Silver, Warszawa 2021.
Rady na życie
Na kontynuację przygód tych przyjaciółek czekało wiele czytelniczek. "Lepsze czasy" to kolejna obyczajówka krzepiąca i niosąca szereg podpowiedzi, jak pokonać codzienne kryzysy. Paulina Płatkowska przenosi problemy znane ze zwykłych czytadeł na rzeczywistość "silverek", czyli pań w wieku emerytalnym. Do tej pory kobiety, które poznały się na warsztatach z ceramiki, próbowały pomóc sobie nawzajem w różnych sprawach. Teraz są już bardzo zaprzyjaźnione i mogą się zająć doświadczaniem radości życia. Czasami bywa to trudne: Wisia na przykład - która przeszła potężną metamorfozę - boryka się z wielkim wyzwaniem, na jakie nie była gotowa. Odkrywa, że jej mąż zauroczył się sąsiadką i prawdopodobnie próbuje wdać się w romans. Z odsieczą wyruszają wszystkie bratnie dusze. Lonia, przeżywająca kolejną młodość z włoskim ukochanym, Halina, która korzysta z wolnego czasu i buduje dobre wspomnienia z własnego małżeństwa. Do tego cała gromada córek, zięciów i wnucząt. Jednak najbardziej liczy się umiejętność chwytania każdego dnia. Paulina Płatkowska chce tego nauczyć również odbiorczynie.
Proponuje ta autorka prostą opowieść, wpuszcza czytelniczki do świata bohaterek i pozwala kibicować im w codziennych wydarzeniach. Ucieka od wielkich słów i sensacji, stawia na zwyczajność i poczucie humoru - bardzo ważne w lekturze. Umożliwia czytelniczkom zaangażowanie się w opowieść, mimo że ucieka od typowych scenariuszy. Chce, żeby książka wypadła prawdopodobnie i żeby zainspirowała do zmian odbiorczynie z grupy docelowej. I tutaj trochę Płatkowska przesadza, bo postanawia wyłożyć swoją filozofię życiową wprost: co pewien czas wprowadza wyjaśnienia kierowane do odbiorczyń, bardzo tendencyjne - drobne akapity, w których pojawiają się przepisy na udaną codzienność. Stara się wytłumaczyć, dlaczego niektórzy szukają pozamałżeńskich przygód (i kiedy te przygody skończyć się mogą fiaskiem), podpowiada, jak czerpać z życia pełnymi garściami i nie być utrapieniem dla innych. Przypomina o rodzinnej pomocy. Bywa, że odwołuje się do sytuacji, które narzucają wręcz jednoznaczne interpretacje - a jednak pokazuje ich inną stronę, przypomina, że nie każdy reaguje według schematów i nie warto niepotrzebnie się zadręczać. Ma to głęboki sens, jednak wykonanie jest trochę słabsze, autorka nie wplata porad w zachowania bohaterek, a w narrację, bezpośrednio. Pojawia się przez to wrażenie, jakby chciała prawić kazania odbiorczyniom.
Paulina Płatkowska wie, jak przekonać do lektury: zaprasza do czytania powieści, która zapewnia wytchnienie i spokój. Jest tom "Lepsze czasy" zaproszeniem do rzeczywistości sielskiej i spokojnej: nawet jeśli w życiu bohaterek następują zmiany - niekoniecznie na pierwszy rzut oka dobre - to jednak autorka tak prowadzi relację, żeby wszyscy byli usatysfakcjonowani. Tu nie ma miejsca na eksperymenty czy budowanie wielkiej literatury: książka przygotowana dla rozrywki i dla fanek poprzedniej części to po prostu powieść przyjemna i lekka. Być może część odbiorczyń weźmie do siebie wskazówki autorki, spróbuje coś w swojej egzystencji zmienić albo rozejrzy się za możliwościami dla seniorów w najbliższym otoczeniu - i to jeden z powodów, dla których warto tom podsunąć starszym czytelniczkom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz