Egmont, Warszawa 2019.
Sekret
Marcin Sendecki na pierwszym poziomie serii Czytam sobie Egmontu realizuje kolejną etykietkę, tym razem to „eko”. „Wielki skarb” jest krótką czytanką dla dzieci, które dopiero uczą się czytać – ale już przemyca ważne zagadnienie i troskę o planetę. Bohaterem tomiku jest... woda. Woda w morzu i w górskich strumykach, woda stojąca i falująca, woda, która rurami przedostaje się do domów i woda, która trafi do fabryk. Woda na każdej stronie, przynajmniej na początku tej małej książeczki, wypada inaczej, jest zatem bardzo ciekawa dla najmłodszych – to zjawisko, któremu warto się przyjrzeć. Woda, dzięki której można zażywać kąpieli i woda, którą nalewa się do kubków, garnków i zlewu. Z wody będzie pyszny kompot i zupa pomidorowa (mógł sobie autor „zupkę” darować, bo jeśli ktoś ma alergię na zdrobnienia, to w tym miejscu jęknie). Ale zasoby wody nie są niewyczerpane, trzeba zatem rozsądnie z nich korzystać. Nie wolno marnować wody, rozumie to tata, mama i mały Tadek. Tylko kot Zenek nie rozumie, biega wokół miski i rozchlapuje jej zawartość. A przecież każda kropla jest cenna.
Woda to skarb, mówi Marcin Sendecki, a ponieważ zachowuje się, jakby zdradzał najmłodszym ogromny sekret, trafi im do przekonania i sprawi, że dzieci będą uważnie sprawdzać, czy nie marnuje się wody w ich najbliższym otoczeniu. Robi pierwszy krok w stronę ochrony środowiska, pokazuje, jak nawet dzieci mogą troszczyć się o planetę. „Wielki skarb” to czytanka, w której nie ma miejsca na przydługie wyjaśnienia. Każda strona to duży obrazek Zofii Różyckiej i drobny komentarz tekstowy – Marcin Sendecki próbuje tu zaintrygować dzieci i przekonać do działania. Ograniczają go wytyczne serii (między innymi brak dwuznaków), ale w narracji radzi sobie całkiem nieźle. Potrafi nawet modyfikować rytm opowiastki przez wprowadzanie silniejszych emocji. Tak zachęci dzieci do lekcji czytania – każdy będzie chciał sprawdzić, o co chodzi z tym skarbem i prześledzić system „uporządkowania” wody.
Marcin Sendecki pisze o wodzie i stara się wywołać w odbiorcach poczucie odpowiedzialności za Ziemię. „Wielki skarb” to nie nawiązanie do bajek i baśni, a do rzeczywistości – i próba szukania rozwiązań zanim będzie za późno. Zofia Różycka natomiast bierze się za ilustrowanie historyjki i ma dość trudne zadanie – sam temat wody jest pozornie nieobrazkowy. Jednak podąża za słowami i zamienia je w ciekawe dla dzieci rysunki, które można uważnie studiować. I tak ciekawie wypadnie woda zwłaszcza w wypadku plątaniny rur pod domami – ale również ta lejąca się z kranu (tutaj przydatne jest kreskowanie). Każdy obrazek pełen jest szczegółów, autorka dba o detale i potrafi rozśmieszyć (na horyzoncie w wielkiej oborze widać maleńką krowę, a kiedy strona przedstawia kota Zenka – następuje zmultiplikowanie jego sylwetki, tak, żeby czytelnicy uświadomili sobie, że to zwierzak, którego wszędzie pełno). W efekcie „Wielki skarb” przyjemnie będzie się dzieciom czytać. To książka, którą warto polecić najmłodszym: nauczą się liter i głoskowania, a przy okazji – dowiedzą się, jak dbać o planetę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz