Prószyński i S-ka, Warszawa 2021.
W naturze
Kasia Bulicz-Kasprzak proponuje czytelniczkom trzecią powieść w serii Saga wiejska - „Zielone pastwiska”. Opowieść o pokoleniu, które dorasta przed drugą wojną światową to zanurzenie się w rzeczywistość nieistniejącą dzisiaj i wręcz trudną do wyobrażenia. Autorka proponuje przegląd wydarzeń obyczajowych, czasami z odcieniem sensacji lub kryminału – ale zwykle zatopionych w rytm natury. W „Zielonych pastwiskach” najważniejsze jest odsunięcie zdobyczy cywilizacyjnych: wszystko zawęża się do wsi. Akcja toczy się w gospodarstwach i w polu, nie ma możliwości wyjścia poza tę przestrzeń – wieś jest dla bohaterów wszystkim. Autorka zagląda do różnych domów, przedstawia dylematy różnych ludzi – bez względu na ich wiek, płeć czy doświadczenie życiowe. Przeskakuje między postaciami, a właściwie – przechodzi od jednej osoby do drugiej, rejestrując ich bolączki i codzienne wyzwania. Przechodzi – bo opowieści o problemach bohaterów są tu mocno rozrzedzone, nie jest tak, że Kasia Bulicz-Kasprzak bez przerwy relacjonuje życie mieszkańców wsi. Robi to raczej w przerwach, po opowiadaniu o lokalnych zwyczajach i działaniach dzisiaj przeważnie nieznanych szerszej grupie odbiorców, bardziej skupia się na otoczeniu.
„Zielone pastwiska” to książka opiewająca przedwojenną wieś. Daleka od sielanki za sprawą fabuły, która czasami staje się okrutna, a czasami – niepokojąca. Jeśli ktoś nie lubił w lekturach (na przykład w „Nad Niemnem”) opisów przyrody, może się przy tym tomie męczyć, bo tu pojawiają się przede wszystkim takie opisy – autorka sięga po kolejne naturalne wydarzenia i pokazuje, jak radzono sobie z nimi w gospodarstwach (wyraźnie to widać na przykładzie burzy). Każdy rozdział rozpoczyna jeszcze od wiadomości wydobytych z lektur i opracowań, przytacza przepisy lub komentarze dotyczące używanych narzędzi, obecnie zapomnianych. Później tylko rozszerza wiadomości, już jako opisy w ramach narracji. Decyduje się na opowiadanie o tym, co robią ludzie w ogóle – bez odwoływania się do konkretnych postaci. Utrwala zwyczaje i analizuje postawy. To wszystko składa się na rozległą panoramę wsi, obraz szczegółowy i bardzo dla odbiorców cenny – utrwalający świat, który już nie istnieje. I te opisy spaja autorka za pomocą przygód mieszkańców wsi. Wprowadza bardzo urozmaicone zagadnienia, nie zawsze możliwe do przewidzenia. Łączy traumatyczne czasem sprawy ze statycznym, niemal uspokajającym (zwodniczo) rytmem narracji – i wychodzi to całkiem dobrze.
Kasia Bulicz-Kasprzak zabiera czytelników do świata, w którym jest bardzo mało miejsca na nawiązania do pozaliterackiej - publicystycznej - rzeczywistości. Tylko czasami wprowadza odwołania do spraw wagi państwowej czy wręcz międzynarodowej – jeśli nie da się pominąć ich wpływu na niewielką społeczność. Zwykle jednak może koncentrować się na tym, co najbliższe bohaterom. Dzięki temu „Zielone pastwiska” to powieść, która zyskuje niepowtarzalny klimat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz