Pascal, Bielsko-Biała 2019.
O dzieciach
Tematem wiodącym tomu “Jeszcze jeden uśmiech” jest macierzyństwo. Powieść Magdalena Majcher traktuje jak forum wymiany poglądów na temat opieki nad dziećmi. Są tu matki-kwoki, które trzęsą się także nad dorosłym już potomstwem, matki, które poświęcają nawet własne zdrowie, żeby wychowywać maluchy, matki nieuznające antykoncepcji więc traktowane jak rozpłodowe samice, ale też matki oziębłe, stawiające na zimny wychów i niepoddające się czułościom. Jedne matki nie chcą przestać karmić piersią, nawet gdy dziecko ma już kilkanaście miesięcy, a w kolejce do karmienia czeka następne. Inne matki od początku wybierają butelkę, narażając się na negatywne komentarze z zewnątrz. Jedne matki noszą dzieci w chustach, inne wolą wózki. Ile kobiet, tyle podejść do dzieci. Ale - co autorka cały czas powtarza - każda decyzja spotka się z krytyką tych lepiej wiedzących. Zawsze ktoś się przyczepi, przedstawi własną, czyli jedynie słuszną wersję wydarzeń. I tak książka momentami zupełnie niepotrzebnie zamienia się w poradnik dla mam. A przecież nie o to chodzi. Chociaż może tu akurat o to, bo Magdalena Majcher nie ma zbyt rozbudowanego pomysłu na fabułę. Proponuje odbiorczyniom wizję rozwiązywania codziennych problemów. Przedsiębiorcze kobiety otwierają w Katowicach, w centrum (na ulicy butików, jeśli chodzi o odniesienia do realności) klubokawiarnię dla matek. Jest tu kącik zabaw dla ich pociech, ale – co ważniejsze - miejsce odpoczynku i wymiany doświadczeń. Bywalczynie tej kawiarni szybko się ze sobą zaprzyjaźniają, a już wkrótce będą miały okazję udowodnić, że da się na nich polegać. Zagląda autorka do kilku domów i sprawdza, jak bohaterki realizują się w związkach. Jest tu małżeństwo podporządkowane wytycznym z wiary katolickiej (nie ma mowy o antykoncepcji, trzeba być posłusznym Bogu, a kobieta powinna dodatkowo we wszystkim słuchać męża), jest i bohaterka-feministka, która swojego partnera seksualnego nie zamierza nawet informować o ciąży. W różnych domach pojawiają się różne kryzysy do przezwyciężania wspólnie - Magdalena Majcher chce odnotowywać szereg prawdopodobnych (nawet jeśli akurat ekstremalnych) scenariuszy, sprawdzić, jak ludzie zachowują się w chwili próby - a czasami też podpowiedzieć odbiorczyniom drogę do wyjścia z kryzysu.
Celom publicystycznym podporządkowuje autorka całą powieść, dużo chce przekazać, czasem - pouczyć lub doradzić - i gubi aspekty rozrywkowe. Nie ma dla niej większego znaczenia, że bohaterki mieszkają w Katowicach (informacje lokalne nie trafiają do fabuły), nie liczy się też akcja (bo ta podporządkowana została wskazówkom w kontaktach interpersonalnych). W rozmowach postaci wyczuwa się pewną sztuczność (zbyt oficjalny w detalach język, posługiwanie się imionami w dialogach). Zupełnie jakby dla Magdaleny Majcher liczyły się wyłącznie przesłania i pouczenia, jak być dobrą matką. Owszem, odchodzi autorka od schematów z literatury masowej – ale nie do końca wykorzystuje potencjał. W efekcie zaangażuje te czytelniczki, dla których ważne jest zagadnienie dzieci – opieki, wychowania, ale i postaw świeżo upieczonych matek. Zastępuje opowieści przekonaniami, stawia na ważne społecznie (ale tylko dla pewnej jasno określonej grupy czytelniczek) zagadnienia. Pisze ta autorka lekko, ale trochę za często chce odbiorczynie do czegoś przekonywać, przedstawiać określony punkt widzenia albo zmusić do zastanowienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz