piątek, 21 maja 2021

Kristin Harmel: Księga Utraconych Imion

Świat Książki, Warszawa 2021.

Ucieczka

Ta historia bazuje na wydarzeniach z drugiej wojny światowej, jednak nie męczy nadmiernie przerobionym wielokrotnie tematem. Kristin Harmel przyciągnie do tomu również fanów literatury obyczajowej. Unika schematów i rozwiązań wypranych z emocji, stawia za to na przeżywanie. Tu liczy się zbiór przemian, jakie musi przejść bohaterka. Wszystko zaczyna się w Paryżu. Żydowska rodzina przekonuje się, że zaogniają się nastroje antysemickie. Sąsiadka potrzebująca pomocy i zwracająca się do matki Evy jest w stanie zadenuncjować rodzinę. Kiedy hitlerowcy przychodzą nocą i zabierają ojca Evy, ta wie jedno: musi zabrać matkę i uciekać. Snuje też plany uwolnienia ojca z aresztu. Utalentowana plastycznie dziewczyna może podrobić dokumenty i pomóc bliskim, na to przynajmniej liczy. A w lokalnej społeczności, tam, dokąd dotarła, istnieje zapotrzebowanie na fałszerzy. To szansa na niesienie pomocy i ocalenie kolejnych ludzi. W "Księdze Utraconych Imion" wydarzenia historyczne stają się tłem dla uczuć Evy. Kobieta poznaje kogoś, kto może wyratować ją z opresji, podając się za jej męża - stopniowo będzie rozkwitać przywiązanie i wreszcie miłość. W "Księdze Utraconych Imion" autorka wykorzystuje przeskoki w czasie: teraźniejszość Evy nie służy wyłącznie retrospekcjom, dzieje się w niej coś istotnego. Podstawowy nurt opowieści to pełna zagadek przeszłość. Autorka pokazuje, jak Eva odnalazła się w nowym miejscu i jak doskonaliła swój fach, ale także jak kształtowała się jej tożsamość. Kobieta wchodzi w nowe środowisko, w którym katolicki ksiądz jest jednym z szefów akcji - matka boi się, że Eva wyrzeknie się swojej wiary i kultury. Do tego autorka dokłada liczne tajemnice i szyfry. Ważny jest tu matematyczny pomysł na kodowanie nazwisk ocalanych dzieci, w związku z tym pomysłem pojawiają się też tajne wiadomości pozostawiane w określonym miejscu. To może się podobać czytelnikom.

Autorka wykorzystuje dwa motywy. Pierwszym jest ciągłe zagrożenie. Nie ma tu przygody w klasycznym rozumieniu. W każdej chwili może się zmienić rozkład sił. Wojna jest bardzo blisko i uniemożliwia zwyczajne planowanie. Oddala szansę na pełne szczęście, bohaterka skupia się zatem na niesieniu pomocy najbardziej potrzebującym, bo tylko tak może działać w tych warunkach. Drugim motywem jest uskrzydlająca miłość. Nawet jeśli nienazywana i przez długi czas niedookreślana - istnieje i dodaje otuchy. Autorka wykorzystuje nietypowe elementy, między innymi techniczne szczegóły działania fałszerzy czy pomysł na nieużywaną książkę. Nie męczy czytelników wyjaśnieniami historycznymi, ale wplata ich konsekwencje w opowieść. Tworzy książkę dla wszystkich, tom, który mocno oddziałuje na emocje czytelników. Nastawienie na wyraziste uczucia to wyróżnik książki. Kristin Harmel wyzwala w czytelnikach sporo wzruszeń. Unika za to oczywistości, dzięki czemu może wciąż zaskakiwać. Wplata nawet do narracji motywy filozoficzne - zastanawia się nad tym, co definiuje człowieka i na ile jest on zależny od czasów, w jakich przyszło mu żyć. "Księga Utraconych Imion" to historia zapadająca w pamięć i wyjątkowa. Nawet jeśli ktoś ma dosyć książek czerpiących z wydarzeń z drugiej wojny światowej, zyska tu mnóstwo tematów do przemyśleń. Autorka ma dobry pomysł na całość, urzeka nie tylko staranną narracją, ale i rozkładem wydarzeń. Wielowątkowa i pełna wstrząsów opowieść jest pod różnymi względami wyjątkowa. Przeznaczona dla miłośników różnych gatunków, odwołująca się do uniwersalnych uczuć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz