piątek, 15 kwietnia 2022

Max Cegielski: Nazywam się Czogori

Marginesy, Warszawa 2022.

Wyzwania

Coraz śmielej wkraczają tematy z literatury górskiej do powieści sensacyjnych - z różnym skutkiem, bo nie zawsze autorom udaje się wprowadzić coś poza wiadomościami wyczyytanymi we wspomnieniach i biografiach wspinaczy. "Nazywam się Czogori" Maxa Cegielskiego to eksperyment, w którym ślady swoich lektur znajdą fani literatury górskiej i okołogórskiej - jednak mogą oni poczuć się nieco znużeni wykorzystywaniem ogranych tematów. Autor szuka adrenaliny w konieczności pogodzenia się z przeszłością, w dawnych rodzinnych dramatach i w wyzwaniach, które czekają na wspinaczy. Wysyła ekspedycję pod K2, bo to góra, która jak żadna obnaża słabości ludzkie i problemy w grupie. Każdy ma na nią inne spojrzenie i każdy przynosi na nią własne refleksje. Wspinacze muszą mierzyć się nie tylko ze swoimi troskami, ale i z tym, co zastają: powinni przecież dogadać się z miejscowymi, jeśli chcą przetrwać w niegościnnych warunkach. Góra bezustannie przypomina o swojej potędze i sile - nie lubi śmiałków, którzy próbują ją zdobyć. Odbiera to jak atak i odpowiada agresją. A to przynosi kolejne dramaty.

Max Cegielski tworzy książkę wielogłosową, zmienia narratorów, bo każdy chce rozprawić się z własnymi demonami i każdy z innych powodów w tej drodze się znalazł. Dzięki temu zabiegowi autor może zmieścić w narracji jak najwięcej danych wyłuskanych ze wspomnień himalaistów. Sięga po motywy doskonale już ograne: jedni będą malować kominy, żeby zarobić na wyprawę, inni cierpią z powodu choroby wysokościowej, jednych dopadają dylematy moralne, inni kurczowo trzymają się religii, żeby przetrwać. Rodziny, związki, przelotne romanse - wszystko powraca tu w tle, bo najważniejszy jest pojedynek z górą. Cegielski wykorzystuje prawdziwe wydarzenia i zamienia je na elementy fikcyjnych opowieści czy wyznań - to sprawia, że odbiorcy otrzymują znane sobie wiadomości już przetrawione i wykorzystane w podobnym kontekście. Jeśli ktoś lubi literaturę górską, może nie przekonać się do takich przeróbek - zwłaszcza że autor nie chce dodawać sensów do spostrzeżeń sportowców: jego celem jest adrenalina, a nie wyjaśnienia, których czasami w autobiografiach wspinaczy brakuje. Podchodzi Cegielski do tematu nieco naiwnie: z perspektywy człowieka, który dziwi się tej akurat pasji, ale usiłuje wykorzystywać zdobywane informacje, żeby szerzyć wiedzę o niej. Sprawna narracja i liczne zmiany narratorów to sposób na utrzymywanie uwagi czytelników - być może pod wpływem tej lektury ktoś zechce sięgnąć do oryginalnych zapisków i odkryje dla siebie całą półkę z literaturą górską. "Nazywam się Czogori" to coś dla poszukiwaczy mocnych wrażeń - ale raczej tych, którzy niespecjalnie dobrze orientują się w tematach wspinaczki w najwyższych górach. Cegielski udowadnia, że wszystko może stać się tworzywem powieści. Szkoda, że nie decyduje się na bardziej odważną akcję, która mogłaby przekonać odbiorców rozczytujących się w źródłach - takiego pomysłu zabrakło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz