Iskry, Warszawa 2019.
Obserwacje z natury
Arkadiusz Szaraniec z troską pochyla się nad każdym zwierzęciem, jakie można spotkać w promieniu kilku kilometrów od Pałacu Kultury i Nauki. Czasami może czuć się winny, że nie jest łosiem (przynajmniej łoś mu to spojrzeniem sugeruje), innym razem zatrzyma się nad martwym wróblem, żeby utrwalić małe istnienie we wzruszającym, impresyjnym obrazku. Przeważnie interesuje go to, co dzikie – bez względu na to, czy dotyczy zwierząt, roślin, czy… Wisły. W tomie znajduje jednak miejsce również na opowieść o niedźwiedziach z warszawskiego zoo. Najczęściej komentuje spotkania podczas zwykłych spacerów, zwierzęta, które dość łatwo za obserwować, jeśli zna się ich zwyczaje. Arkadiusz Szaraniec z jednej strony staje się przewodnikiem dla odbiorców: proponuje zestaw gawęd, tekstów lekkich i pozbawionych encyklopedycznych danych. Liczy się to, co łatwo będzie czytelnikom zapamiętać. W dodatku autor stawia na faktyczne ciekawostki – nie teoretyzuje, ale odwołuje się do osobistych doświadczeń, obserwacji wzbogacanych fachowymi informacjami.
„Warszawa dzika” dla czytelników będzie lekturą wyjątkową. Przede wszystkim spodobać się może – co oczywiste – miłośnikom przyrody, ale też prawdziwym mieszczuchom, tym, którzy nie wierzyli do tej pory, że możliwa jest przygoda z obserwowaniem dzikich zwierząt w ich naturalnym środowisku. Sprowadzi do siebie Szaraniec ekoistów, sam zresztą do tego ruchu się odwołuje, ale zależy mu na przekazywaniu miłości do przyrody – temu służy książka. Zaprosi autor do prawdziwej przygody na wyciągnięcie ręki. Od czasu do czasu odwoływać się będzie do komentarzy innych znawców przyrody, jednak sam ma sporo ciekawych rzeczy do opowiedzenia. Czynnikiem przyciągającym do lektury bez wątpienia będzie humor. Autor opowiada o zwierzętach (i nie tylko) w stylu felietonowym, jednak nie narzuca sobie sztywnych reguł dotyczących choćby objętości poszczególnych tekstów. Potrafi bezbłędnie puentować poruszane tematy, oferuje odbiorcom czysty komizm zawsze wtedy, gdy interpretuje „po ludzku” zachowania zwierząt lub swoją – niekoniecznie pożądaną – obecność wśród nich. Wykazuje się zmysłem obserwacji i umiejętnością przekuwania tych obserwacji na barwne opisy (zachwyci na przykład sceną z rozbrykanymi młodymi liskami, ale i spojrzenie łosia na długo zapadnie odbiorcom w pamięć). Wykorzystuje Szaraniec swoją książkę również do budowania świadomości czytelników w ramach troski o przyrodę: będzie między innymi powtarzać, dlaczego nie wolno płoszyć i straszyć saren: konsekwencje dla tych piękności są opłakane. „Warszawa dzika” to opowieść płynąca z miłości do natury –miłości mądrej, podbudowanej wiedzą oraz doświadczeniem. Przedstawiona z pomysłem, okazuje się naprawdę dobrą i wartościową lekturą – rozrywkową i edukacyjną – dla każdego. Arkadiusz Szaraniec w tych akurat gawędach dorównuje Adamowi Wajrakowi, proponuje książkę objętościowo i tematycznie potężną, bogatą w ciekawe spostrzeżenia i w przedstawianą mimochodem wiedzę. Tom „Warszawa dzika” błyskawicznie do siebie przekonuje, nie trzeba nawet zachwycać się przyrodą, żeby czerpać przyjemność z czytania. Szaraniec potrafi przyciągnąć czytelników lekkim stylem, pomysłami na realizowanie kolejnych motywów i znajomością zwyczajów zwierząt. W jego ujęciu dzika przyroda to źródło niepowtarzalnych wrażeń i doświadczeń. To publikacja dla masowych czytelników – zaspokajająca też tych, którzy szukają ambitniejszych opowieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz