sobota, 10 października 2020

Zofia Stanecka: Jeżyk z parku

Nasza Księgarnia, Warszawa 2020.

Przewodnik po jeżach

Tuli Tuli to opiekuńczy duszek, postać, która spaja serię kartonowych opowieści edukacyjnych przygotowywanych przez Zofię Stanecką. Tuli Tuli może trafić wszędzie – mieszka na Ziemi, ale nie jest mu obce żadne środowisko: bywa w powietrzu, na lądzie i pod wodą. Wszystko po to, żeby przedstawiać tamtejszych mieszkańców, zwierzęta (i inne żywe istoty), które powinny budzić zainteresowanie dzieci, a przy tym wywoływać troskę o przyrodę. Tuli Tuli jako narrator książek całkiem dobrze się sprawdza – jest wszędzie, ale pozostaje dyskretny i nie narzuca swojej obecności, powraca na kartach, w ilustracjach, jednak sam w sobie ucieka z pola widzenia czytelników.

W części „Jeżyk z parku” Tuli Tuli prezentuje historię dwóch małych jeży, rodzeństwa – Tuptusia i Tyciej. Najpierw narrator obserwuje mamę, panią jeżową, która szuka miejsca na gniazdo. Chodzi o to, żeby dzieci mogły przywiązać się do bohaterów od momentu ich narodzin – Tuptuś i Tycia to jeżowe dzieci, więc jako takie mają szansę trafić do przekonania najmłodszym. Na początku jeże interesują się wyłącznie ssaniem mleka mamy – wiedzą, że muszą się najeść na zapas, przed zimą. Nie mają pojęcia, czym jest zima i co oznacza, jednak wierzą swojej rodzicielce, nie podejmują dyskusji. Zresztą – i tak ciągle są głodne. O ile jeżom wystarcza mleko mamy, o tyle mama ze smakiem pałaszuje dżdżownice – jeże nie powinny jeść ludzkiego jedzenia, jest dla nich niezdrowe, o czym w pewnym momencie bohaterowie się przekonają. Za to dżdżownice należą do przysmaków (i to może być element narracji, który rozśmieszy maluchy). Jeże podrastają i przekonują się, co może budzić ich strach, co w otoczeniu jest niezrozumiałe, a co bardzo się przydaje. I tak przeżyją swoje pierwsze spotkanie z psem czy dźwięki kosiarki. Dowiedzą się także, że dobrze jest zagrzebać się w suchych liściach. Niby Zofia Stanecka prowadzi narrację z perspektywy małego duszka, ale włącza do niej wskazówki dla odbiorców: dotyczące domków dla jeży, wystawiania dla nich spodeczków z wodą latem czy zostawiania opadłych liści jesienią. Jeśli ktoś chce pomagać zwierzętom, może to robić z głową i tak, by nie zaszkodzić. Na końcu tomiku pojawiają się zresztą adresy miejsc, które ratują jeże.

Można dzięki lekturze poczuć sympatię do tych zwierząt. Zofia Stanecka dodatkowo prowadzi opowieść tak, żeby wyciszyć dzieci i zapewnić im mniej wrażeń przed snem. Bardzo często narracja skupia się na motywie odpoczynku, jedzenia i zasypiania z pełnym brzuchem. Podobną rolę co tematyczne wyciszenia pełnią tu zdrobnienia, których – niestety – mnóstwo jest w opowieści. Zofia Stanecka tym razem ulega pokusie „dziubdziania” w relacji dotyczącej maluchów – „spanko”, „jedzonko” czy „brzuszek” pojawiają się tu jakby mimochodem, ale nie wydają się specjalnie potrzebne – równie dobrze książka sprawdziłaby się bez tego typu ozdobników. Do tekstu dodane są drobne dopowiedzenia na marginesach tomiku – można z nich wyczytać to, czego nie ma w bajce. Magdalena Kozieł-Nowak dba o stronę graficzną i sprawia, że świat jeży wypada magicznie. Dobrze gra ta ilustratorka światłem, ale też humorem. Tworzy piękne rozkładówki, które przyciągają wzrok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz