Korporacja Ha!art, Kraków 2021.
Na ekranie
Piotr Marecki wybiera filmiki. Krótkie obrazki, migawki, drobne sceny - sugestywne, jednak do błyskawicznego obejrzenia. Te filmiki przedstawiają Polskę ostatniej dekady (chociaż można się zastanawiać nad zasadami wyboru: dlaczego na przykład w wersji sportowej do książki trafiły wyłącznie motywy skoków narciarskich, albo - czy jednokierunkowość w przedstawianiu manifestacji czemuś może służyć: to wszystko nie na długo intryguje, tom "To nie jest Polska" kusi formą, pomysłem, którego do tej pory na rynku nie było). Wybrane przez Mareckiego filmiki zostają wysłane do Reginy Mynarskiej i do Kamili Albin. Regina Mynarska przekłada nagrania na zapis w audiodeskrypcji, a Kamila Albin wykonuje pracę redaktorską: sprawdza, czy wszystko jest wystarczająco czytelne i czy nie wkradły się gdzieś interpretacje zamiast suchych faktów. Tak przygotowane relacje zostają udostępnione czytelnikom.
Bardzo krótkie są te teksty i funkcjonować mogą niemal jako poetyckie. Czytelnicy mogą przypominać sobie charakterystyczne momenty, sceny, które na długo zapadały odbiorcom w pamięć - mogą też zrezygnować z szukania odwołań (bo przecież w audiodeskrypcji nie pojawiają się nazwy ani nazwiska, same obrazy odarte z dodatkowych komentarzy wyjaśniających) i skupić się na relacjach międzyludzkich i na zachowaniach socjologicznych. "To nie jest Polska" to zestaw scen z protestów i manifestacji, starć z policją, albo... rekonstrukcji historycznych scen przy kręceniu filmów. Jest ta opowieść subiektywnym wyborem i zbiorem znaczeń, czasami niespodziewanych, a czasami budzących sprzeciw (jeśli to mają być sytuacje, które zdefiniują najbliższą przeszłość). Piotr Marecki szczególnie lubi te filmiki, które zawierają w sobie wewnętrzne sprzeczności albo niepokoje, sięga po to, co w jakiś sposób ponure lub przytłaczające. Jest w stanie przyciągnąć odbiorców właśnie przez minorowe tony. Co ciekawe - te tony to kwestia odbioru, a nie samej lektury, bo przecież w opisach nie ma miejsca na emocje oraz na indywidualne oceny. Forma zatem intryguje, przyciągnie czytelników - jako niezwykłe rozwiązanie. Może do tego tomu sięgnąć każdy, kto jest zainteresowany zasadami tworzenia opisów audiodeskrypcji, żeby zetknąć się z konkretnymi przykładami i być może podszkolić. Do książki dołączone zostały - i to już raczej zbędne - komentarze, jakie wymieniały między sobą Mynarska i Albin: to decyzje redakcyjne i praca, która przeważnie nie jest udostępniana czytelnikom (być może chodziło o to, żeby wytłumaczyć obecność Kamili Albin w gronie autorów): z perspektywy odbiorców ciekawiej byłoby przygotować po prostu więcej typowych dla naszego kraju scenek.
Liczy się tu pomysł - niebanalny sposób na pokazanie rzeczywistości w Polsce ostatnich lat. Forma przyciąga tak, że po pierwszym zanurzeniu się w treść czytelnicy będą skupiać się bardziej na sednie opisów. To, co przez dziennikarzy opatrzone wieloma komentarzami i z nadmiernie podbijaną emocjonalną warstwą, tu działa jak całkowicie wyprane z uczuć. I dopiero wtedy wywoła ogromne wrażenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz