Prószyński i S-ka, Warszawa 2020.
Baśń na żywo
Maria Ulatowska i Jacek Skowroński to duet, który się w literaturze obyczajowej sprawdza. Ona ma w zanadrzu talent do snucia rozłożystych i działających na wyobraźnię opisów, on potrafi nadać całości posmaku przygody. Uzupełniają się, a do tego wpatrują w bestsellerowe dawniej historie (pobrzmiewają w „Pałacu w Moczarowiskach” między innymi językowe zabawy Joanny Chmielewskiej, ale nie tylko). Zapraszają czytelników do azylu, oazy, która może stać się miejscem spełniania najśmielszych marzeń. W Moczarowiskach nic nikogo nie zdziwi. Starannie dobierani goście płacą wielkie pieniądze za pobyt w pokojach hotelowych, w zamian mogą snuć się po rezydencji w strojach z różnych epok i korzystać z pomocy dyskretnych służących w niemal każdej sprawie. Ale to nie znudzeni bogacze będą właściwymi bohaterami historii, a przynajmniej – nie tylko oni. „Pałac w Moczarowiskach” na chwilę stanie się bowiem schronieniem dla ludzi, którzy muszą uciec ze swoich środowisk i potrzebują wsparcia, chociaż sami do tego by się nie przyznali. Na skutek dziwacznego internetowego ogłoszenia trafia tutaj Magda, której karierę na uczelni przerwała intryga wykładowcy, w ślad za Magdą przybywa bon vivant Julian. Przez ogrodzenie przekrada się Nika, dziewczynka maltretowana w domu i szukająca ucieczki. Jest tu też starsza pani, trzykrotna wdowa, która uwielbia prywatne śledztwa: ma tyle pieniędzy, żeby opłacić sobie pobyt, za to chętnie angażuje się we wszelkie dostępne sensacje. Jest i hrabia, Ignacy Sęp-Moczarowski, pan na włościach, który zamierza zakończyć swój żywot. Nie zabraknie wysławiającego się przedziwnie kamerdynera, psa, który psa nie przypomina oraz… trójnogiego dzika. Wszystko po to, by posplatać losy do niedawna obcych sobie osób i pokazać, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście – czasami potrzeba pieniędzy, częściej jednak talentu i odwagi.
„Pałac w Moczarowiskach” to historia równie wciągająca co odrealniona – pełna dyskretnego humoru i pomysłów z przygodówek rodem. Na początku wydaje się wprawdzie, że autorzy będą ciągle tylko przedstawiać tych, którzy przedstawieni zostali w krótkich notkach przed właściwą opowieścią, jednak dość szybko atmosfera Moczarowisk udziela się czytelnikom – wkrótce zaczną kibicować bohaterom w realizacji ich planów. Tutaj wszystkie sekrety są bezpieczne, ale jeśli powierzy się komuś swoją tajemnicę – można liczyć na pomoc, nawet tę nieoczekiwaną. Ulatowska i Skowroński piszą bardzo obrazowo i dobrze rozpracowują charaktery postaci, tak, żeby nic nie budziło wątpliwości czytelników. Proponują mieszankę sensacji, kryminału i obyczajówki, wprowadzają tajemnice oraz życiowe zawirowania. Nie zabraknie aspektów uczuciowych, chociaż nie na pierwszym planie – znacznie lepiej wychodzi budowanie postaci najlepszych w swoich dziedzinach. Dobrze się ci autorzy czują zarówno w przerysowanych charakterach, jak i w konstruowaniu bohaterów idealnych (wbrew ich własnym opiniom o sobie). „Pałac w Moczarowiskach” szybko staje się wytchnieniem również dla odbiorców. Sprawna narracja, dobre pomysły i ciekawe rozwiązania to elementy, które przyciągają czytelników i sprawiają, że warto po tę książkę sięgnąć dla rozrywki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz