W.A.B., Warszawa 2020.
Wyprawa po skarb
Te dwie panie podbiły serca czytelniczek do tego stopnia, że nie ma potrzeby sięgania po wiążącą je bohaterkę. W pierwszym tomie przygód teściowych Amelia była potrzebna jako łącznik. Jednak na pierwszy plan szybko wybiły się jej matka Maja oraz jej teściowa - Kazimiera. W tomie "Teściowe w tarapatach" Amelia znika z horyzontu (przydaje się za to jej młodsza siostra, Babette). Tym razem Alek Rogoziński nie szuka już uzasadnień dla połączenia dwóch przeciwstawnych charakterów: wysyła Maję i Kazimierę w podróż (na razie do Opatowa, jednak wszystko może się wkrótce zmienić). Żeby czytelniczki miały pewność, że będą się dobrze bawiły, wystarczy im zestawienie kontrastowych zachowań. Maja to aktywistka. Jest jej wszystko jedno, o co walczy, uczestniczy jednak niemal we wszystkich pochodach i marszach, staje na czele rozmaitych protestów. Czuje się wtedy potrzebna, a do tego - zwykle szuka adrenaliny, którą zapewniają jej tego typu zajęcia. Maja z całego serca popiera zwłaszcza mniejszości - w tym LGBT, co staje się punktem zapalnym w jej relacjach z Kazimierą. Nic dziwnego, że Maja wyjazd traktuje jako okazję do przetestowania wszystkich możliwych okolicznych SPA, albo oferty masaży (również erotycznych, bo przecież Maja jest bardzo otwarta i akceptuje własną seksualność. Ma młodszego od siebie kochanka i chętnie spędza z nim czas). Kazimiera także ma plany dotyczące wycieczki z Mają. Rozpisuje zestaw zabytków sakralnych oraz wszelkiego rodzaju miejsc kultu religijnego, które należy odwiedzić. Kazimiera jest przecież słuchaczką Radia Święta Jadwiga i jej autorytetami są przede wszystkim hierarchowie kościelni. Trudno wyobrazić sobie większe przeciwieństwo Mai. A jednak te dwie kobiety postanawiają spędzić razem trochę czasu, mimo obaw córki i synowej. Możliwe, że bohaterki spędzałyby czas na kłótniach i pretensjach oraz na szukaniu nierealnego kompromisu - gdyby nie tyo, że w pewnym momencie znajdują w bagażniku samochodu zwłoki. Nie nadają się na kryminalistki, nie wiedzą, co powinny zrobić z tym faktem, ale zostają niemal wyrzucone z pensjonatu i przekonane, że powinny wykorzystać nadarzającą się okazję i uciec przed policją. Z nadprogramowym pasażerem w bagażniku wyruszają zatem w trasę, a sytuacja coraz bardziej się komplikuje. W grę wchodzą tajemnice pewnego Zakonu - tajnego bractwa, którego członkowie nie stronią od odważnych rozwiązań. I zagadka z zamierzchłej przeszłości - Alek Rogoziński sięga do koronowanych władców, żeby z mroków historii wydobyć możliwy do znalezienia skarb wielkiej wartości. Można by sądzić, że ma się do czynienia z powieścią detektywistyczną dla młodzieży (w stylu literatury rozrywkowej z drugiej połowy XX wieku), gdyby nie fakt, że są tu prawdziwe zwłoki - i to niejedne. Nie przeszkadza to w znakomitej zabawie.
Alek Rogoziński ma specyficzny styl pisania, uwielbia dygresje, które są drobnymi żartami lub anegdotami, wtrąca informacje humorystyczne do opisów. Jednak tym razem stawia na rozwijanie fabuły, pisze bardzo ciekawie - chociaż szkoda, że rozwiązanie zagadki wplata w niekończący się wykład, w tym miejscu, które powinno być punktem kulminacyjnym opowieści, atmosfera mocno siada. Niby nie jest to przeszkodą, ponieważ autor wcześniej i później dostarcza wiele emocji - a jednak warto było też doszlifować ten fragment z wyjaśnieniami. Tak czy inaczej "Teściowe w tarapatach" to bardzo zabawna i ciekawa opowieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz