Czarne, Wołowiec 2020.
Nowe miejsce
Swoją opowieść o Algierczykach we Francji zaczyna Ludwika Włodek tak, żeby na starcie zachęcić do lektury różne grupy odbiorców. Zamiast uderzać w temat migracji społecznych i zastanawiać się nad budowaniem ojczyzn w nowych miejscach. Motyw mieszkających we Francji Algierczyków rozpoczyna od rodziców Zinedine Zidane'a: rejestruje ich historię i pokazuje, jak obecność Algierczyków w reprezentacji piłki nożnej we Francji wpływała na nastroje społeczne. To okazja do odczytywania spostrzeżeń publicystów, nie tylko – sprawdzania reakcji kibiców. Dalej autorka szuka rozmówców, którzy chcieliby podzielić się swoimi historiami. Nie interesuje jej wyłącznie temat Algierczyków – ale od imigrantów dowiaduje się między inymi, jak wartościowe mogą być spotkania z ludźmi z różnych stron świata. Ludwika Włodek przytacza indywidualne historie swoich bohaterów, jednak wysłuchuje też różnych wyjaśnień, tak, by mogła następnie przekazywać je swoim czytelnikom. Wplata w rozmowy informacje z historii i polityki, pokazując, jak wielkie tematy działają na zwykłe życie tych, którzy uciekli przed biedą czy wojną. Niektórzy zresztą zamierzają pielęgnować pamięć o Algierii, inni zatracają się w tym zamierzeniu. Skoro Ludwice Włodek zależy na różnych obrazkach nie tylko rodzajowych, musi zająć się też między innymi Francuzami, którzy zostali w Algierii i uważają ją za swoją ojczyznę. To również interesujący z perspektywy zwykłych czytelników wątek - „element francusko-algierskiej układanki”, jak pisze Włodek. Nie jest przecież tak, że łatwo zmienia się kraje i ojczyzny: dla wielu bohaterów książki przeprowadzka, która wiązała się z koniecznością – albo brak decyzji o przeprowadzce, kiedy była już możliwa – to wynik bezradności i niechęci do zaczynania wszystkiego od nowa. Tym, którzy nie lubią nomadycznego trybu życia, gorzej przychodzi rozstawanie się z miejscem. I nawet górnolotne hasła niczego nie zmienią. Dopiero po zestawie prezentacji zwykłych ludzi pojawia się kwestia zamieszek oraz niebezpieczeństw – od takiego tematu Ludwika Włodek nie chce uciekać, natomiast woli przygotować odbiorców, pokazując im różne oblicza Algierczyków i to, co wpływa na ich decyzje.
Ta autorka wybiera analizowanie rzeczywistości od szczegółu do ogółu, przy czym ów ogół – jako najmniej wpływający na emocje czytelników – przesuwa na margines tomu. „Gorsze dzieci republiki” to książka, która zestawia różne aspekty egzystencji bez ojczyzny (albo z dala od niej). Uderza w zagadnienie, które wielu odbiorców rozważać może wyłącznie teoretycznie, jednak dla autorki ważne są nie tyle wnioski dotyczące imigracji, ile przeżycia i doświadczenia tych, którzy nie trafiają jako jednostki do powszechnej świadomości. Ludwika Włodek podchodzi do zagadnienia dość ostrożnie, nie zamierza do niczego przekonywać, chce jednak, żeby czytelnicy zyskali szerszą perspektywę – dopowiada obrazki (nie tylko rodzajowe) do tego, co przedstawiają media.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz