sobota, 14 listopada 2020

Annie Barrows: Nierozłączki. Skazane na balet

Harperkids, Warszawa 2020.

Słomiany zapał

To zjawisko u najmłodszych zna na pewno większość rodziców: dzieci bardzo chcą czegoś spróbować, sprawdzić się w dziedzinach, które lubią ich rówieśnicy. Trafiają więc na zajęcia dodatkowe, drenujące portfele rodziców. Jednak po dwóch lub trzech lekcjach maluchy przekonują się, że coś, o co tak bardzo prosiły, nie leży w sferze ich zainteresowań – za to zapalają się do nowego pomysłu. Takie zachowanie musiało też pojawić się u Lilki i Pestki, dziewczynek ze znakomitej serii Annie Barrows Nierozłączki.

Impulsem w tym wypadku stało się oglądanie księgi baletu – dziewczynki trafiły na historię o Gisele, zafascynowały się tańcem, w którym bohaterka kopie w głowę księcia, a później przebija się mieczem. To wystarczyło, żeby udać się do rodziców z prośbą o lekcje baletu. Mamy, nauczone doświadczeniem, nie próbują nawet przekonać swoich pociech w kwestii rzeczywistego kształtu takich lekcji. Wymuszają jednak na dziewczynkach obietnicę, że nie zrezygnują przez cały semestr i wezmą udział w końcowym pokazie. A Lilka i Pestka już na pierwszych zajęciach przekonują się, że nikt nie pozwoli im na kopniaki w głowę ani taniec z mieczem – mogą za to podskakiwać jak kotki, fruwać jak motylki albo… ćwiczyć stanie. Nie jest to coś, co dwóm energicznym kilkulatkom przypadłoby do gustu najbardziej. Ale nie da się już zrezygnować. Można tylko współczuć nauczycielce, która traci szanse na okiełznanie rozbrykanych dziewczynek. Do Lilki i Pestki kompletnie nie pasują motywy „dziewczęce”: nawet jeśli jedna (Lilka) potrafi bawić się cicho i nie sprawiać kłopotów, kiedy jest z nią Pestka – Lilka bez namysłu zrealizuje najbardziej szalony pomysł na zabawę. To oznacza, że jest nie do wytrzymania. Ale przecież nie odmówi przyjaciółce. Lilka jest bardziej oczytana, za to Pestce przychodzi do głowy więcej pomysłów, które na pewno zaowocują kłopotami. Przyjaciółki mają talent do wpadania w tarapaty i do irytowania dorosłych – to dlatego, że nigdy nie zastanawiają się długo nad swoimi działaniami. Wcielają w czym każdy pomysł, jaki przyjdzie im do głowy – nie zastanawiając się nad konsekwencjami.

Sam balet zostaje tu sprowadzony do absurdu – przynajmniej w wypadku żywiołowych i niegrzecznych kilkulatek nie ma mowy o możliwości podporządkowywania się nauczycielce i cierpliwym ćwiczeniu kolejnych figur. Lilka i Pestka do tego nie chcą brać udziału w przedstawieniu, w którym zagrać mają nieruchome kałamarnice – to przecież jedyna nadzieja, że nie zepsują tańca i nikogo nie narażą na kontuzje. Dla dziewczynek to jednak najgorsza kara. Spędzają więc czas na szukaniu pomysłów, jak wymigać się od występu.

Jak zawsze w Nierozłączkach będzie tu mnóstwo humoru i mnóstwo wybryków małych dziewczynek, które dysponują ogromną wyobraźnią, energią do działania oraz całkowitym brakiem instynktu samozachowawczego. Annie Barrows udało się wykreować bohaterki, które w pełni do siebie przekonują nie tylko najmłodszych – jeśli jakiś rodzic zasiądzie do czytania tomiku razem ze swoimi pociechami, ubawi się równie silnie jak one. „Skazane na balet” to powieść idealnie pokazująca założenia całego cyklu, niebanalna i nieprzewidywalna, ciekawa oraz dynamiczna. Autorka ucieka od schematów i rezygnuje z powtarzania sprawdzonych na rynku w baletowych historyjkach fabuł. Lilka i Pestka są za dobre na to, by powielać cudze rozwiązania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz