Ya! Warszawa 2021.
Konkurs dla szkoły
Jest to powieść, której akcja opiera się na konkursie lokalnej rozgłośni radiowej i to, co nadaje tempo historii, jest też jej słabą stroną. Beth Garrod bowiem dopasowuje zasady konkursu do swoich potrzeb, narrację uzależnia od wprowadzonych zasad. W efekcie trafi tylko do części odbiorczyń za sprawą niepotrzebnych komplikacji w opowieści. Rywalizacja łączy tu aspekty towarzyskie i szkolne obowiązki: nastolatki walczą o to, by w ich szkole odbył się koncert znanego zespołu młodzieżowego. Udział w konkursie wymaga odpowiadania na kreatywne pytania: nikt nie sprawdza wiedzy, raczej liczy się refleks i szczerość uczuć. Beth Garrod nie ma dobrego pomysłu na przebieg konkursu, jednak potrzebuje rywalizacji, żeby zwrócić uwagę na Bellę Fisher, bohaterkę mocno przeciętną i często popełniającą gafy. Bella w domu traktowana jest jako ta gorsza córka: nie odnosi olśniewających sukcesów w żadnej dziedzinie. Nie jest nawet w stanie pomóc w rozkręceniu nowego biznesu mamy: sklepu z akcesoriami dla psów. To Bella jest tą dziewczynką, która przebierze się w psi kostium i zadba o kilkunastu followersów w mediach społecznościowych. Bella ma wierne przyjaciółki i tym nie przeszkadzają jej wady. Cała energia autorki idzie w konstruowanie relacji wokół konkursu, szkoła dostrzega Bellę tylko jako kogoś, kto ma wygrać, nawet dyrektorka wywiera presję. W domu króluje rozchwiana emocjonalnie matka, która na pewno nie zapewni spokoju i wsparcia, mimo że Bella wciąż się dla niej poświęca. To też środowisko dalekie od sielskiego. Wreszcie jest tu Adam. Według bohaterki - najbardziej fantastyczny facet w najbliższym otoczeniu. Przystojniak, który według wszelkich prawideł opowieści nie powinien zwracać na Bellę uwagi. Gloryfikowany do przesady (a za każdym westchnieniem Belli w jego kierunku kryje się co najmniej jedna gafa popełniona w jego obecności) Adam wykazuje się zadziwiającą cierpliwością w znoszeniu pomysłów Belli. Nie wyśmiewa jej i nie krytykuje, za to zaczyna pogłębiać znajomość.
Wszystkie tematy, które Beth Garrod podejmuje, mają za zadanie rozbudzać śmiech czytelniczek. Autorka stawia na młodzieżówkę wypełnioną ironią. Dystans do bohaterki trochę jednak kłóci się z próbami ocieplania jej wizerunku. Z Bellą trudno się utożsamiać nawet najbardziej zakompleksionym czytelniczkom. Tu liczą się drwiny wymierzone między innymi w główną bohaterkę - i to właśnie nimi kieruje się autorka, kiedy szuka przepisu na akcję. Mnóstwo tu porażek lub zabawnych przynajmniej w założeniu wpadek. Wypada to trochę naiwnie, ale być może mniej wymagającym odbiorczyniom przypadnie do gustu. Jednak to nie rozwiązania fabularne męczą najbardziej, a gry językowe. Bella ma własny styl wysławiania się. Z reguły łączy różne wyrazy, żeby stworzyć śmieszną (dla niej) hybrydę albo wypracować podstawę do ewentualnego nieporozumienia. To na pewno nie skusi czytelniczek, bo jest zabiegiem niepotrzebnie zaciemniającym lekturę i uciążliwym w takim stężeniu. To, co od czasu do czasu byłoby miłym ubarwieniem, wysuwa się na pierwszy plan, zupełnie niepotrzebnie. "Jeszcze większy przypał" to powieść dla nastolatek znudzonych tradycyjnymi lekturami i nastawionych na rozrywkę. Tu nie chodzi o sentymenty ani o nakreślanie typowych dla literatury czwartej relacji w szkolnej społeczności, najważniejsze jest rozśmieszanie. Nastolatki nie znajdą tu większych romansów ani konwencjonalnych fabuł. Ale narracja nie należy do przezroczystych i o tym warto pamiętać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz