W.A.B., Warszawa 2021.
Na odludziu
Niby dobrze odczytuje Tomasz Betcher schematy związane z literaturą kobiecą, a jednak za każdym razem popełnia jakiś bliżej niezrozumiały błąd, który go od celu - budowania grona wiernych czytelniczek - oddala. W "Szeptunie" takim błędem staje się wybór kryminalnej sensacyjności i brutalności spod znaku zabili go i uciekł. Autor wziął sobie do serca przekonanie, że kobiety lubią niegrzecznych chłopców i walkę o siebie. I dlatego zmusza szeptuna, czyli Waldka, do takiego udowadniania uczuć pięściami. Waldek to mężczyzna wykluczony przez lokalną społeczność, wywodzący się z romskiej rodziny i o bardzo poplątanych losach. Waldek wydaje się być pogodzony z losem. W ruinach opuszczonej wsi pędzi bimber (i z handlu nielegalnym alkoholem się utrzymuje), płaci też haracz tym, którzy go szantażują. Nie szuka z nikim zwady, ucieka od kłopotów. I do Waldka trafia Julia, kobieta po przejściach - oraz jej dzieci: nastoletnia Marysia i młodszy od niej Jakub. Szeptun, chociaż nie przyznaje się do rozmaitych przydatnych talentów, wie, co zrobić, żeby zaradzić problemom skórnym Kuby i żeby wyleczyć z koszmarów sennych Marysię (tu kolejna uwaga: po przeżyciach dziewczyny niezbędna byłaby pomoc psychologa oraz interwencja policji, autor jednak wątku nie rozwija, zupełnie jakby zależało mu tylko na jednorazowych silnych emocjach). U Waldka Julia może się uspokoić i zrelaksować - wykorzystać nieoczekiwaną pomoc w opiece nad dziećmi. W skrócie: trafia do własnego raju. Obecność szeptuna pomaga jej też pogodzić się z życiową sytuacją, ale też odnaleźć miłość - a o to w końcu chodzi autorowi.
Dość dużo tu się dzieje w obrębie obyczajowości, Betcher nie rzuca bohaterki w ramiona gospodarza natychmiast. Najpierw szuka problemów, komplikuje sytuacje i akcentuje wątpliwości dotyczące gospodarza. Rozbudza ciekawość co do doświadczeń Marysi, a także małżeństwa Julii - żeby móc w pewnym momencie wyjaśniać przeszłość (nie dostrzega, że nastolatki często przechodzą etap buntu i to bez podobnych wyzwań, nie dostrzega również, że Julia jest mało przekonująca w naiwnej wierze w swój związek). Tak bardzo autor koncentruje się na aktualnych przygodach, że zapomina o uzasadnianiu emocji z dawnych lat. I na tym dużo traci.
Gdyby z "Szeptuna" wykluczyć brutalne tematy - bo i tak autor tą powieścią do mężczyzn nie trafi, dla nich jest zbyt infantylny i zbyt nastawiony na emocje - byłoby z niego całkiem miłe czytadło rozrywkowe. Autor niestety przez upodobanie do przemocy w nieoczekiwanych momentach sporo czytelniczek straci. Nawet jednokierunkowość wysiłków i czytelne realizowanie schematów nie przeszkadzają tak bardzo jak pomieszanie gatunków, których mieszać się nie powinno. "Szeptun" to powieść dopasowana do rzekomych oczekiwań masowej publiczności. Autor zupełnie niepotrzebnie przesadza w konstruowaniu biegu wydarzeń - gdyby uważniej przyjrzał się bestsellerowym powieściom, zrozumiałby, że lepiej w przedstawianiu baśniowych marzeń postawić na naturalność, a nie na ekstrema. I tak nie osiągnie przez to realizmu, ale przynajmniej nie będzie odstraszał przykrymi scenami, które mają niewielki wpływ na fabułę, a odrzucają od lektury rozrywkowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz