Marginesy, Warszawa 2020.
Zima i wojna
Stanisław Marusarz, jego siostra – Helena Marusarzówna oraz Bronisław Czech są bohaterami tomu Dariusza Jaronia „Skoczkowie. Przerwany lot”. Autor podąża śladami autorów biografii sportowych oraz… literatury górskiej, żeby przedstawić czytelnikom losy wybitnych sportowców – przekreślone przez wojnę. W efekcie jego książka składa się z dwóch części. Pierwsza – niemal mitotwórcza – pozwala zaznajomić się z bohaterami. Szerszemu gronu czytelników Dariusz Jaroń przypomina nazwiska, bez których nie byłoby prawdopodobnie sukcesów w sportach zimowych. Przywraca zbiorowej pamięci trzy postacie, bez których trudno sobie wyobrazić rozwój zimowych dyscyplin w Polsce. Druga część – to już smutne losy bohaterów sportu podczas drugiej wojny światowej – gwałtownie przerwane kariery, brak szans na bicie własnych rekordów i na rozwój sportowy. A przecież wszystko zaczyna się jak w baśni – przez to zresztą jeszcze bardziej będzie boleć w pewnym punkcie lektury. Dariusz Jaroń bardzo dobrze bawi się, odtwarzając pierwsze kontakty swoich postaci z nartami – albo z marzeniem o nartach. Przedstawia dzieciaki, które nie mogą zwyczajnie dostać nart od bliskich: to za drogi przedmiot jak na fanaberie maluchów. Jeśli jednak nie ma szans na narty ze sklepu, dzieci wymyślają, jak sobie je zorganizować we własnym zakresie – i bywają w tym naprawdę pomysłowe. Kiedy ktoś ze starszego rodzeństwa dysponuje upragnionym sprzętem, można od niego po cichu „pożyczyć” narty – kiedy ich nie ma, trzeba zastanowić się, jak wykorzystać stare deski, a jeszcze lepiej – jak nadać im pożądany kształt. Potrzeba jest matką wynalazków, kiedy już wymarzone narty – nawet te domowe samoróbki – znajdą się na butach, można będzie udowodnić innym, zwłaszcza rodzicom, że ma się wyjątkowy talent do sportów zimowych. A stąd już prosta droga do kariery i zaszczytów. Te pierwsze spotkania z bohaterami sprawiają, że czytelnicy będą im później kibicować i śledzić ich losy – z czystej sympatii do dzieci, które wiedziały, że muszą brać sprawy w swoje ręce i realizować marzenia, zamiast zostawiać wszystko przypadkowi. Jaroń rejestruje kolejne zawody i rekordy (ale też upadki oraz wypadki, które mogły przerwać pasmo sukcesów), pokazuje swoich bohaterów w relacjach towarzyskich – nie stroni od opowiadania o ich prywatności, zresztą po takim wstępie nie mógłby inaczej działać, czytelnicy chcieliby bowiem wiedzieć, co spotkało sportowców w życiu. Minorowe tony, jakie wprowadza wojna, budzą niezgodę na taki stan rzeczy, żal za utraconymi talentami i poczucie niesprawiedliwości. Dariusz Jaroń wie, jak prowadzić sportowy – i nie tylko – komentarz. Pisze w swoim tomie z talentem do eksponowania emocji, co przecież przy opowieściach o sportowcach jest niezwykle ważne i też niezwykle trudne. Stylistyką przypomina trochę literaturę górską – bardziej nawet niż biografie sportowe – a to kolejny powód, dla którego warto po „Skoczków” sięgnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz