poniedziałek, 21 października 2019

Ałbena Grabowska: Matki i córki

Marginesy, Warszawa 2019.

Przez pokolenia

Ałbena Grabowska opowiada równolegle cztery historie kobiet. To przedstawicielki różnych pokoleń, a ponieważ najmłodsza – Lila – zdążyła poznać najstarszą, historia ładnie się tu zazębia. „Matki i córki” to książka o skomplikowanych losach zwykłych ludzi – zaplątanych w wielką politykę, zwykle mimowolnie, a czasem nawet na przekór oczekiwaniom. Ale nie może być inaczej. Maria uwielbiała luksus i bale, jednak szczęśliwą mężatką była zaledwie przez miesiąc, a męża przed zsyłką na Sybir nie udało się ocalić nawet w najbardziej dramatyczny (i niezamierzony przez kobietę) sposób. Maria podążyła za nim i nauczyła się prowadzić surową egzystencję w najtrudniejszych warunkach. Jej córka, Sabina, była utalentowaną skrzypaczką i gdyby nie wojna, zrobiłaby zapewne karierę. Jednak z Ravensbruck wyszła już jako inna osoba, porzucając dawne umiejętności. W tej relacji Sabina skupia się najbardziej nie na swoich muzycznych dokonaniach, a na wydarzeniach z obozu: na tym, co ją ukształtowało i uniemożliwiło powrót do przeszłości. Tutaj znajdzie się miejsce na opowiadanie o okrutnych eksperymentach „medycznych” na więźniarkach, o biciu, głodzie i nieporozumieniach. Przy gehennie Sabiny bledną nawet doświadczenia Marii z zesłania. I w jednym, i w drugim przypadku do tekstu wkracza również motyw przemocy wobec kobiet – w tym przemocy seksualnej. Ałbena Grabowska uniemożliwia bohaterkom zachowanie czci i godności, pokazuje największe upodlenia. Magdalena ma być dla ukochanego szansą na wyjazd z kraju: peerelowska rzeczywistość to przede wszystkim szarość i rezygnacja z wielu marzeń. Chociaż ta kobieta nie musi borykać się z tragediami na co dzień, przeżywa swoje małe dramaty, które odbierają jej szczęście. Wreszcie Lila – najmłodsza z czterech kobiet – niekochana, niewtajemniczona w przeszłość: musi powoli odkrywać, co dotykało jej przodkinie (i dlaczego teraz babcia i prababcia już jako duchy jawnie okazują dezaprobatę dla pewnych poczynań).

Autorka przeprowadza czytelników przez skomplikowaną historię XX wieku, ale wykorzystuje w tym tematy już opracowane, z wiadomości powszechnie dostępnych buduje rzekomo prywatne wyznania. To w lekturze pewien problem, wtedy, gdy bohaterki w tonie odkrywczym przedstawiają coś, co trafiło do podręczników do historii – trudniej wtedy uwierzyć w szczerość, to raczej poszukiwanie sensacji i przystrajanie w nią literackich postaci. Czyta się tę powieść dość dobrze, ale fakt, że autorka na wszelki wypadek nawet wymyślonym dalszoplanowym bohaterom nadaje cechy stereotypowe – tak, by nikt nie zarzucił jej ubarwiania rzeczywistości – trochę uwiera. Można by w niektórych przypadkach pokusić się o mniej przewidywalne rozwiązania. „Matki i córki” to przegląd trudnych losów kobiet na przestrzeni dekad – ale też próba sprawdzenia, czy komplikacje trzymane w sekrecie odbiją się na kolejnych pokoleniach. Ałbena Grabowska proponuje niemal metafizyczne porozumienie bohaterek, chce, żeby każda z bohaterek zrozumiała poprzedniczki – nawet bez znajomości całego historycznego kontekstu. Przypomina, czym są rodzinne więzi i jakie znaczenie mają przy kształtowaniu tożsamości. Jest to książka napisana z daleka od schematów obyczajówkowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz