Prószyński i S-ka, Warszawa 2021.
Walka o azyl
Po raz drugi Maria Ulatowska i Jacek Skowroński pojawiają się w miejscu, które funkcjonuje jako literackie schronienie dla wszystkich, którzy potrzebują ratunku. Od poprzedniej wizyty w Moczarowiskach minęły całe lata. Nika nie jest już dzieckiem przebierającym się za chłopca-urwisa, a dziedziczką całej posiadłości, szczęśliwą przybraną córką Leokadii. Dba o ukochane miejsce, które stało się jej domem i sposobem na życie, troszczy się też o ludzi, którzy w Moczarowiskach mieszkają i pracują. Ale Nika ma teraz spory problem: wydziedziczony przez hrabiego mężczyzna chce odzyskać majątek. Sprowadza swojego prawnika i snuje rozmaite intrygi, żeby przechytrzyć Nikę. Nie docenia jej przyjaciół, zaufanych ludzi, którzy zrobią dla niej wszystko, a czasem są wyjątkowo kreatywni. Żeby trafić do Moczarowisk, autorzy wykorzystują przykre wydarzenie: oto Władek - czarny charakter tomu - podczas jazdy niemal pozbawia życia małego kota. Na szczęście w pobliżu znajduje się Teofil, mężczyzna, który ratuje zwierzę i zwraca się do pierwszego napotkanego kierowcy z prośbą o pomoc. Tak trafia na Nikę - i zostaje skierowany do przedziwnego hotelu. Teofil wbrew swojej woli (a czasem nawet przy mocnym sprzeciwie) zostaje wciągnięty w szereg nietypowych wydarzeń. Kota leczy Paweł, już weterynarz, który w Moczarowiskach się wychował razem z Niką. Do starych kątów powraca też Magda - obecnie ceniona pracownica z Doliny Krzemowej, a także Julian, notoryczny podrywacz. Tych dwoje - wezwanych przez Leokadię - ma pomóc Nice i rozpoznać zamiary Władka. Poza sprawami obyczajowymi i romansowymi znajduje się zatem miejsce i na kryminał, i na ciekawe śledztwo, i na intrygi. Autorzy czerpią z wyobraźni, jeśli chodzi o nowinki techniczne i możliwości kamuflażu, stawiają na logiczne wnioski i na obserwacje dla wyjątkowo uważnych. Mylą tropy, ale pozwalają jeszcze bardziej przekonać się do bohaterów, którym dobro Moczarowisk leży na sercu.
Trochę ta historia wytraca impet, pierwsza była bardziej wyrazista, tu chodzi o nawiązania do przeszłości i o zbudowanie nowej fabuły na kanwie tego, co się doskonale sprawdziło. Mniej tu intensywnych wydarzeń, więcej kontemplacji całości - ale nie będzie to czytelnikom przeszkadzać, w końcu w Moczarowiskach czas zwalnia. Humor zapewnia duch, którego wcześniej wprawdzie w pensjonacie nie było, ale teraz pozwala na brak rozstań i niepotrzebnych wzruszeń. Dorosła Nika jest postacią nieoczywistą, nie do końca jednoznacznie stworzoną, Maria Ulatowska i Jacek Skowroński pozostawiają czytelnikom sporo miejsca na własne interpretacje i dopowiedzenia. "Dziedziczka z Moczarowisk" to powieść, po którą sięga się po prostu dla przyjemności i dla uzyskania wytchnienia. Jeśli ktoś ma akurat dosyć codziennych problemów, może przenieść się do świata wolnego od zwykłych zmartwień. Tu liczy się walka o spadek i zestaw międzyludzkich relacji z różnych gatunków literackich. Narracja jest spokojna i pozwala na przekonanie się do bohaterów oraz do ich ulubionego miejsca - a że ciągle coś się dzieje, nie będzie mowy o przeczekiwaniu kolejnych opisów czy nadziejach na zmiany akcji. Dobrze wyważone proporcje i zabawa różnymi konwencjami - to się sprawdza w tej powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz