poniedziałek, 4 maja 2020

Phil Knight: Sztuka zwycięstwa. Wspomnienia twórcy Nike

Rebis, Poznań 2019 (dodruk).

Legenda

Phil Knight wie doskonale, jak przyciągnąć do siebie odbiorców i jak przyczynić się do wzrostu zaufania do marki. Książka „Sztuka zwycięstwa” jest przecież produktem, działaniem marketingowym – i jednocześnie odpowiedzią na mody panujące na rynku wydawniczym. Ale jeśli kogoś nie odstrasza jednostronność, subiektywny punkt widzenia i nastawienie na odpieranie ewentualnych ataków – będzie się przy lekturze całkiem nieźle bawił. Droga od pucybuta do milionera jest tu zarysowana z dbałością o rozkład akcentów i tak, by czytelnicy mocno zaangażowali się w opowieść. Knight potrafi prowadzić narrację i w odpowiednich proporcjach przedstawiać czytelnikom dane ze swojego życia prywatnego i z prób wejścia na rynek. Dopiero pod koniec książki odnosi się do ataków, jakie były wymierzone w Nike i – do działań prowadzących do poprawy nieakceptowanych społecznie pomysłów. Wcześniej pozwala się zaangażować w relację burzliwą i pełną przygód, niewolną od ryzyka. „Sztuka zwycięstwa” to lektura bardzo ciekawa – i to nie tylko dla fanów marki.

Najpierw jest Blue Ribbon. Firma, którą dzięki drobnemu wsparciu ze strony ojca zakłada młody i ambitny człowiek. Firma, która sprowadza buty z Japonii i sprzedaje je na amerykańskim rynku. Firma bez biura, bez zaplecza logistycznego, bez planów marketingowych i – wydawałoby się – bez szans na powodzenie. Bankierzy, którzy słyszą o pomysłach młodego Knighta, przestrzegają go przed podejmowaniem nadmiernego ryzyka: działania handlowca nie mieszczą się w ich światopoglądach – ani w żadnych znanych zasadach zachowania się w biznesie. Tymczasem Knight sprowadza buty, sprzedaje je, bierze kredyt na następną partię butów, sprowadza i sprzedaje – tyle że tym razem więcej. Sukcesywnie tworzy sobie rynek i grono odbiorców, z czasem trafia też na ludzi, z którymi później będzie pracował. Pierwsze sukcesy wiążą się z pierwszymi poważnymi wyzwaniami: japoński partner nie chce przedłużać umowy, a konkurencja nie śpi i torpeduje plany. W końcu rozbudowana firma Blue Ribbon zamienia się w Nike – i budowanie marki trwa nadal, ale już w zupełnie innej przestrzeni: z kontraktami ze sportowcami i z realizowaniem najbardziej szalonych pomysłów.

W „Sztuce zwycięstwa” dużo miejsca Knight poświęca swojemu zespołowi (musi pokazać, że firma tworzona jest przez ludzi z pasją i z bogatą wyobraźnią, takimi się otacza, co daje okazję do przedstawiania mnóstwa anegdot i zabawnych scenek). Nieco mniej przeznacza na rodzinę: najpierw pokazuje relacje z rodzicami, później – poznanie przyszłej żony. Charakteryzuje Penny co jakiś czas, podkreślając jej spokój w obliczu potencjalnych katastrof finansowych. Opowiada też odrobinę o swoich synach – tak, żeby dla czytelników być postacią z krwi i kości. Przyznaje się do błędów, ale jeśli opowiada o błędach wytkniętych firmie – natychmiast pisze, jakie kroki zostały podjęte, żeby naprawić zło. I tak „Sztuka zwycięstwa” zamienia się w lekturę niebanalną. Dowcipną, pełną szczegółów z tworzenia firmy w drugiej połowie XX wieku, bardzo ludzką i napisaną z pomysłem. Tu nie można się nudzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz