poniedziałek, 28 stycznia 2019

Maureen Johnson: Nieodgadniony

Poradnia K, Warszawa 2018.

Dziecięce śledztwo

Ten schemat w końcu może się młodym czytelnikom przejeść, bo chociaż motyw szkoły dla wybranych wydaje się standardowym momentem na przemiany w życiu nastoletnich bohaterów, jest eksploatowany już niemal na początku każdej serii. Na szczęście Maureen Johnson rezygnuje przynajmniej z czarodziejskich umiejętności postaci, chociaż i tak do prywatnej i elitarnej szkoły trafić mogą tylko utalentowane dzieciaki. Warunek: muszą napisać podanie i wykazać się ponadprzeciętnymi zdolnościami w jakiejkolwiek wybranej przez siebie dziedzinie. Brzmi to jak bajka albo cudowny sen, ale nie do końca takie jest. Mimo że szkoła zapewnia uczniom absolutnie wszystko, czego potrzebują, ma pewną wadę: co najmniej jednej osobie odebrała życie. Na początku powieści „Nieodgadniony” wydaje się, że to Dottie będzie bohaterką historii. Ale Dottie ginie już po kilku stronach, a akcja przenosi się w przyszłość od tego powieściowego momentu. Właściwy temat zapewni Stevie, dziewczyna ćwicząca umysł na najlepszych kryminałach. Stevie lubi rozumieć – skrupulatnie gromadzi dane i uczy się wyciągania wniosków. Chce rozgryźć zagadkę sprzed lat, dowiedzieć się, jak naprawdę zginęła Dottie. Pobyt w Akademii Ellinghama pomoże jej w dwójnasób. Po pierwsze – przez dostęp do potrzebnych materiałów, dziewczyna może poprosić o każdą książkę, jaka jest jej potrzebna – a szkoła tę pozycję zakupi. Tak było zawsze, co tylko pokazuje, jak bardzo dba się tu o młode umysły. Po drugie – przez możliwość oględzin miejsca zbrodni. Stevie jest przez kolegów uważana za dziwaczkę, ale wie, do czego dąży, realizuje odważny plan bez oglądania się na innych. Z pomocą przychodzi jej też jeden ze szkolnych kolegów – gwiazda filmowa, chłopak, który zamierza nakręcić serial o zbrodniach i potrzebuje Stevie do przygotowywania materiałów. Przy okazji bohaterka przeżywa w szkole pierwsze zauroczenia – w końcu jest zwyczajną nastolatką i potrzebuje sercowych wyzwań.

Maureen Johnson większość uwagi poświęca działaniom Stevie: podąża za nastolatką, obserwuje jej poczynania i nakazuje się z nich tłumaczyć w ramach fabuły. Stevie, która marzy o prawdziwych oględzinach zwłok, nie wie jeszcze, z czym będzie musiała się zmierzyć podczas pracy nad sprawą – mimo zachwytów kryminałem, nie jest gotowa na pewne zdarzenia. Do Dottie poza wstępem autorka nie wraca, odwołuje się natomiast do osobistej tragedii Alberta Ellinghama. Mężczyzna został powiadomiony o porwaniu żony i córki. Jest skłonny oddać cały majątek, byle tylko odzyskać rodzinę – podejmuje więc kolejne ryzykowne działania, żeby ocalić najbliższych. Dla porywaczy jednak więzi rodzinne i sentymenty to wyłącznie szansa na zarobek. W przeszłość przenosi się autorka, żeby trochę zmienić klimat narracji i przedstawić zmultiplikowane niebezpieczeństwa oraz sekret Akademii – tym przyciągnie do siebie nastolatki. Czasami wyjaśnia postawy detektywów, czasami zajmuje się tym, co przeżywa Stevie w relacjach z kolegami – pokazuje życie w kampusie, intrygujące dla tych nastolatków, które wciąż jeszcze nie wyzwoliły się spod opieki rodziców. Dreszcz emocji, jaki zapewniają prawdziwe śmierci młodych ludzi to coś, co nie zaburza obyczajowej warstwy tekstu. W Akademii Ellinghama zapewne wydarzy się jeszcze sporo, autorka proponuje dopiero pierwszą część cyklu, oswaja na razie z bohaterami i trochę bawi się motywem zbrodni – nakreśla jednak także postawy, które z czasem zaowocują trudnymi zagadkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz