środa, 12 stycznia 2022

Emilia Kiereś: Lapis

Kropka, Warszawa 2021.

Czekanie

Emilia Kiereś zwykle najchętniej sięga po baśnie, chociaż tak naprawdę to w relacjach typowo obyczajowych – nawet z nadmiernym optymizmem w ramach fabuły – rozwija się najlepiej. „Lapis” to bardzo rozbudowana i dwuplanowa historia z autotematyzmem w tle. Wszystko zaczyna się w odległej o dekady przeszłości – Tobiasz zostaje aresztowany, jego żona, Elżbieta, bierze na siebie całą winę, żeby uwolnić mężczyznę. Sama ma też plan ratunku, musi, inaczej błyskawicznie pożegna się ze światem. Znika i nie mogą jej znaleźć ani Tobiasz, ani brat – Benedykt. W Lapis dzieje się coś dziwnego, coś, czego nie znają kronikarze i co zapisze się na zawsze w świadomości mieszkańców – chociaż z wieloma lukami i tajemnicami. Po dekadach do Lapis przybywa Irenka. Irenka podróżuje z ojcem, który wykonuje freski – jako artysta ma zlecenia w różnych miejscach, więc stale się gdzieś przeprowadza. Dziewczynka nie ma matki (ta umarła tuż po porodzie) i przyzwyczaiła się już do tego, że tata nie poświęca jej zbyt wiele uwagi, nie potrafi nawet skupić się na treściach przedstawianych w rozmowach. Żeby odrobinę zawalczyć o dostrzeżenie siebie, Irena proponuje pomoc: będzie przeczesywać stare książki i wyszukiwać w nich ciekawe informacje o historii Lapis – te ciekawostki mogą się potem przydać ojcu do stworzenia malowideł. Irena dzięki swoim działaniom poznaje Benedykta (który wprowadza ją w świat książek), dowiaduje się o istnieniu zawsze milczącego Starego Tobiasza – uznawanego za szalonego – starego mężczyzny, który co wieczór zapala światło w latarni stojącej z dala od morza. Stopniowo odkrywa ślady wielkiej tajemnicy – zniknięcia Elżbiety. Ale zajmuje się najbardziej czymś innym – obecnością strasznego, nienasyconego potwora, który mieszka pod Lapis. Zawiera też pewną niepokojącą dorosłych znajomość z Rutą – staruszką podejrzewaną o bycie wiedźmą. Irena nie boi się zagadek, nie ucieka od wyzwań – ale może przez swoją swobodę wpakować się w poważne kłopoty. Jednak w niej cała nadzieja. Dziewczynka przekonuje się, czym jest prawdziwa przyjaźń Przeżywa też sporo przygód. „Lapis” to książka, w której dzieje się wiele – ale w narracji Emilia Kiereś jest dość powściągliwa, jakby nie chciała zmęczyć młodych czytelników nadmiarem słów – już wystarczy, że w finale przechodzi do tematu mocy języka, najwyraźniej próbuje zachować równowagę i zapewnić urozmaicone wrażenia czytelnikom. Chociaż tom dzieli się na dwie części – pierwsza to opis przeszłości, a druga – aktualności i przeżyć Irenki – daje się tu wyznaczyć trzy płaszczyzny. Do dwóch „czasowych” dochodzi jeszcze motyw baśniowy, który aktywuje się na finał – wcześniej funkcjonuje nieco na marginesie. Emilia Kiereś potrafi rozbudzić ciekawość i zaproponować odbiorcom coś nietypowego – chociaż wykorzystującego schematy z klasyki. Jest „Lapis” powieścią rozbudowaną i klimatyczną, a przy tym – nadającą się do dość szybkiej lektury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz