pokazanie jak jest "naprawdę" w zderzeniu z tym, jak mogłoby być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz