Dwie Siostry, Warszawa 2021.
Różne głowy
W tej książce ważny jest pomysł - i ze względu na pomysł mogła ta książka faktycznie podbić serca jury. Traf jednak chciał, że wygrała w III edycji międzynarodowego konkursu na projekt ilustrowanej książki dla dzieci "Jasnowidze" i tu już wątpliwości mogą się pojawić. Maria Sternicka-Urbanke stworzyła bowiem tomik "Amadeusz Foczka (ale z głową bobra), a Justyna Sokołowska stworzyła obrazki w stylu bardzo dziecinnym i nonszalanckim. Infantylizm obrazkowy odwraca uwagę od pomysłu, a nonszalancja objawia się choćby w rozmazywaniu śladów kredek. To, co u dzieci zwykle spotyka się z krytyką, tu jest eksponowane - a ponieważ Justyna Sokołowska nie prezentuje żadnego innego wyróżnika swoich rysunków - rodzi się pytanie, na czym dzisiaj polega sztuka ilustrowania.
Sama książka robi dobre wrażenie, chociaż została oparta na jednym prostym skojarzeniu. Amadeusz Foczka jest fryzjerem - i nie ma to większego znaczenia, trzeba go po prostu wysłać w świat, żeby spotykał innych bohaterów, tak samo odmieńców jak on. W tym świecie, wykreowanym przez Sternicką-Urbanke każde napotkane zwierzę jest połączeniem dwóch przeciwieństw, hybrydą stworzoną z różnych istot. O ile jednak foka z głową bobra jakoś się broni (i to, i to lubi wodę), o tyle już kurolisica czy tygrysozając zaskakują dzieci. Maluchy uwielbiają takie kontrasty i poczują się rozbawione - dla autorki to jednak możliwość wyjścia do refleksji nad tym, kim się jest. Każdy z bohaterów może zastanowić się nad tym, która część jego ciała ma go definiować i która ma dominować - tymczasem rozwiązanie jest całkiem proste i można na nie wpaść. Na szczęście Amadeusz Foczka spotka kogoś, kto przerwie jego dylematy i rozwieje wątpliwości.
Sposób ilustrowania książki zachwytów raczej nie budzi, jednak pomysł na obrazki ma w sobie coś. Justyna Sokołowska podąża za tekstem i wprowadza hybrydowych bohaterów, dwuczłonowych i dziwnych - jednak unika prostego rozbawiania dzieci. Zamiast pokazywać im osobniki nieistniejące w rzeczywistości, sklejone przedziwnie z różnych gatunków, decyduje się na rozdzielanie postaci. W każdej rozkładówce prezentuje tylko jedną część zwierzęcia - druga ukryta jest w dziurze - na następnej rozkładówce pojawi się ten pominięty człon. To rozwiązanie, które zmusza dzieci do uruchomienia wyobraźni i nie wyręcza ich w wymyślaniu, jak powinni wyglądać bohaterowie zaproponowani w bajce. Opowieść jest raczej tendencyjna, nie zaskakuje - momentami nawet wydaje się, że jest przez "życiowość" (wizytę u fryzjera) maksymalnie odległa od standardowych bajek. To, co w niej wartościowe, mieści się poza tekstem i poza ilustracjami, w samej idei. Przedstawienie najmłodszym bohaterów niepewnych siebie i pełnych wątpliwości co do własnej tożsamości to prosty sposób na zaakcentowanie, że nie każdy jest w stanie się odnaleźć w dzisiejszym świecie - niektórzy potrzebują drogowskazu, żeby dojść do samoakceptacji we wnioskach. "Amadeusz Foczka (ale z głową bobra)" to tomik, który ma przyciągać dzieci i rozbudzać ich ciekawość - a dopiero po komicznych prezentacjach zróżnicowanych bohaterów wyjaśni się w nim, do czego autorka dąży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz