wtorek, 4 czerwca 2019

Donald Richie: Morze wewnętrzne

Czarne, Wołowiec 2019.

Inni ludzie

„Morze wewnętrzne” to podróż, ale nie tylko – podróż egzotyczna, poznawanie innej kultury i innych ludzi. Ten rozbudowany reportaż przez całe dekady pozostaje wśród chętnie czytanych relacji okołopodróżniczych – każde kolejne wydanie przysparza autorowi nowych fanów (a zmiany w odbiorze można prześledzić w publikowanych tu komentarzach do edycji z różnych lat). Donald Richie urzeka czytelników bez większego wysiłku: wystarczy, że jest szczery i otwarty na nowe znajomości. Przede wszystkim jest Richie ciekawy drugiego człowieka, wie, że każdy ma do opowiedzenia atrakcyjną historię. I z tego względu rozmawia z każdym, kogo los postawi na jego drodze – czy będzie to rybak, czy dama do towarzystwa. Każdy wniesie coś wartościowego do życia i świadomości autora, więc i do interesującej książki. „Morze wewnętrzne” nie należy do typowych publikacji podróżniczych, chociaż czytelnicy podążać będą za autorem przez Japonię. Tyle że Donald Richie w ogóle nie zwraca uwagi na otoczenie. Nie szuka ani zachwytów estetycznych, ani charakterystycznych budowli. Rezygnuje ze wskazywania atrakcji turystycznych i z przepisywania przewodników – nie sięga po nic, co stanowi dziś charakterystyczny element z relacji blogerów-obieżyświatów. Dla tego autora inni ludzie są warci uwagi i podjęcia trudów podróżowania. Zachowuje przy tym życzliwość i chce być uprzejmy w każdych warunkach, nawet jeśli spotka się z nieoczekiwaną złośliwością ze strony napotkanych ludzi (a zdarza się to na przykład wtedy, kiedy chce mówić po japońsku i zostaje za to skrytykowany – co budzi zrozumiałą niechęć). Staje się Richie tłumaczem japońskich zwyczajów, unika jednak stereotypów i tego, z czego kraj jest na świecie znany. Nie zamierza powtarzać oczywistości ani uciekać się do prostych chwytów zapewniających uznanie masowych odbiorców. Japonię poznaje stopniowo, dogłębnie i przez kontakty z ludźmi. Pozostaje przy tym wyrozumiały dla różnych słabości, a i dla odmienności – nie chce się niczemu dziwić, raczej będzie przyjmował interesujące go zjawiska z ciekawością odkrywcy.

Spotkania z ludźmi są zwykle krótkie i intensywne, autor szczegółowo prezentuje ich znaczenie we własnej wyprawie, ale do raz opisanego człowieka nie będzie w dalszej opowieści wracać. Czasami zastanawia się nad tym, jaki wpływ na niego miały określone rozmowy, innym razem próbuje zasmakować tego, co uznaje za kwintesencję relacji interpersonalnych – tak na przykład przymierza się do seksu z dopiero co poznanymi kobietami. Doświadczenia w tej sferze przedstawia raczej oszczędnie, skupiając się bardziej na samym flircie czy próbach podrywu – albo uwznioślając sam zamiar odbycia stosunku – jako elementu charakterystycznego dla ucieczki od pustki wolności cechującej podróżników. Taka argumentacja nie każdego musi przekonać, ale wprowadza nieco humoru do książki. „Morze wewnętrzne” jest tomem obszernym i obfitującym w atrakcyjne dla odbiorców spostrzeżenia. Nie ma szans się zestarzeć, skoro w ogóle nie funkcjonuje jako przegląd typowych zwyczajów czy mód – a zestaw indywidualnych spotkań. To publikacja bardzo udana i nadająca się dla czytelników, którzy lubią wnikliwe opowieści o codzienności widzianej z zewnątrz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz